W meczu decydującym o pierwszym miejscu w grupie D na Stade Chaban Delmas zmierzyły się ze sobą Bordeaux oraz Newcastle. Obie drużyny zapewniły sobie już wcześniej awans do fazy pucharowej Ligi Europy i wystawiły mocno rezerwowe składy. Gospodarze wygrali 2:0 po dwóch bramkach Cheicka Diabate.
Przed ostatnią, szóstą kolejką Ligi Europy znaliśmy już wszystkie rozstrzygnięcia w grupie D. Wiadomo było, iż awansowali „Żyrondyści” z Bordeaux oraz „Sroki” z Newcastle, a dzisiejszy mecz to jedynie bój o berło zwycięzcy grupy. Obaj szkoleniowcy postanowili wykorzystać szansę i dali okazję pograć młodym graczom oraz tym z szerokiego składu. Zwłaszcza Alan Pardew dokonał rotacji niemalże całej podstawowej jedenastki, dając szansę zaprezentowania swoich umiejętności dublerom oraz ogrania się młodzikom na arenie międzynarodowej.

Już w 2. minucie okazję do otworzenia wyniku miał Henri Saivet, ale na posterunku czuwał Rob Elliot, dzisiaj pierwszy, a ogólnie rezerwowy bramkarz „Srok”. W tym ułamku meczu mieliśmy serię kornerów, najpierw Bordeaux, a później Newcastle. W 11. minucie kolejna szansa dla gospodarzy, jednak Fahid Ben Kalfallah ją zaprzepaścił. Cały czas w natarciu oglądaliśmy „Żyrondystów”, ale i „Sroki” próbowały kontrować. Następne sześć minut to wymiana ognia. Ze strony gospodarzy próbował David Bellion, a wśród przyjezdnych Marveaux oraz Bigirimana.
Taki stan rzeczy trwał aż do 29. minuty, kiedy to dwójkowa akcja Ben Khalfallah – Cheick Diabate przyniosła prowadzenie gospodarzom. Tunezyjczyk dogrywał, a Malijczyk nie miał problemów z umieszczeniem piłki głową w siatce! 1:0 i szał radości na Stade Chaban Delmas! Przed przerwą Diabate miał jeszcze jedną okazję i ponownie mógł zdobyć bramkę głową, ale jego uderzenie tym razem przeszło obok świątyni Elliota. Tym akcentem zakończyła się pierwsza odsłona gry i sędzia główny tego meczu, Menashe Masiah, zaprosił piłkarzy na przerwę.

Druga połowa meczu zaczęła się od zmiany w obozie „Srok”. Alan Pardew w miejsce młodszego z braci Ameobi desygnował do gry zorientowanego bardziej defensywnie Vurnona Anitę. W 47. minucie szansę na wyrównanie zaprzepaścił za to Shola Ameobi. Pięć minut później przed ponowną szansą stanął… ponownie Ameobi, ale „Goala” znów nie popisał się skutecznością. Newcastle wzięło się jednak do roboty. Użądlić Bordeaux próbował Mehdi Abeid, jednak strzał młodego Francuza algierskiego pochodzenia nie zatrzepotał w siatce Kevina Olimpy. Dłużni nie chcieli być także gospodarze, ale po strzałach Sertica oraz strzelca jedynego jak do tej pory gola Diabate wynik nie uległ zmianie.
Przez następne minuty drużyny próbowały wyprowadzić jakiś atak, jednak albo piłkarze lądowali na pozycji spalonej, albo świetnie spisywali się obrońcy. Zwłaszcza Bordeaux brylowało w tym względzie, bo Stade Chaban Delmas to w tym sezonie trudna twierdza do zdobycia. Impas próbował przełamać Sylvain Marveaux, ale i jemu nie udało się przełamać defensywy gospodarzy.

Gospodarze byli jednak tego dnia stroną zdecydowanie lepszą, a kolejny gwóźdź do trumny „Srok” wbili w 73. minucie. Ten, który zdobył pierwszą bramkę, 17 minut przed końcem regulaminowego czasu dołożył swoje drugie trafienie i na Stade Chaban Delmas ponownie zapanowała euforia! W tym momencie znaliśmy już zwycięzcę grupy D. Chwilę później Mike’a Williamsona zastąpiła legenda Newcastle, sam Fabrizio Coloccini. Trzecią bramkę próbował zdobyć Ben Khalfallah, jednak bezskutecznie. Alan Pardew próbował jeszcze ratować sytuację, wpuszczając Papissa Dembę Cisse w miejsce starszego z braci Ameobi. Po jego wejściu poczynania „Srok” ożywiły się nieco, próbowali strzelać ponownie Abeid oraz Nile Ranger.
Swoją szansę na ustrzelenie hat-tricka miał za to Diabate, ale jego strzał w końcówce meczu nie znalazł drogi do siatki Roba Elliota. Chwilę później przy standing ovation oraz aplauzie publiczności Diabate został zmieniony przez Hadiego Sacko. Rezultat nie uległ już zmianie i „Żyrondyści” pewnie wygrali 2:0. Newcastle nie stanęło dzisiaj na wysokości zadania i to Bordeaux zostało zwycięzcą grupy D Ligi Europy.