Biblioteczka iGola #3: „Być jak Kazimierz Deyna” – film o trudach dorastania z piłką w tle


Presja zostania piłkarzem versus chęć bycia polonistą

9 października 2018 Biblioteczka iGola #3: „Być jak Kazimierz Deyna” – film o trudach dorastania z piłką w tle

Wyobraźcie sobie, że rodzicie się w dniu, gdy Kazimierz Deyna wkręcił bramkę z rzutu rożnego. Ojciec chce z was zrobić piłkarza, jednak wy nie macie kompletnie talentu do futbolu, ten jest mimo to obecny za to w waszym życiu. To tylko skrót fabuły filmu „Być jak Kazimierz Deyna”.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia

Film zaczyna się w dniu, gdy Kazimierz Deyna strzelił z rzutu rożnego bramkę przeciwko Portugalii. Jest to zarazem dzień, w którym urodził się główny bohater, obdarzony imieniem po legendzie polskiego futbolu. Ojciec zamarzył sobie, by syn został nową gwiazdą polskiej piłki. Tymczasem młody Kazik nie garnął się chętnie do piłki, gdy trafił do drużyny, był w niej najsłabszy. Trafił tam zresztą na trenera, który jest idealną karykaturą szkoleniowców lat 80. i 90. Miał on bowiem „psychologiczne podejście” i jeden pomysł na prowadzenie piłkarzy, który brzmiał:

U mnie się zapie***la.

Ostatecznie Kazikowi nie udaje się spełnić nadziei ojca, a największą porażkę, zarazem kończącą jego karierę sportową zalicza 1 września 1989 roku… w dniu śmierci pochodzącego z Kociewia legendarnego pomocnika.

Przez kolejnych kilkanaście minut filmu mamy mniej ciekawą dla nas fanów najpiękniejszej dyscypliny sportowej świata historię dojrzewania głównego bohatera w dzikich latach 90. Futbol znów wraca do gry, gdy widzimy scenę w której Kazik poznaje swoją ukochaną – Magdę. Po raz pierwszy widzi ją bowiem, gdy wchodzi posiedzieć na stadionie Legii przy Łazienkowskiej 3. Piłka nożna jest obecna w życiu piłkarza nawet w takich chwilach jak ślub, gdy odbywa się mecz Legii z Wisłą. Zwieńczeniem filmu jest zaś dzień narodzin dziecka Kazika, które rodzi się 11 października 2006 roku, w trakcie wygranego przez Polskę na Stadionie Śląskim w Chorzowie 2:1 meczu Polska – Portugalia. Dwie bramki strzelił wówczas Euzebiusz Smolarek.

Obsada

Anna Wieczur-Bluszcz postarała się, by jej pełnometrażowy debiut pełen był naprawdę niezłych aktorów. W głównych rolach pojawili się obiecujący aktor młodego pokolenia Marcin Korcz, mąż reżyserki Przemysław Bluszcz, Gabriela Muskała i słynny Jerzy Trela. W pozostałych rolach mieliśmy okazję obejrzeć chociażby Michała Pielę, Krzysztofa Kiersznowskiego, Michała Żurawskiego, Rafała Rutkowskiego i Małgorzatę Sochę. Trzeba przyznać, że film mógł cieszyć się bardzo dobrą obsadą jak na komedię obyczajową, zaliczającą się raczej do kina kategorii B. Każdy z aktorów występujących w tym filmie spisał się bardzo dobrze. Gdybym miał wybierać aktora, który w tej produkcji wypadł najlepiej, myślę, że wskazałbym na Jerzego Trelę. W filmie gra on dziadka głównego bohatera, przeciwnika komunizmu, ale i zarazem niezbyt pozytywnie nastawionego do nowych czasów, które przyszły po 1989 roku. Jest on w swojej roli autentyczny i idealnie oddaje nastroje, jakie panowały wówczas w naszym kraju.

Do kogo jest kierowany ten film?

To produkcja, która jest skierowana głównie do pokolenia osób urodzonych na przełomie lat 70. i 80. Dzięki niemu mogą sobie oni przypomnieć rzeczywistość, w której przyszło im dorastać i stawiać pierwsze kroki w dorosłym życiu. Zarazem jest to film dla osób, którym marzyła się piłkarska kariera, ale niestety z różnych względów nie dane im było spełnić swoich pragnień i nigdy nie związali się z futbolem.

Przesłanie filmu

Film niesie ze sobą jedno przesłanie. Choćby nie wiadomo jakie oczekiwania miało wobec ciebie środowisko, rób swoje i bądź po prostu sobą. Ojciec głównego bohatera chciał, by syn został gwiazdą futbolu, podczas gdy młody Kazimierz wolał wiersze i zajmowanie się językiem polskim, ostatecznie stawiając na to.

Komedia, a może film obyczajowy?

W filmie mamy sporo dosyć ciekawych gagów, idealnie pasujących do czasów, w których się dzieje, sytuacji. Pomijając posiadającego psychologiczne podejście trenera, który budzi skojarzenie z wieloma znanymi szkoleniowcami, pracującymi przy polskiej piłce jeszcze na początku tego wieku, mamy tu chociażby wątek otwierania bazarowego biznesu, który szybko staje się znany na okolice, nieco infantylne żarty z AIDS czy lekkie żarty z wyjazdów za chlebem na Wyspy Brytyjskie w czasach przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Humoru w tym filmie jest pełno i gdy się go ogląda, uśmiech przez długi czas nie schodzi człowiekowi z ust. Zarazem jest to jednak przyjemny film obyczajowy, który gdyby nie dosyć sporo wulgaryzmów padających w filmie, można by oglądać całą rodziną.

Ocena końcowa

Trudno ocenić ten film, nie jest to wielka wysokobudżetowa produkcja mogąca się równać z takimi filmami jak „Ogniem i mieczem”, a zarazem jest to film naprawdę dobrze, a nawet bardzo dobrze jak na swoją klasę zrobiony. Historia jest prosta, ale jej poznawanie niesie ze sobą sporą przyjemność. Humor nie jest najwyższych lotów i daleko mu do takich komedii jak „Kiler”, ale stoi kilka klas wyżej niż w filmach Patryka Vegi. Mój największy zarzut wobec tej produkcji? Momentami zbyt duże puszczanie oka do młodego widza.

Ocena: 7,5/10

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze