Nielegalni imigranci z ogarniętej wojną Syrii, którzy w ogromnych liczbach szturmują Europę, są chyba tematem numer jeden na całym kontynencie. Nie tylko w programach informacyjnych, radiu czy internecie możemy usłyszeć bądź przeczytać o wielkim dramacie ludzi, którzy szukają szansy na nowe życie w krajach europejskich. Problem uchodźców przedarł się także do świata sportu.
Mimo upływu czasu Niemcy to kraj, na którym wciąż spoczywa piętno minionych lat. Zbyt mocny patriotyzm i prawicowe poglądy często są spotykane ze społecznym potępieniem i traktowane jako forma nazizmu. Niemcy starają się walczyć z rasizmem czy homofobią, a doskonałym przykładem są liczne demonstracje, transparenty na trybunach czy też akcje – jak ta, którą zorganizowała Borussia Dortmund pod hasłem: „Kxein Bier für Rasisten”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza: „Żadnego piwa dla rasistów”. Wystarczy także spojrzeć w stronę Hamburga, gdzie St. Pauli propaguje bardzo lewicowe poglądy. Niestety, ale polityka coraz częściej pojawia się na stadionach, zazwyczaj ku niezadowoleniu kibiców.
Jednak problem uchodźców, który ma charakter polityczny, jest przyjmowany na kibicowskiej scenie, rzadko przyjmującej do tego czasu tak jasne stanowisko, z wielkim entuzjazmem. Niemcy, a co za tym idzie Bundesliga, mówią tak przyjmowaniu uchodźców i wypowiadają wojnę rasizmowi. Powitalne plakaty na trybunach, piłkarze dodający posty na portalach społecznościowych, liczne filmy nawołujące do tolerancji i przyjaźni. Ale czy za pięknymi słowami idą również czyny?
Obecny mistrz Niemiec, Bayern Monachium, dzięki współpracy z Adidasem w zeszłym sezonie podarował potrzebującym pomocy uchodźcom dresy, bluzy i kurtki. W ubiegłym tygodniu poinformował, że przeznaczy na ten cel również milion euro. Ponadto zostanie zorganizowany obóz treningowy dla dzieci.
Organizacja „Leuchte auf”, czynnie działająca w Borussii Dortmund, sfinansowała przejazd uchodźców z ośrodka w Iserlohn. Grupa imigrantów została zaproszona na spotkanie eliminacji do Ligi Europy przeciwko Odds BK. Wtorkowy sparing przeciwko St. Pauli odbywał się pod hasłem: „Uchodźcy, witamy”. Oba kluby zaprosiły ponad tysiąc osób, które uciekły ze swoich krajów.
Największy rywal Borussii, Schalke 04, opublikował wideo, w którym legenda klubu, Gerald Asamoah, wraz z obecnym zespołem za swoimi plecami sprzeciwia się dyskryminacji. Drużyna z Zagłębia Ruhry utworzyła również specjalne miejsce, gdzie można oddać ubrania, zabawki i inne potrzebne rzeczy.
Bayer Leverkusen ufundował darmowe lekcje niemieckiego dla dzieci uchodźców, a FC Köln przekazało na Boże Narodzenie 5000 euro Radzie ds. Imigrantów w Kolonii.
FSV Mainz na swoje spotkanie zaprosiło 200 uciekinierów z krajów dotkniętych konfliktem. Organizacja charytatywna klubu z Moguncji zorganizowała także zbiórkę, podczas której udało się zebrać 42 tysiące euro.
Hertha Berlin podążyła podobną drogą co większość drużyn i również zaprosiła uchodźców na swój stadion. Ponadto planowany jest duży projekt, na którego temat nie ma jak na razie dokładnych informacji.
Eintracht Frankfurt aktywnie wspiera akcję dwóch klubowych legend. Charly Körbel i Oka Nikolov rozdali w obozie dla imigrantów 100 koszulek i 100 biletów na otwarcie sezonu. Również w ubiegłym sezonie klub przekazał uchodźcom z Frankfurtu t-shirty, które wręczył były już bramkarz Kevin Trapp i dyrektor finansowy Axel Hellmann.
Północ Niemiec również nie jest obojętna. HSV ofiarowało uchodźcom (1300 osobom) swój parking koło stadionu. Rend Adler wraz z Lasse Sobiechem, obecnie zawodnikiem St. Pauli, spędzili jedną noc w namiocie, gdzie tymczasowo znajdują się imigranci. Natomiast Werder Brema zaoferował otwarty trening w pięciu różnych dzielnicach miastach, a także programy wakacyjne i darmowe bilety.
Inicjatywę wykazał także Hannover 96, który zaprosił dwóch uciekinierów, dawniej piłkarzy w swoich krajach, na trening drugiej drużyny. Klub podarował zawodnikom pełen zestaw koszulek i piłek. – Chcemy pomóc tym ludziom na tyle, by sami mogli aktywnie zacząć grać w piłkę – podsumowuje Martin Kind. Podobną akcją popisał się również VfL Wolfsburg i wcielił w życie pomysł, żeby podczas treningu zawodnikom towarzyszyli również uchodźcy, a VfB Stuttgart jest organizatorem projektu pod tytułem: „Futbol jednoczy – inicjatywa dla uchodźców”.
FC Augsburg i Borussia Mönchengladbach już w zeszłym sezonie zaprosiły uchodźców na swoje mecze.
Darmstadt zaapelowało o datki przed domowymi spotkaniami. Klub chce także pomóc uchodźcom w znalezieniu pracy. Drugi z beniaminków, FC Ingolstadt, swoje projekty zaplanował na jesień, o czym poinformowano poprzez biuro prasowe.
Wszystkie te deklaracje pomocy jasno pokazują stanowisko niemieckich klubów i ich kibiców. Tylko w sprawie zalegalizowania pirotechniki środowisko kibicowskie było tak zgodne, chociaż i wtedy wyłamała się jedna z grup z Frankfurtu. Teraz trudno doszukać się innych reakcji niż serdeczne przyjęcie i propozycje pomocy. Taka sytuacja w Polsce jest nie do pomyślenia, natomiast w Niemczech każdy, kto wychodzi z szeregu pod nazwą: „tolerancja”, nazywany jest nazistą – jak „Karlsbande”, posądzana o sympatie nazistowskie.
Piłka nożna powinna łączyć, a nie dzielić. Stadion piłkarski to z pewnością nie miejsce, gdzie należy wygłaszać poglądy polityczne. Tak jak kibice również kluby powinny uszanować fakt, że w grupie swoich sympatyków z pewnością znajdują się osoby, które nie popierają takiego stanowiska. Sprawa uchodźców jest problemem politycznym, dlatego nie powinna zabierać miejsca najważniejszemu – kibicowaniu swojej drużynie.