Blackburn 4 Arsenal 3


W pierwszym spotkaniu 5. kolejki angielskiej Premiership nie zabrakło bramek, emocji i kontrowersji. Na Ewood Park piłka wpadała do siatki aż siedem razy. Blackburn sensacyjnie pokonuje u siebie Arsenal 4:3. „Kanonierzy” stracili dwie bramki po golach samobójczych Songa oraz Koscielnego.


Udostępnij na Udostępnij na

Zarówno Arsenal jak i Blackburn notują najgorszy start sezonu od kilkunastu lat. „Kanonierzy” w ostatniej kolejce ledwo wygrali z beniaminkiem ze Swansea, a „Rovers”, okupujący ostatnie miejsce w tabeli, wciąż czekają na swoje pierwsze zwycięstwo w lidze. Mecz na Ewood Park jest spotkaniem o być albo nie być dla menadżera gospodarzy Steve’a Keane’a.

Już od pierwszych minut Arsenal narzucił „Rovers” swoje tempo gry, szukając okazji do jak najszybszego zdobycia bramki.  Piłka zatrzepotała w siatce Paula Robinsona w 10. minucie po strzale Gervinho. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej wykorzystał prostopadłe podanie od Aleksa Songa i zdobył swoją pierwszą bramkę w angielskiej Premiership. „Kanonierzy” nie zamierzali spocząć na laurach i nadal utrzymywali się przy piłce, zmuszając rywali do obrony na własnej połowie i gry z kontrataku. Blackburn największe zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Wojciecha Szczęsnego robiło po stałych fragmentach gry. W 18. minucie po jednym z rzutów wolnych futbolówka trafiła na głowę Samby, jednak ten uderzył bardzo niecelnie. W odpowiedzi na to groźnie uderzał zza pola karnego Arszawin, wykorzystując zamieszanie w polu karnym gospodarzy po rzucie rożnym. Strzał Rosjanina obronił jednak Paul Robinson. 120 sekund później mogło być już 2:0 dla Arsenalu, indywidualną akcją popisał się Gervinho, który dwa razy zakręcił Gaelem Givetem, ale i jego uderzenie obronił angielski bramkarz. 

W 24. minucie kopię pierwszej bramki dla zespołu z północnego Londynu wykonali podopieczni Steve’a Keane’a. David Hoilett zagrał prostopadłą piłkę do debiutującego w tym spotkaniu Yakubu, który nie dał najmniejszych szans Szczęsnemu na interwencję, zdobywając kontaktowego gola. Utracona bramka podziałała na Arsenal jak kubeł zimnej wody, a spotkanie z każdą minutą robiło się co raz ciekawsze. W 33. minucie Alex Song zagrał do Aarona Ramseya, ten posłał ją na jedenasty metr, gdzie był Mikel Arteta, który wpakował futbolówkę do siatki. Dla Hiszpana jest to pierwsze trafienie w barwach „Kanonierów”.  Arsenal wciąż utrzymywał się przy piłce i szukał okazji do podwyższenia wyniku. Świetną sytuację zmarnował Gervinho, który otrzymał świetnie podanie od aktywnego w meczu Andrija Arszawina. Jednak pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej piłkarz zamiast podać do niepilnowanego Robina Van Persiego zdecydował się na strzał, który został zablokowany przez defensora gospodarzy. Do przerwy Arsenal zasłużenie prowadził z Blackburn 2:1.  

W drugiej części spotkania zobaczyliśmy inne Blackburn Rovers niż te z pierwszej połowy. Gospodarze grali ofensywniej i odważniej, co przyniosło korzyść w 49. minucie. Piłka po rzucie wolnym wpadła na głowę Gaela Giveta, odbiła się od kolan Songa i znalazła się w siatce, mimo rozpaczliwej próby jej wybicia przez Wojciecha Szczęsnego. Podopieczni Steve’a Keane’a nie zamierzali spuszczać z tonu i z co raz większym animuszem atakowali bramkę „Kanonierów”. W 53. minucie Ruben Rochina zagrał prostopadle do Formiciego będącego sam na sam z polskim bramkarzem, który znakomicie obronił jego uderzenie. Tym razem to Arsenal był zmuszony do obrony i gry na własnej połowie, zupełnie odwrotnie do tego, co prezentowane było w pierwszych 45 minutach.

W 58. minucie piłka znowu zatrzepotała w siatce Szczęsnego. W zamieszaniu w polu karnym futbolówka trafiła do Stevena Nzoziego, ten podał ją do Yakubu, który zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Jednak jak pokazały telewizyjne powtórki, Nigeryjczyk był na pozycji spalonej i gol nie powinien zostać uznany, ale sędzia liniowy nie uniósł chorągiewki i prowadzący spotkanie Andre Marriner nie miał podstaw, by gola nie uznać. Zespół z północnego Londynu niemal w dziesięć minut stracił prowadzenie i sensacyjnie przegrywał z „Rovers”. W 63. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Gervinho, wbiegł w pole karne i zagrał do Van Persiego, ale jego strzał wybili dobrze dysponowani w tym dniu obrońcy gospodarzy. „Kanonierzy” odzyskali inicjatywę i chcieli wyrównać, natomiast Blackburn skoncentrowało się na grze z kontrataku. 

Gospodarze wykorzystali zbyt ofensywną postawę zawodników Arsene’a Wengera i w 68. minucie zrobili zabójczą kontrę. Wprowadzony w drugiej części spotkania Martin Olsson odważnie ruszył prawą stroną boiska, wbiegł w pole karne i zagrywał piłkę na szósty metr. Laurent Koscielny chciał ją wybić, ale zrobił to tak niefortunnie, że ta trafiła do siatki obok bezradnego Szczęsnego. Na tablicy wyników pojawiło się 4:2 dla gospodarzy. Francuski szkoleniowiec londyńczyków szybko zareagował na ten rezultat i wprowadził na boisko Theo Walcotta w miejsce Arszawina. Młodziutki Anglik znacznie ożywił poczynania gości i był głównym motorem akcji ofensywnych „Kanonierów”.  Swoimi dośrodkowaniami próbował znaleźć w polu karnym Robina Van Persiego. Holender jednak był bardzo dobrze kryty przez Sambę. Spotkanie nabrało rumieńców od 80. minuty. Najpierw Walcott groźnie uderzał zza pola karnego, ale jego strzał wybili obrońcy, a minutę później Paul Robinson obronił strzał Van Persiego.  

W 84. minucie goście wreszcie dopięli swojego. Van Persie dośrodkował na głowę wprowadzonego kilka minut wcześniej Chamakha i ten, mimo asysty obrońców gospodarzy, zdołał ją skierować do siatki. Mecz z każdą minutą co raz bardziej przyspieszał, Arsenal nie spuszczał z tonu, koncentrując się cały czas na ofensywie. Prawdziwa nawałnica ognia „Kanonierów” zaczęła się już w samej końcówce spotkania. Najpierw Per Mertesacer trafił tylko w górną siatkę, potem Robinson świetnie obronił uderzenie Van Persiego, a na dokładkę Chamakh podobnie jak Niemiec niecelnie główkował. Mecz zakończył się sensacyjnym zwycięstwem Blackurn Rovers, który prześcignął w ligowej tabeli… Arsenal.

Komentarze
~kibic m u (gość) - 13 lat temu

to prawda panie wenger arsenal idzie baardzo dobrym
kierunku ;P

Odpowiedz
~Emil222 (gość) - 13 lat temu

Kompletne dno

Odpowiedz
~pa493 (gość) - 13 lat temu

to nie jest dno tylko czarna dziura

Odpowiedz
fapfap (gość) - 13 lat temu

to nie jest czarna dziura tylko duppa

Odpowiedz
~Jose (gość) - 13 lat temu

eee tam...

Odpowiedz
~Heh (gość) - 13 lat temu

Arsenal 2 liga ahahahaha

Odpowiedz
~....... (gość) - 13 lat temu

No jak wenger nic nie zrobi to ta 2 liga jest calkiem
realna

Odpowiedz
~Piter99 (gość) - 13 lat temu

Widać ile Arsenal jest wart bez Fabregasa i
Nasriego.A do tej 2. ligi to ja bym się chyba
załamał! Taki klub jak Arsenal i spadek?! Chociaż
River Plate Buenos Aires też spadło do 2. ligi...:)

Odpowiedz
~Marchioon (gość) - 13 lat temu

Przepraszam bardzo ale skoro song strzelił bramkę
dla Blackburn to dla czego jest napisane że hattrick
jak przecież sami napisaliscie ze 2 samobójcze

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze