Czwartek. Dzień, w którym po dwóch dniach emocji związanych z Ligą Mistrzów zazwyczaj jesteśmy już mocno nasyceni. Wtedy syci, ale wcale nie pozbawieni apetytu kierujemy uwagę na zmagania w Lidze Europy, które od zawsze były tylko deserem, dodatkiem do zdarzeń z wtorku i środy. Dziś nadszedł kolejny z tych czwartków. Jednak w tym tygodniu kibicowska uczta w europejskich pucharach nieco różni się od poprzednich. Tym razem planujemy tak naprawdę najeść się deserem.
– To historia, którą mógł napisać tylko futbol – Juergen Klopp nie ukrywa, że dwumecz z Borussią będzie dla niego czymś szczególnym. Nikt tego nie ukrywa. 48-latek jest w absolutnym centrum zainteresowania przed meczem 1/4 finału Ligi Europy. Los w swojej przewrotności postanowił zestawić ze sobą kluby, spośród których jeden jest wielkim, wybitnym dziełem Kloppa, wciąż stojącym na fundamentach położonych przez niego, a drugi dopiero ma się równie wielkim dziełem stać.
Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że w tym tygodniu to właśnie mecz Dortmundu z „The Reds” najbardziej elektryzuje piłkarską Europę. I to właśnie ze względu na owego sympatycznego Niemca.
Inny etap, ten sam cel
Choć cel obu ekip jest ten sam – Puchar Ligi Europy – to jest on na zupełnie innych etapach. Liverpool pragnie tego trofeum wręcz desperacko. Mimo że tajemnicą nie jest, iż z pracy w angielskim klubie Klopp rozliczany będzie dopiero po kolejnym sezonie, to brak kwalifikacji do Ligi Mistrzów będzie dla „Czerwonych” katastrofą, a szanse dotarcia do LM przez ligę Liverpool ma już tylko matematyczne.
Kolejna rzecz, że ekipa z Anglii to drużyna ze stosunkowo niewielkim doświadczeniem na arenie międzynarodowej. Co innego BVB! Drużyna poukładana, pewna siebie, z ogromnym doświadczeniem i rewelacyjną formą. Bez dwóch zdań to Niemcy są faworytem tego spotkania. Dla Borussii ten puchar jest po prostu celem. Tak jak wicemistrzostwo Niemiec. Planem od początku jak najbardziej realnym i konsekwentnie realizowanym.
Stats, lads! 📌 #bvblfc #UELhttps://t.co/KY4RuiK0ZT
— Borussia Dortmund (@BVB) April 5, 2016
Historia
Do tej pory Liverpool i Borussia spotykały się niewiele razy. Pierwszy raz te drużyny zetknęły się w finale Pucharu Zdobywców Pucharu w 1966 roku. Wtedy Anglicy ulegli w Glasgow Borussii 1:2 po bramce w doliczonym czasie gry. Kolejne dwa spotkania miały miejsce w sezonie 2001/2002 w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Mecz na Westfalenstadion (stara nazwa Signal Iduna Park) zakończył się bezbramkowym remisem, ale na Anfield Brytyjczycy wzięli odwet za porażkę w finale sprzed 35 lat, wygrywając 2:0. Ostatnia potyczka zdarzyła się w 2014 roku. Był to mecz towarzyski, z którego zwycięsko wyszedł Liverpool.
Kontuzje
Zarówno Anglicy, jak i Niemcy nie są pewni występu kluczowych zawodników. Kontuzjowani byli w ostatnim czasie Roberto Firmino i Ilkay Guendogan, czyli absolutne filary swoich zespołów. Obaj teoretycznie wrócili już do zdrowia, jednak ich występ od pierwszej minuty w czwartek na Signal Iduna stoi pod znakiem zapytania. Tuchelowi również powiększyło się pole manewru w formacji defensywnej, bo treningi niedawno wznowili także Mats Hummels i Sokratis Papasthatopoulos.
Prognoza iGola: Zwycięstwo Borussii
Juergen Klopp świadomie podkręca atmosferę i skupia na sobie uwagę mediów, aby zdjąć presję ze swoich piłkarzy. Robił to już nieraz, kiedy pracował jeszcze w Dortmundzie, i nieraz mu się udawało. Mimo to murowanym faworytem pozostaje Borussia, szczególnie że dortmundczycy rozegrają pierwszy mecz na swoim terenie, gdzie są piekielnie groźni.
Nie umiecie liczyć ? W drużynie Borussi jest 10 zawodników . Żal.
Poprawione! Dzięki za czujność!
Już poprawione, dzięki za zwrócenie uwagi!