Po raz ostatni Bułgaria wystąpiła na wielkiej imprezie przed szesnastoma laty. Kolejna porażka w eliminacjach do mistrzostw Europy nie powinna więc szczególnie dziwić. Kibice mieli jednak nadzieję, że ułatwiona ścieżka awansu w końcu przyniesie sukces. Tak się jednak nie stało, dlatego Bułgarzy chcą postawić na młodzież i czekają na wybory w swojej federacji.
Sugerując się rankingiem FIFA, można było zauważyć, że w czwartek w Sofii spotkały się reprezentacje o podobnym potencjale. Węgrzy zajmują obecnie 52. miejsce na świecie, natomiast Bułgarzy plasują się osiem lokat niżej. Pierwszy rzut oka na kadry obu zespołów sugerował jednak, że faworytem będą goście. Może i kluby, w jakich występują Węgrzy, nie powalają na kolana, ale co dopiero powiedzieć o zawodnikach z Bułgarii? W wyjściowym składzie Bułgarów znalazł się chociażby Galin Iwanow. Pomocnik „Lwów” w ubiegłym roku występował w węgierskiej ekstraklasie, spadając z niej z hukiem jako piłkarz Haladas Szombathely.
Może nie przesadnie wielką, ale różnicę poziomów między obiema drużynami było widać już od pierwszej minuty spotkania. Od początku inicjatywę przejęli Węgrzy, a w 17. minucie zwieńczeniem ich przewagi stał się gol defensora RB Lipsk, Williego Orbana. Kolejne dwa trafienia dla Madziarów padły już w drugiej połowie. Warto podkreślić, że Węgrzy popisali się niebywałą skutecznością. Trzy pierwsze oddane przez nich celne strzały zamieniły się bowiem w bramki.
https://www.youtube.com/watch?v=qA6qkrwEros
Bułgarom zdecydowanie zabrakło takiego szczęścia. Przede wszystkim trafili zaś na dobrze dysponowanego bramkarza Węgier Petera Gulacsiego. To jednak nie interwencje zawodnika RB Lipsk były największą przeszkodą w uzyskaniu spodziewanego wyniku. Media w Bułgarii mają przede wszystkim pretensje do sędziego Szymona Marciniaka. Po konsultacji z wozem VAR polski arbiter anulował rzut karny, a także w dwóch kontrowersyjnych sytuacjach w ogóle nie wskazał na wapno.
Selekcjoner też winny
Marciniak z pewnością nie powinien w najbliższym czasie planować urlopu w bułgarskich Złotych Piaskach. Spotkanie z Węgrami okrzyknięto wszak najważniejszym meczem dekady dla kadry „Lwów”, stąd emocje były spore. W negatywnym kontekście w bułgarskich mediach przewija się jednak nie tylko jego nazwisko. Dziennikarze i eksperci mają też spore pretensje do selekcjonera Georgiego Deremendżijewa.
Bułgarskiemu szkoleniowcowi zarzuca się przede wszystkim podejmowanie dziwnych decyzji. W kontekście czwartkowego meczu chodzi głównie o wybór podstawowego składu. Deremandżijew nie postawił bowiem na młodych bułgarskich zawodników, wprowadzając ich dopiero pod koniec spotkania. Zamiast nich spotkanie wraz z pierwszym gwizdkiem zaczęli zupełnie nieperspektywiczni gracze, reprezentujący barwy klubów pokroju Łokomotiwu Płowdiw, Sławii Sofia czy Botewa Płowdiw.
Na starszą generację piłkarzy spadło sporo słów krytyki. Chociażby bramkarz Płamen Iliew ewidentnie odpowiadał za utratę przez Bułgarię dwóch z trzech bramek. Wystawienie go w pierwszym składzie było kolejnym poważnym błędem Deremandżijewa. Golkiper Łudogorca Razgrad zaczął grać dopiero pod koniec września, po tym jak przez pół roku leczył kontuzję. Brak zaangażowania to z kolei zarzut stawiany jego klubowemu koledze, Cicinho, czyli naturalizowanemu Brazylijczykowi.
Spóźnione refleksje
Słów krytyki selekcjonerowi nie szczędził też wiceprezes bułgarskiej federacji Antanas Furnadijew. Komentując postawę reprezentacji, stwierdził on, że Deremandżijew popełnił błąd już podczas ustalania wyjściowej jedenastki. Zdaniem Furnadijewa dużo lepiej poradziliby sobie młodzi zawodnicy, z niewiadomych powodów wchodzący do gry jedynie z ławki rezerwowych.
Trenerowi Bułgarów nie można zarzucać braku autorefleksji. Niestety dla „Lwów”, przyszła ona dopiero po porażce. Deremandżijew podczas pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że obecnie nie pozostaje nic innego niż danie szansy nowej generacji bułgarskich piłkarzy. Jednocześnie selekcjoner starał się jednak obronić zawodników oddelegowanych przez niego do gry od pierwszej minuty spotkania. Zauważył on, że Węgrzy mieli do dyspozycji czterech zawodników grających w Bundeslidze.
Tego samego nie można powiedzieć o jego drużynie, o czym już zresztą wspomniano. Tym samym zdaniem Deremandżijewa konieczne jest nie tylko wprowadzenie do gry młodych zawodników. Bułgaria musi nauczyć się nowej taktyki, aby jej piłkarze mogli być na boisku bardziej elastyczni. Z pewnością kibice nie chcieli jednak usłyszeć, że dopiero po jakimś czasie ich kraj doczeka się zawodników na nieco wyższym poziomie…
Młodzi, czyli kto?
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że Bułgarzy nie obudzili się dopiero po porażce z Węgrami. Formułki o konieczności odmłodzenia reprezentacji padają już od dłuższego czasu. Powtarza się je wręcz jak mantrę. Tymczasem jak dotąd nie było jednak prawdziwej woli, aby rzeczywiście przeprowadzić zmianę pokoleniową. Dopiero kolejna porażka w eliminacjach do wielkiej imprezy najprawdopodobniej wymusi wdrożenie wspomnianych założeń.
Wczorajszy mecz🇧🇬 niesie z sobą przynajmniej 1 pozytyw.
W dorosłej kadrze zadebiutował duży talent Dominik Jaknkow. Ofensywny pomocnik urodził się w 🇨🇦 i grał w młodzieżówkach obu państw. Obie federacje mocno zabiegały o 20latka, ale oficjalnym występem uciął wszelkie spekulacje pic.twitter.com/JS08B81kZz— Sławomir Słowik (@SSlawslow) October 9, 2020
Kogo mają więc na myśli selekcjoner, federacja i dziennikarze? Przede wszystkim zawodników urodzonych nie później niż w 2000 roku. Wśród nich warto wyróżnić zwłaszcza obrońcę Walentina Antonowa z CSKA Sofia, napastnika Martina Minczewa ze Sparty Praga, Dominika Jankowa z Łudogorca czy pomocnika Filipa Krastewa ze Sławii Sofia. Wszyscy znaleźli się zresztą w gronie powołanych na trwające właśnie zgrupowanie. Na szansę w kadrze czeka też Dimo Krastew z Fiorentiny. 17-latek w tym tygodniu znalazł się nawet na prestiżowej liście największych piłkarskich talentów świata, opublikowanej przez brytyjski dziennik „The Guardian”.
Wymiana pokoleniowa nie oznacza jednak postawienia tylko na nastoletnich żółtodziobów. Wśród zawodników, którym należy się szansa, wymienia się także dwóch 23-letnich napastników: Kirila Despodowa i Georgiego Jomowa. Ten ostatni zaliczył nawet honorowe trafienie w spotkaniu z Węgrami. Oczekuje się więc, że wymienieni wyżej zawodnicy dostaną poważniejszą szansę w kolejnych meczach z Finlandią i Walią.
Czekając na wybory
Zmiany dotkną nie tylko samą dorosłą reprezentację, lecz także bułgarską federację. W grudniu ma bowiem odbyć się jej zjazd wyborczy. Między innymi z tego powodu Deremandżijew najprawdopodobniej wypełni swój kontrakt, który kończy się wraz z ostatnim w tym roku meczem bułgarskiej kadry. Dotychczasowe władze związku nie chcą obecnie wybierać nowego selekcjonera, mogącego nie cieszyć się poparciem ich następców.
Wybory w Bułgarskim Związku Piłki Nożnej wzbudzają spore kontrowersje. Głównym kandydatem do objęcia posady jego szefa jest Dimityr Berbatow. Były gwiazdor Manchesteru United czy Tottenhamu nie potwierdził jeszcze swojego startu w wyborach, ale nawoływał do zmian. Jego zdaniem bułgarska piłka potrzebuje zupełnie nowego rozdania, bo rzeczywiste reformy mogą wprowadzić jedynie zupełnie nowi ludzie.
Nie wszystkim podoba się jednak ewentualna kandydatura Berbatowa. Przeciwko byłemu piłkarzowi opowiedział się między innymi Wencisław Stefanow, właściciel Sławii i członek komitetu wykonawczego federacji. Jeden z najbardziej wpływowych ludzi w bułgarskiej piłce wypomniał Berbatowowi, że ten przed dekadą zrezygnował z gry dla reprezentacji, a także nigdy nie wspomógł swojego pierwszego klubu, Pirina Błagojewgrad.
Z pewnością wybory do władz bułgarskiej federacji nie przebiegną więc gładko. Ewentualny wybór Berbatowa może za to sporo zmienić, może poza jedną kwestią. Tak jak podczas jego reprezentacyjnej kariery, tak i po grudniowych wyborach do byłego gwiazdora należeć będzie wybór nowego selekcjonera.