Polska po pechowym karnym przegrywa z Włochami 0:1 i żegna się z polskim mundialem. Zabrakło dziś przede wszystkim szczęścia, ale widoczna była też różnica w umiejętnościach i kulturze gry obu zespołów.
Polacy odpadli z mistrzostw świata U-20, których jesteśmy gospodarzem. W meczu o ćwierćfinał ulegliśmy Włochom. Nasza gra była różna. Momentami chaotyczna i siermiężna, ale dobrych momentów też nie brakowało. Jednak bardzo dobra końcówka nie wystarczyła do zmiany wyniku i niestety żegnamy się z turniejem.
Zabrakło szczęścia, dokładności i jakości
Polacy od początku starali się grać w niskim pressingu, oddając inicjatywę rywalom. Nie pozwalając jednak zagrozić bramce strzeżonej przez Radosława Majeckiego. Strategia ta przynosiła zamierzone efekty. W pierwszym kwadransie gry to nasi reprezentanci byli blisko strzelenia gola, kiedy po uderzeniu Marcela Zylli piłka przeleciała tuż obok słupka.
Później już tak dobrze nie było. Polakom brakowało pomysłu na grę w ataku. Każde kolejne kontry były rozbijane w okolicach trzydziestego metra. Nie pomagały też nieliczne stałe fragmenty gry, po których piłka mijała się z bramką.
Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym więcej popełnialiśmy błędów. Zwłaszcza grający w środku pola Tomasz Makowski, który rażąco nieskutecznie starał się zagrywać do swoich kolegów. Makowski miał też problem w powietrznych pojedynkach z rosłymi Włochami. Dlatego już w drugiej połowie trener Magiera zdecydował się zastąpić go Kopaczem.
Ale dokładności brakowało wszystkim polskim piłkarzom. Zwłaszcza przy długich zagraniach w kierunku Zylli i Steczyka. Większość z tych zagrań kończyła się albo przejęciem piłki przez rywali, albo ich wznowieniem gry z autu.
Włosi przez całą pierwszą połowę pokazywali wyższą kulturę gry. Grając na dużym spokoju i pewności siebie, wyczekiwali na błąd Polaków. Na nasze nieszczęście piknikową atmosferę przerwała ręka Steczyka we własnym polu karnym, która zakończyła się „jedenastką” i golem dla Włochów.
Dominik Steczyk: – Trudno mi cokolwiek powiedzieć o tej sytuacji. Wszystko działo się bardzo szybko. Piłka trafiła mnie w rękę, wyraźnie to poczułem. Sędzia podyktował karnego… cóż, wielka szkoda.
– Technika
– Spokój
– Pewność siebie
– Inicjatywa
– JakośćNie licząc Tahiti, kolejny raz wszystkie te atuty po stronie przeciwnika. Czyli wszystko w normie. #ITAPOL
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) June 2, 2019
Zdecydowanie lepsza druga część spotkania
Polacy na drugą połowę wyszli z dużo większą ochotą na grę ofensywną. W pierwszych sekundach rzucając się niemal na bramkę strzeżoną przez Alessandro Plizzariego. Wtedy znów uwypukliła się dojrzałość Włochów. Dobrze ustawiona obrona nie dopuszczała Polaków w obręb własnej „szesnastki”. Z czasem nasz entuzjazm opadł. Operowaliśmy piłką bez jakiegokolwiek pomysłu. Włosi natomiast dominowali niemal w każdym aspekcie gry. Mając jednobramkową przewagę, kontrolowali przebieg spotkania.
Tomasz Makowski: – Widać było, jak mecz się układał, bramka, ten karny z przypadku. Widać było w drugiej połowie, że mieliśmy swoje sytuacje. Gorszym zespołem nie byliśmy, jeśli chodzi o całość spotkania. Był to nasz chyba najlepszy mecz. W porównaniu do poprzednich mieliśmy sporo sytuacji.
Kiedy w końcu udało nam się przycisnąć Włochów, nie potrafiliśmy przekuć przewagi na gola. Dośrodkowania były często za mocne i mijały pole karne Włochów. Gdy już oddawaliśmy strzał na bramkę, wtedy bardzo dobrze reagował golkiper rywali. Szkoda przede wszystkim ostatniego fragmentu spotkania, bo szans na wyrównanie nie brakowało. Włosi oddając nam inicjatywę, nieco się pogubili i w końcowych minutach popełniali sporo błędów, co skutkowało coraz lepszymi okazjami do zdobycia gola przez podopiecznych trenera Magiery. Jednak nasza gra w ofensywie była mocno chaotyczna i w rezultacie nie udało się odmienić stanu rywalizacji.
Jakub Bednarczyk: – Mieliśmy swoje okazje, nie da się ukryć, że bramkarz Włoch bardzo dobrze dziś bronił. Zabrakło nam po prostu szczęścia, odwagi nie brakowało. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Każdy wiedział, co ma do roboty. Wykonaliśmy dziś dobrze swoje zadania. Z meczu na mecz coraz lepiej graliśmy i dlatego to tak boli, że odpadamy w momencie, kiedy zaczęliśmy się rozkręcać.
Plusów nie zabrakło
Mimo że momentami odstawaliśmy na tle rywali (zwłaszcza w pierwszej połowie), nie zabrakło pozytywów. Bardzo dobry mecz rozegrał Michał Skóraś, który był motorem napędowym drużyny. Pokazał dużą dojrzałość, a także umiejętności techniczne. Nie bał się brać gry na siebie. To właśnie on sprawił, że kibice do końca mieli nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Dobrze spisali się też nasi stoperzy: Walukiewicz i Sobociński, którzy zanotowali kilka istotnych interwencji przy kontrach Włochów.
Z naszych stoperów będą ludzie. Walukiewicz i Sobiciński nie będą musieli wstydzić się po turnieju #WorldCup2019 #ITAPOL #U20WC
— Michał Krzeszowski (@Krzeszov) June 2, 2019
Jacek Magiera: – Włosi strzelili gola i to oni cieszą się ze zwycięstwa. Jeśli chodzi o ofensywę, było to dla nas najlepsze spotkanie. W drugiej połowie mieliśmy trochę okazji do zdobycia gola. Zabrakło cwaniactwa i skuteczności. Na pewno trzeba dziś pochwalić Michała Skórasia, który pokazał się dziś z bardzo dobrej strony. Dobrze też zagrali Serafin, Majecki, Slisz czy Bednarczyk, ale tu się liczy drużyna, a to nie wystarczyło.
– Prezes Boniek podziękował wszystkim za cały turniej. Kończy się pewien etap. Dla nich kończy się okres młodzieżowców. Wszyscy dzięki tym doświadczeniom zrobiliśmy krok do przodu. Ja też kończę pewien etap.
Na pewno naszym reprezentantom nie można odmówić ambicji i zaangażowania. Był to jeden z najlepszych meczów tego zespołu na turnieju. Zwłaszcza w drugiej części spotkania Polacy pokazali charakter. Na tle Włochów, którzy są zdecydowanymi faworytami turnieju, nasza drużyna nie przyniosła wstydu. Włosi oprócz doskonałej techniki wykazali się doświadczeniem, dojrzałą kulturą gry i cwaniactwem, a tego nam dziś w szczególności brakowało.