Wyjątkowo mało bramek padło na boiskach ligi niemieckiej w ramach 21. kolejki Bundesligi. 9. goli w 6. meczach to głównie zasługa mistrza Niemiec, oraz niespodziewanie dobrej dyspozycji piłkarzy MSV Duisburg.
VfB Stuttgart – Karlsruhe
Dużo większe napięcie na trybunach niż na murawie – tak w skrócie można podsumować wielkie derby kibiców pomiędzy obecnym mistrzem Niemiec, a beniaminkiem Bundesligi – Karlsruhe. 'Wracamy do gry’ – to jeden z niektórych cytatów, które można było usłyszeć na ulicach Stuttgartu po tym, jak podopieczni Armina Veh odnieśli zwycięstwo nad swoim odwiecznym rywalem 3:1.
Wielka euforia na trybunach Gottlieb Daimler Stadion zapanowała już w 5. minucie, gdy dokładnym dośrodkowaniem do Maricy popisał się Thomas Hitzlsperger. Rumun w efektowny sposób odegrał piłkę do Mario Gomeza, a ulubieniec kibiców ze Stuttgartu uderzył piłkę z ponad 16. metrów nie dając szans na skuteczną interwencję bramkarzowi gości.
Jeszcze większe powody do radości mieli fani VfB w 25. minucie, kiedy podopieczni Armina Veh wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Tym razem na listę strzelców wpisał się Robert Hilbert, który do Stuttgartu został sprowadzony z ligi regionalnej. Idealną centrą wykazał się Pavel Pardo, a obecny reprezentant Niemiec nie miał problemów, aby zdobyć drugą bramkę dla gospodarzy.
Niepokój w serca gospodarzy wlał Hajnal, który w 81. minucie pokonał Ulreicha. Po banalnych błędach Schafera, trener VfB zdecydował się na zmianę na pozycji goalkeepera. Jak się okazało po meczu była to słuszna decyzja, gdyż o 12 lat młodszy Ulreich prezentuje się dużo lepiej od doświadczonego Schafera.
Wynik meczu na 3:1 ustalił Brazylijczyk Cacau, który kilkanaście minut wcześniej wszedł na boisko. Piłkarze VfB wykazali się świetnym kontratakiem, a po ostatnim podaniu Cacacu nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce, dając sobie i kibicom VfB ogromną frajdę ze zwycięstwa nad Karlsruhe.
Bayer Leverkusen – Schalke 04 Gelsenkirchen
Ten mecz był bez wątpienia hitem sobotniej kolejki Bundesligi. Obie drużyny zagrały na swoim poziomie i dzięki przypadkowej, a zarazem pięknej urody bramce Friedricha, gospodarze odnieśli jednobramkowe zwycięstwo.
Całe spotkanie nie stało na takim poziomie, jakiego spodziewali się kibice. Zarówno 'Aptekarze’ jak i 'Niebiescy’ postawili zdecydowany opór w defensywie, dzięki czemu przez ponad 80. minut na tablicy świetlnej w Leverkusen widniał wynik bezbramkowy.
Dopiero w 85. minucie, całkiem przypadkowo na prowadzenie wyszli gospodarze. Po wymianie kilku podań w środkowej strefie boiska do piłki doszedł Manuel Friedrich. Pomocnik gospodarzy postanowił dośrodkować piłkę w pole karne, chcąc odnaleźć jednego ze swoich kolegów, którzy byliby w stanie wykorzystać dokładną centrę i skierować piłkę do siatki. Po 'dośrodkowaniu’ najbardziej zaskoczony był sam Friedrich. Niespodziewanie, ponad 30. metrowe podanie zaskoczyło bramkarza Schalke i wpadło w samo okienko bramki, dając gospodarzom jednobramkowe zwycięstwo.
Eintracht Frankfurt – Werder Brema
Arcyciekawie zapowiadał się pojedynek napastników z Franfurtu i Bremy. Ostatecznie to gospodarze odnieśli jednobramkowe zwycięstwo, dzięki bramce Amanatidisa.
Sam mecz nie obfitował w zbyt wiele akcji podbramkowych. Od pierwszego gwizdka arbitra, piłkarze faulowali się nawzajem, poprzez co mieliśmy sporo przerw w grze.
Ostra gra zawodników została idealnie odwzorowana w 40. minucie spotkania. Diego czysto odebrał piłkę jednemu z obrońców gospodarzy, jednak zaraz po tym jak wstał, Brazylijczyk postanowił 'pobawić się w Zidana’ i uderzył z całej siły Kyrgiakosa. Na nieszczęście głównego pomocnika gości, sędzia liniowy widział całe zdarzenie, przekazał wszystko do głównego arbitra, po czym ten zdecydował się pokazać podopiecznemu Thomasa Schaafa czerwoną kartkę.
Od tej pory mecz zmienił się o 180. stopni. Piłkarze gości byli zamknięci na własnej połowie, a gospodarze ciągle starali się przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść.
Ta sztuka udała im się dopiero w 56. minucie, gdy genialnym przechwytem piłki wykazał się Chris, który natychmiastowo podał do Amanatidisa, a Grek znalazł się w sytuacji sam na sam z Timem Wiese i nie miał problemów, aby wyprowadzić swój zespół na jednobramkowe prowadzenie, które jak się później okazało, utrzymało się do końcowego gwizdka sędziego.
Arminia Bielefeld – MSV Duisburg
Bez wątpienia największa niespodzianka 21. kolejki Bundesligi miała miejsce w Bielefeldzie, gdzie miejscowi piłkarze niespodziewanie ulegli ostatniemu w tabeli Duisburgowi przegrywając 0:2.
Goście wyszli na prowadzenie już w 8. minucie spotkania, gdy na listę strzelców wpisał się Schroter.
Drużyna Artura Wichniarka nie była w stanie doprowadzić do remisu i pomimo licznych ataków to gościom udało się strzelić drugą bramkę. Zaledwie trzy minuty po rozpoczęciu drugiej części spotkania, na listę strzelców wpisał się Ishiaku, który wykorzystał dokładne dośrodkowanie Tararache. Do końca meczu wynik nie uległ zmianie i dość niespodziewanie, piłkarze MSV wyjechali z Bielefeldu z trzema punktami. Artur Wichniarek rozegrał pełne 90. minut w barwach gospodarzy.
Wolfsburg – Hertha Berlin
Spory zawód przeżyło niespełna 30. tys. kibiców zgromadzonych na Volkswagenarena, gdyż 'Wilki’ bezbramkowo zremisowały przed własną publicznością z Herthą Berlin.
Goście mieli dwie dobre sytuacje do pokonania bramkarza gospodarzy, jednak w obu akcjach zabrakło precyzji.
Ostatecznie, obie drużyny mają prawo do bycia zadowolonym z podziału punktów, gdyż mecz nie stał na najwyższym poziomie. Podopieczni Felixa Magatha wciąż podtrzymują bardzo dobry bilans, gdyż są niepokonani na własnym stadionie w Bundeslidze już od 5. spotkań.
Borussia Dortmund – Hansa Rostock
Na szczęście dla kibiców BVB obeszło się bez niespodzianki w Dortmundzie, gdzie podopieczni Thomasa Dolla pokonali Hansę Rostock 1:0.
Dortmuńczycy przeważali przez całe spotkanie, jednak do 67. minuty nie potrafili udokumentować swojej przewagi. Dopiero na 23. minuty przed końcowym gwizdkiem sędziego, upragnione zwycięstwo gospodarzom dał Diego Klimowicz, który pewnym uderzeniem pokonał goalkeepera Hansy.