Brahim Diaz odchodził na wypożyczenie do Milanu z nadzieją, że pomoże to w rozwoju jego kariery. Trzeba powiedzieć, że ten ruch z perspektywy ponad połowy sezonu wydaje się naprawdę znakomity. Brahim gra, zbiera przyzwoite recenzje, a co najcenniejsze – minuty. Tych na pewno brakowałoby, gdyby został w Realu Madryt na kolejny sezon. Jedni z pewnością chcą jego powrotu. Inni chętnie by go sprzedali. Którzy z nich mogą mieć więcej racji i dlaczego?
Historia krótkiej kariery Brahima to zdecydowanie nie jest romantyczna opowieść o miłości od pierwszego spojrzenia. Nie jest to też żaden horror mrożący krew w żyłach. Wydaje się, że młodziutki Hiszpan wybrał film o bardzo zbalansowanym charakterze. Nie porywa, nie przeraża, po prostu jest i ma się w miarę dobrze. Zwykła piłkarska droga na szczyt. Choć zdecydowanie nie w zwykłych klubach. Rozpoczynając od Malagi, która ma swoje piękne historie, potem finansowy gigant – Manchester City – żeby przejść do najlepszego klubu ubiegłej dekady – Realu Madryt. Stamtąd na chwilę „uciec” do drugiego najbardziej utytułowanego klubu Europy – AC Milan. Trudne wybory, dużo walki o skład. Czy to wszystko zaowocuje w nadchodzących rozgrywkach?
Brahim pod okiem Guardioli
Młodziutki wciąż Hiszpan trafił na Wyspy Brytyjskie w styczniu 2014 roku. Miał wtedy zaledwie 14 lat. Przeprowadzka z ciepłego andaluzyjskiego klimatu do deszczowej Anglii zawsze wymaga czasu na aklimatyzację. W City wtedy nie było jeszcze Guardioli. Nie wiemy nawet, czy włodarze klubu z Manchesteru myśleli o zatrudnieniu Hiszpana. Wtedy był przecież jeszcze trenerem Bayernu Monachium. Jednak Hiszpan po przyjściu do klubu z Manchesteru zobaczył w swoim rodaku coś więcej. Wierzył, że ma w swoim klubie naprawdę godnego następcę powoli zbliżającego się do odejścia Davidy Silvy. Hiszpański menadżer na jednej z konferencji, zapytany o Brahima jeszcze przed jego odejściem, powiedział o nim takie słowa:
Ma wizję, którą ma niewielu.
Co tu dużo mówić, taki komplement z ust człowieka, który jako jeden z kilku trenerów w historii zdobył tryplet? Nie brzmi najgorzej, prawda? Na potwierdzenie tych słów Brahim w styczniu 2018 roku dołączył na stałe do pierwszej drużyny Pepa Guardioli. Pod okiem hiszpańskiego szkoleniowca młody pomocnik rozegrał 15 spotkań, w których strzelił dwa gole. To było jednak za mało dla Brahima. Chciał grać zdecydowanie więcej. Choć Guardiola starał się go przekonać do pozostania w City, klub też robił wszystko, co mógł. Na nic to się zdało. Hiszpański szkoleniowiec dzień po jego oficjalnym odejściu kolejny raz został zapytany o Brahima. Tym razem nie pozostało mu nic innego jak rozłożyć ręce i powiedzieć:
Dwa miesiące nadziei
Brahim Diaz odchodził z Manchesteru w poszukiwaniu minut. Hiszpan na pewno widział problemy, jakie ma klub ze stolicy Hiszpanii, szczególnie na skrzydłach. Widział w tym swoją szansę na grę i rozwój pod okiem trenera „Królewskich”, którym wówczas był Solari. Być może miał rację. Trener jednak się zmienił, na ławkę wrócił Zidane.
👍 @Brahim Díaz
📸 #WelcomeBrahim#HalaMadrid pic.twitter.com/M74dnOgQgY— Real Madrid C.F. (@realmadrid) January 7, 2019
Powszechnie wiadomo, że „Zizou” to nie jest mistrz we wprowadzaniu młodych zawodników do gry. Brahim na swój debiut w barwach „Los Blancos” pod ręką Zidane’a nie musiał zbyt długo czekać. Widać było, że Francuz nie potrzebuje zbyt wiele czasu, aby zaufać młodemu Hiszpanowi. Pierwszy raz na boisko posłał go w swoim drugim meczu po powrocie na ławkę trenerską. W meczu z Huescą Brahim mógł się podobać. Wyszedł w pierwszym składzie przy Bernabeu zapełnionym przez kibiców. Nie spalił się psychicznie, co jest niezwykle ważne. Zanotował asystę przy golu swojego największego malagijskiego idola – Isco. Nie najgorszy występ przed wymagającą madrycką publiką. Od tego meczu Zidane zaufał młodemu skrzydłowemu. Przynajmniej tak się wydawało. Do końca sezonu nie zagrał jedynie w dwóch meczach. Strzelił jeszcze swojego bardzo ładnego debiutanckiego gola i zanotował dodatkową asystę.
Rok stracony
Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Niestety rzeczywistość miała okazać się zupełnie inna. Sprowadzenie na Bernabeu Hazarda, Rodrygo i Jovicia nie oznaczało dla Brahima nic dobrego. Wręcz przeciwnie, jeszcze większą konkurencję do gry w ataku. Sezon 2019/2020 można właściwie spokojnie uznać za sezon stracony dla Brahima. Wiadomo, Hazard to pupilek Zidane’a, Rodrygo też na pewno podoba się Francuzowi. Sytuacja Jovicia była zgoła odmienna, wspólnie z Brahimem zeszli na zdecydowanie dalszy plan. Choć sezon drużynowo zakończony sukcesem, jakim był tryumf w lidze hiszpańskiej.
Brahim znowu na szansę musiał czekać tak naprawdę do zimy i rozgrywek Pucharu Króla. Zagrał tam w każdym z trzech spotkań. Zaprezentował się z bardzo dobrej strony, ale to nie wystarczyło, aby Zidane na niego postawił. Hiszpan, rozczarowany kolejnym sezonem bez gry, wspólnie z „Zizou” podjął decyzję o odejściu. Nie definitywnie, jedynie na rok w poszukiwaniu regularnej gry.
Ojcze Pioli, prowadź
W poszukiwaniu minut trafił do Milanu. Kolejny klub z topu. Nie szukał wypożyczenia do beniaminka ligi hiszpańskiej, Borussii Dortmund czy chociażby Realu Valladolid dowodzonego przez legendarnego Ronaldo Nazario. Podjął się wyzwania, jakie czekało na niego w Mediolanie. Oczekiwania kibiców, trenera i całego zespołu były ogromne. Trener Pioli liczył na Brahima już od początku. Dał temu wyraz na konferencji przed pierwszym meczem Serie A w sezonie 2020/2021. Zapytany o nowe, młode nabytki (Brahim i Tonali), odpowiedział w ten sposób:
Diaz i Tonali są bardzo utalentowani i perspektywiczni. Są gotowi, żeby pomóc nam od razu.
Nie była to dyplomatyczna gadka, Pioli naprawdę widzi w Brahimie ważne ogniwo swojego zespołu. Właśnie tego potrzebował młody Hiszpan. Dał mu zadebiutować już w pierwszym spotkaniu nowego sezonu, wpuścił Brahima na pozycję „dziesiątki”. W następnym meczu Brahim znalazł się już w wyjściowym składzie na mecz z Crotone, tym razem na pozycji lewego skrzydłowego, i strzelił gola. Jego uniwersalność na pewno bardzo pomaga, ale sami kibice Milanu widzą go raczej jako „dziesiątkę”.
https://www.youtube.com/watch?v=RTXz1tBgPd4
Kibicowskim okiem milanisty
O tę kwestię zapytałem Jana Rusinka, kibica Milanu oraz dziennikarza Calcio Merito.
Trudno określić, ale mam wrażenie, że docelowo Brahim powinien być brany pod uwagę jako „dziesiątka”, ponieważ nie ma aż takiej dynamiki, żeby stać się skrzydłowym, oraz jego wachlarz umiejętności bardziej pasuje pod granie jako podwieszony za napastnikiem.
Ciekawe, co na ten temat myśli sam Zidane. O ile Pioli testował go zarówno na obu skrzydłach i „dziesiątce”, o tyle Francuz raczej widzi jego miejsce na boku. Głównie dlatego, że Zidane nie lubi grać ustawieniem z „dziesiątką” w swoim składzie. Przygoda w Milanie powoli dobiega końca, choć Brahim ma jeszcze przed sobą co najmniej kilkanaście meczów. Milan ma szansę na zwycięstwo zarówno w Lidze Europy, jak i Serie A. Brahim w formie na pewno będzie bardzo mile widziany. Co najważniejszego daje zespołowi, co cenią w nim kibice? Ponownie o opinię zapytaliśmy Jana Rusinka.
Cenię w nim chęć wchodzenia w drybling i próby utrzymywania się przy piłce. Problem pojawia się u niego z decyzyjnością, która może być kluczowa w jego seniorskiej karierze.
„La Gazzetta dello Sport” za grę w Serie A jak na razie wystawia mu średnią notę 6,06. Nie jest to wybitny wyczyn, ale pokazuje, że Brahim naprawdę przyzwoicie wyglądał w Milanie. Podobną średnią ocen miał Piotr Zieliński po swoim pierwszym sezonie w Empoli. Choć to jedynie ciekawostka.
According to La Gazzetta dello Sport, #BrahimDiaz seems destined to return to #RealMadrid at the end of the season. https://t.co/fXnDoWwdAk #ACMilan #Milan #SerieA #Calcio pic.twitter.com/Or6fVtfDxJ
— Football Italia (@footballitalia) March 5, 2021
Powrót do Madrytu?
Decyzyjność, o której wspomniał nasz ekspert, to bardzo ważny aspekt w Realu Madryt. Obecnie na skrzydłach „Królewscy” posiadają właściwie czterech piłkarzy bez decyzyjności. Vinicius potrafi czarować, ale gdy trzeba podjąć jakąś decyzję, najczęściej wybiera tę złą opcję. Asensio to aktualnie piłkarz, który nie ma prawa grać w Realu. Hazard kolejnymi kontuzjami wyklucza się z tych rozważań. Rodrygo to jedyny z nich, który czasami dzięki swojej decyzji zrobi coś z niczego. Podobne zdanie ma Tomasz Witas, kibic Realu Madryt i twórca kanału Kitmaniak na YouTube.
Real nie powinien pozbywać się Brahima. Tym bardziej że na skrzydłach ma Asensio, który rzadko chce brać grę na swoje barki, nierównego i chaotycznego Viniciusa oraz Rodrygo, który w szerszej skali nadal pozostaje piłkarzem nieodkrytym. W Hazardzie też trudno pokładać nadzieję.
Niedobór klasowych skrzydłowych w Realu jest ogromny. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Brahim w Milanie gra raczej ustawiony za plecami napastnika. Takich piłkarze w swojej kadrze Real ma kilku. Isco, wypożyczony Odegard czy właśnie Brahim. Miejsce jest tylko jedno. Właśnie porównanie do Isco oraz Odegarda stosuje Tomasz w wypowiedzi dla nas.
Wciąż jednak sporo minut dostaje Isco i biorąc pod uwagę właśnie tego gracza, powinna być nadzieja dla Brahima. Pod pewnymi względami to nawet podobni zawodnicy z tym, że to młodszy z nich może dawać więcej z gry, bo jej nie hamuje, a wręcz napędza – czego wymagamy od lat od Isco. Pamiętajmy też, że na wypożyczeniu w Arsenalu przebywa Martin Odegaard, który w kolejnym sezonie powinien być częściej wykorzystywany – a jak wiemy, obaj panowie mogą konkurować do miejsca w składzie. Brahim zasługuje na prawdziwą szansę, test.
***
Czy taką szansę da mu trener Realu Madryt, którym najprawdopodobniej pozostanie Zidane? Tego nie wiemy. Jedno jest pewne, Zidane na pewno patrzy na to, jak poczyna sobie jego zawodnik na wypożyczeniu we Włoszech. Wspólnie zadecydowali, że wypożyczenie do Milanu będzie najlepszą opcją. Teraz wspólnie spotkają się ponownie przed następnym sezonem i będą musieli podjąć kolejną niezwykle istotną decyzję. Brahim jest młody, ma dopiero 21 lat. Nie każdy może być Mbappe czy Haalandem, żeby błyszczeć w tak młodym wieku. Być może potrzebuje czasu. Pytanie tylko, czy Real może mu ten oczekiwany czas dać.