Bezbarwny hit La Liga. FC Barcelona bezbramkowo remisuje z Sevillą


FC Barcelona tylko remisuje z Sevillą. Hiszpańskie fajerwerki nie zostały odpalone

20 czerwca 2020 Bezbarwny hit La Liga. FC Barcelona bezbramkowo remisuje z Sevillą
VISITA EN EL SEVILLAFC PARA VER LAS REFORMAS DEL RAMON SANCHEZ PIZJUAN

FC Barcelona dość zaskakująco remisuje z Sevillą, tym samym utrudniając sobie drogę po trzecie z rzędu mistrzostwo Hiszpanii. Słaba dyspozycja drużyny Julena Lopeteguiego wystarczyła, aby zatrzymać lidera La Liga. Pomimo przewagi Barcelony ta nie potrafiła przekuć jej w trzy punkty, które mogły okazać się kluczowe w kontekście ostatecznego triumfu.


Udostępnij na Udostępnij na

FC Barcelona do Sewilli pojechała po trzecie zwycięstwo po restarcie La Liga. Trzy punkty w kolejnym spotkaniu miały powiększyć przewagę nad drugim w tabeli Realem Madryt do pięciu „oczek”. Choć drużyna z Katalonii wybierała się na bardzo trudny teren, dla Leo Messiego Estadio Ramon Sanchez Pizjuan jest drugim domem. To tam Argentyńczyk przeciwko Sevilli zdobył 12 bramek. We wszystkich starciach z „Sevillistas” kapitan Barcelony pochwalić się może 37 trafieniami. W meczu 30. kolejki licznik miał się powiększyć, tym bardziej że Messi stanął przed okazją strzelenia 700. bramki w swojej karierze.

Kolejnym graczem, który w meczach wyjazdowych z Sevillą czuje się jak ryba w wodzie, jest Antoine Griezmann. Trzy ostatnie wizyty Francuza w Andaluzji skutkowały pięcioma golami. Piątkowe starcie mistrz świata rozpoczął na ławce rezerwowych, co mimo rangi spotkania nie mogło dziwić sympatyków Barcelony. To w jego miejsce obok Leo Messiego oraz wracającego do pierwszej jedenastki Luisa Suareza wskoczył Martin Braithwaite. Duńczyk po debiutanckim trafieniu z Mallorcą miał w pełni prawo liczyć na kolejną szansę, jednak nawet w najśmielszych snach nie mógł przewidywać gry od pierwszej minuty w arcyważnym meczu z Sevillą.

Wszędzie jak w domu

Trzecie spotkanie bez kibiców, drugie na wyjeździe. To sprawiało Barcelonie zawsze mnóstwo problemów, aż do teraz. W Sewilli to „Duma Katalonii” od początku dyktowała tempo spotkania, w którym przez brak kibiców nie odczuwała przytłoczenia. Spokój sprzyja magikom, którzy tak jak w teatrze mają wszystko dopasowane do swoich preferencji. Takimi bezdyskusyjnie są Katalończycy, którzy im większą kontrolę nad spotkaniem posiadają, tym czują się lepiej.

Tego spektaklu zepsuć nie chcieli gospodarze, którzy dość wolno wchodzili w spotkanie. FC Barcelona imponowała wysokim pressingiem, którym przez długi czas uniemożliwiała Sevilli wyjście z własnej połowy boiska. Co więcej, posiadając piłkę, niejednokrotnie miała więcej swobody niż w meczach z Mallorcą i Leganes. Barcelona Setiena miewa problemy z atakiem pozycyjnym, kiedy rywal od pierwszej minuty postanawia zamurować bramkę. Sevilla ustawiona była znacznie wyżej, a to wykorzystywali goście, szybko transportując piłkę tuż przed pole karne Tomasa Vaclika.

Barcelona zadziwiała swoją determinacją, czyli tym, czym zawsze nadrabiała Sevilla. Trzymiesięczna przerwa zagłodziła piłkarzy „Blaugrany”, którzy wracając do rozgrywek, mieli w głowie jedno – utrzymać się na czele tabeli. Pozbawieni piłki wrócili zmotywowani jak nigdy. Zabrane im zostały narzędzia, którymi kreują piłkarską rzeczywistość.

Na przekór przewidywaniom

Mankamenty Barcelony, które wykorzystać miała Sevilla, okazały się niewidoczne. Środkowa linia gości wydawała się mieć więcej do powiedzenia niż w ostatnich spotkaniach. Nie zmieniło to faktu, że Leo Messi po raz kolejny brał się za rozgrywanie, które akurat dziś długo nie przynosiło skutku. Strat Argentyńczyka było sporo, choć trudno gonić kapitana Barcelony za branie na siebie odpowiedzialności za grę całej drużyny. I tak w dużym stopniu został odciążony od kreacji, za którą w końcu wzięli się pomocnicy „Dumy Katalonii”.

Test w Sewilli miał być dla Barcelony o wiele trudniejszy, a przynajmniej na taki się zapowiadał na papierze. Na boisku stał się taki w drugiej części spotkania, a postawa Sevilli zmusiła gości do włączenia wyższego biegu, który przez długi okres wydawał się zablokowany. Mecz zdawał się powoli otwierać, a Barcelonie wciąż brakowało ostatniego podania.

Wymiana ciosów pozbawiona była stuprocentowych okazji. Barcelona pozostawała bezradna. Brak ruchu zawodników ofensywnych tym razem uniemożliwiał działanie prężnie współpracującej pomocy. Brakowało szaleństwa, gry 1 na 1, której nie był w stanie zapewnić żaden zawodnik Barcelony z wyjątkiem jej kapitana.

Mecz brzemienny w skutkach

FC Barcelona ma prawo pluć sobie w twarz, bo mecz w Sewilli wcale nie okazał się taki trudny. Strata dwóch „oczek” może okazać się kluczowa w walce o mistrzostwo Hiszpanii. To wszystko przy kiepskiej postawie gospodarzy, którzy przez ani jeden dłuższy moment nie panowali nad spotkaniem.

Barcelonie brakowało podkręcenia tempa gry, szybkości i zdecydowania w ostatniej fazie budowania akcji. Umiejętność, która niegdyś była cechą unikalną w Katalonii, teraz wydaje się zanikać. „Blaugrana” nie ma problemów z zamknięciem rywala przed własną bramką. Piłka krąży wokół pola karnego, w którym brakuje ruchu i zdecydowania.

Bezbramkowy remis w Sewilli jest bez wątpienia stratą dwóch punktów przez Katalończyków, którzy w przypadku wygranej Realu Madryt stracą fotel lidera. Sprawdzian w Andaluzji został oblany, co patrząc na przebieg spotkania, nie powinno mieć miejsca.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze