Brazylia – Belgia: „Czerwone Diabły” pokazały prawdziwe oblicze


Belgowie pokonują Brazylijczyków i zagrają w półfinale mistrzostw świata

6 lipca 2018 Brazylia – Belgia: „Czerwone Diabły” pokazały prawdziwe oblicze
Wikimedia Commons

Na stadionie w Kazaniu kibice zobaczyli niesamowite widowisko. Brazylia i Belgia pokazały dwa oblicza. W pierwszym to ekipa z Europy dominowała i dwukrotnie ukąsiła rywala. W drugim to „Canarinhos” prowadzili grę i pokazali piękny futbol. Zabrakło jednak skuteczności, bo zdobyli tylko jedną bramkę. „Czerwone Diabły” dzięki wygranej zagrają w strefie medalowej drugi raz w swojej historii występów na mundialach.


Udostępnij na Udostępnij na

Brazylia z meczu na mecz na turnieju w Rosji wygląda coraz lepiej. W fazie grupowej stracili tylko jedną bramkę po przeciętnym spotkaniu ze Szwajcarią. Męczyli się długo z Kostaryką, żeby wreszcie pokazać swój kunszt w meczu z Serbią. W pojedynku z Meksykiem w 1/8 finału dali się „wyszumieć” rywalowi, aby w odpowiednim momencie go wypunktować. Teraz przed nimi miała być najtrudniejsza przeszkoda w postaci Belgii. „Czerwone Diabły” w grupie wygrały wszystkie spotkania, ale w meczu z Japonią w fazie pucharowej nie wyglądali już tak dobrze. Długo przegrywali 0:2, a dopiero w ostatniej akcji spotkania przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Czy to było pierwsze ostrzeżenie, czy może ten słabszy moment w turnieju? Starcie z „Canarinhos” wszystko nam wyjaśniło.

Narodziny wielkiej Belgii

Niektórzy ten mecz zapowiadali jako pojedynek najlepszej defensywy (Brazylia ze straconym tylko jednym golem) z najlepszą ofensywą (Belgia z 12 bramkami na koncie). Początek spotkania należał do „Canarinhos”. Kilka groźnych ataków było jednak blokowanych przez obrońców „Czerwonych Diabłów”. Dopiero przy rzucie rożnym Thiago Silva trafił w słupek bramki Thibauta Courtoisa. Sytuacja odmieniła się w 13. minucie, kiedy to przypadkowego gola zdobył Fernandinho. Niestety pomocnik Brazylii wpakował piłkę do swojej bramki. Taki początek meczu w wykonaniu Brazylii już gdzieś widzieliśmy. Dokładnie kiedy grali przeciwko drużynie o podobnych kolorach flagi jak Belgia.

Trochę ponad kwadrans później Belgia wyprowadziła drugi cios. Firmowe zagranie „Czerwonych Diabłów” – kontratak, na gola zamienił Kevin De Bruyne. Po zdobyciu dwubramkowej przewagi ekipa ze strefy europejskiej nabrała dużego spokoju i luzu. Długo utrzymywała się przy piłce, czekając na odpowiedni moment do ataku. Brazylię było tylko stać na uderzenie w środek bramki Courtoisa, który tego dnia bronił bardzo pewnie.

Brazylia podjęła wyzwanie

W przerwie selekcjoner Tite miał co robić. Pierwszy raz za jego kadencji Brazylia przegrywała dwoma bramkami. Tylko raz z tym trenerem na ławce „Canarinhos” przegrali mecz. Statystyki też nie stały po stronie ekipy z Ameryki Południowej. Dlaczego? Bo Brazylijczycy ostatni raz potrafili odwrócić losy spotkania ze stanu 0:2 na zwycięstwo w 1938 roku! Wtedy pokonali Szwecję 4:2. Jeszcze jeden zły omen działał na niekorzyść Brazylii. Casemiro opuścił tylko jeden mecz za kadencji Tite, właśnie ten przegrany z Argentyną. „Canarinhos” mieli 45 minut na podjęcie wyzwania i przełamanie historycznego wyczynu.

Drugą odsłonę Brazylia zaczęła podobnie z wysokiego „C”. Problemem były zasieki, jakie Belgowie postawili przed swoim polem karnym. Jakby tego jeszcze było mało, w bramce świetnie spisywał się Courtois. Najlepszą okazję w 55. minucie miał Paulinho, ale właśnie bramkarz Chelsea kapitalnie wyczuł intencje rywala. Parę minut później doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Faulowany w polu karnym był Gabriel Jesus, ale sędzia Milorad Mazić po konsultacji z VAR nie zdecydował się podyktować „jedenastki” dla Brazylii. Ta sytuacja będzie jeszcze długo wypominana po meczu.

https://twitter.com/h_demboveac/status/1015314476424409091?s=19

Nie miał już na co czekać Tite i wpuścił świeżych zawodników na boisko. To w końcu poskutkowało, bo w 76. minucie Renato Augusto zdobył kontaktowego gola. Oblężenie belgijskiej bramki trwało dalej. Kibice „Czerwonych Diabłów” spoglądali już tylko nerwowo na zegarki. Przed nimi jeszcze 15 nerwowych minut z doliczonym czasem przez arbitra. Napór Brazylii nie malał. W doliczonym czasie gry fenomenalną interwencją popisał się Courtois, który wybronił strzał Neymara. Wraz z końcowym gwizdkiem sędziego to Belgia cieszyła się z awansu do półfinału, w którym zmierzy się z Francją. Porażka Brazylii oznacza, że mistrzem świata na pewno zostanie drużyna z Europy. „Canarinhos” po porażce Urugwaju byli ostatnią ekipą spoza Starego Kontynentu z szansami na wygranie mundialu. Dla Belgii to drugi w historii awans do strefy medalowej. W 1986 roku zajęliczwarte miejsce, przegrywając mecz o brąz z Francuzami.

RL9 obecny na mundialu

Robert Lewandowski już od dobrych kilku dni może oglądać mistrzostwa w telewizji. Ale nie oznacza to, że RL9 nie ma już na mundialu. Romelu Lukaku już w 1/8 finału błysnął swoją inteligencją podczas decydującej kontry przeciwko Japonii. W meczu z Brazylią też pokazał wielki kunszt. Udowodnił wszystkim, że nie jest tylko postacią wykańczającą podania kolegów. Napastnik Manchesteru United często przebywał w bocznych sektorach gry, nie bał się wchodzić w pojedynki biegowe i dryblingi. Warto zaznaczyć, że to on wyprowadzał kontrę Belgii, po której De Bruyne zdobył gola na 2:0. W drugiej połowie w momencie kryzysu brał na siebie ciężar rozegrania piłki i starał się sam pociągnąć grę Belgów.

Bardzo dobrym posunięciem trenera Roberto Martineza było przesunięcie Kevina De Bruyne do formacji ataku. Do tej pory hiszpański szkoleniowiec ustawiał go w środku pola obok Axela Witsela. Do meczu z Brazylią w zasadzie nie pokazał nic wielkiego, a wręcz miał momenty, gdzie kompletnie znikał z pola widzenia. Kiedy w spotkaniu z Brazylią dostał swobodę gry w ofensywie, od razu zobaczyliśmy piłkarza, którego znamy z Manchesteru City.

Bardzo dobre zawody rozegrał także Eden Hazard. Lider i kapitan Belgów wypadł w tym meczu lepiej od brazylijskiej „10” – Neymara. Miał z nim sporo problemów Fagner, a zawodnik Chelsea kilka razy dość łatwo go ogrywał. Do przerwy sam Hazard miał więcej udanych dryblingów niż cały zespół Brazylii. Oczywiście w drugiej połowie był już mniej pod grą, bo Belgia musiała się bronić przed naporem Brazylii. Starał się za to dawać kolegom chwilę odpoczynku, holując piłkę i uciekając jak najdalej w głąb połowy rywala.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze