PSG przystępowało do meczu z Lyonem jako faworyt. Podopieczni Mauricio Pochettino zdołali udowodnić swoją wyższość nad przeciwnikiem i ponownie wskoczyli na pierwsze miejsce w tabeli Ligue 1. Mecz zakończył się wynikiem 4:2 i do pewnego czasu miał dość jednostronny przebieg.
Paris Saint-Germain do meczu przystąpiło lekko osłabione. Kontuzjowani byli Sarabia, Kehrer oraz już od pewnego czasu Juan Bernat. Ponadto problem stanowiła nieobecność Mauro Icardiego. W jego miejsce do pierwszej jedenastki wskoczył Moise Kean. Doszło jeszcze do dwóch ciekawych roszad. Na lewej obronie zagrał Diallo, na ławce wylądował Kurzawa. Od początkowych minut nie zagrał również Neymar, który powoli dochodzi do siebie po urazie.
🔝✅✊ La composition parisienne 🆚 Lyon#𝗢𝗟𝗣𝗦𝗚 pic.twitter.com/nvu3ekXVQp
— Paris Saint-Germain (@PSG_inside) March 21, 2021
Lyon też mógł odczuć pewne problemy kadrowe. A konkretnie jeden – brak Houssema Aouara. Francuski pomocnik miał drobne problemy ze zdrowiem, więc nie mógł wystąpić w pierwszej jedenastce. W jego miejsce do składu wskoczył Maxence Caqueret. Inną ciekawą roszadą było posadzenie na ławce Leo Duboisa. W jego miejscu zagrał Mattia De Sciglio. Okazało się to średnim pomysłem, bo w trakcie meczu Włoch kiepsko zareagował przy bramce Kyliana Mbappé.
La composition de la #TeamOL pour affronter le PSG ! 🔴🔵#OLPSG pic.twitter.com/xNkUfRfEEo
— Olympique Lyonnais (@OL) March 21, 2021
Pojedynek gigantów
Szósta minuta oznaczała pierwszy szturm faworytów z Paryża na bramkę Anthony’ego Lopesa. Mbappé pognał skrzydłem i łatwo ograł Marcelo. Następnie dograł piłkę do znajdującego się w polu karnym Moise Keana, jednak Włoch zmarnował doskonałą okazję. Francuski gwiazdor ponownie pokazał w tej akcji swój geniusz. Jego sprinty były potężną bronią w arsenale drużyny ze stolicy Francji. Magię lidera klasyfikacji strzelców Ligue 1 potwierdził gol z 15. minuty spotkania. Mbappé skierował piłkę w światło bramki, zakładając „siatkę” zarówno Lopesowi, jak i De Sciglio.
Na drugiej stronie boiska pracować na rzecz drużyny próbował Memphis Depay. Holender błysnął w pierwszym kwartale spotkania. Jedno z jego dośrodkowań w stronę Toko Ekambiego prawie wykreowało stuprocentową sytuację. Jednak w tym przypadku wsparcie kolegów było mniejsze i Memphis nie pokazywał pełni swoich umiejętności. Ważną rolę zawodnika w drużynie z Lyonu udowadnia też jedna liczba. Spotkanie z PSG było dla Depaya 36. meczem, podczas którego wystąpił z opaską kapitana.
Memphis Depay dzisiaj 36. raz z opaską kapitana #OL. Holender wyprzedził pod tym względem Lisandro Lopeza (35 meczów w roli kapitana). #modanafrancje #FrancjaElegancja
— Jordan Berndt (@JordanBerndt) March 21, 2021
Podczas pierwszej części spotkania dużo konkretniejsze było PSG. Lyon padł na kolana po drugiej bramce. W 32. minucie po zagraniu Marquinhosa do piłki dopadł Danilo. Były gracz FC Porto pewnie wykorzystał swoją okazję i dał drużynie z Paryża zdecydowaną przewagę. A w pojedynku Mbappé – Depay nie wydarzyła się żadna sensacja – dużo lepiej grał młody Francuz. Depay został zdjęty już na początku drugiej połowy, bo nie był w stanie uratować swojej drużyny przed porażką. Holender nie zapamięta miło tego dnia.
„Pojedynek gigantów” dotyczył nie tylko bezpośredniego starcia Mbappé i Depaya, lecz i ich drużyn. W tym przypadku należy zauważyć, że podopiecznym Rudiego Garcii zabrakło charakteru. Paqueta był niewidoczny, Toko Ekambi nieskuteczny. Anthony Lopes popełnił wiele prostych błędów i dało się zauważyć, że nie miał swojego najlepszego dnia. Denayer i Marcelo ostatnio dawali fanom „Les Gones” wiele powodów do radości, jednak ofensywni gracze PSG obnażyli ich wszystkie słabości, m.in. brak odpowiedniej zwrotności. Ponadto cała drużyna źle zachowywała się podczas stałych fragmentów gry. Po pierwszej połowie Lyon nie miał się z czego cieszyć.
Przynajmniej stawiali opór
Lyon został ostatecznie upokorzony w 47. minucie. Angel Di Maria zagrał piłkę z rzutu wolnego. Nie wiemy, czy było to dośrodkowanie czy też strzał. Jednakże udało się ją na tyle dobrze uderzyć, że trafiła do bramki Anthony’ego Lopesa. I wynik zmienił się na 3:0. I zaraz na 4:0. Pięć minut później Verratti dobrze dograł do Mbappé. Ten po raz kolejny miał przed sobą jedynie Marcelo. Wykorzystał swoje zdolności i błyskawicznie wyminął brazylijskiego obrońcę. Potem uruchomił swoje „turbo” i pognał na bramkę Lyonu. W sytuacji sam na sam łatwo pokonał golkipera, przez co udowodnił zdecydowaną wyższość PSG nad „Les Gones”.
Honor Lyonu zaczął ratować kiepski w tym sezonie Islam Slimani. Ładnie uderzył z dystansu i w 62. minucie udało mu się pokonać dotychczas bezrobotnego Keylora Navasa. Jednakże reszta piłkarzy ciągle miała problemy. Tempo spadło, a mimo to „Les Gones” nadal nie byli w stanie pokazać swoich umiejętności. Drobne ułatwienie stanowił uraz Kyliana Mbappé. Francuz odczuł dyskomfort po jednym ze strzałów na bramkę Lopesa. Na boisko wszedł za niego Neymar, dla którego musiała to być niezła rozgrzewka przed poważniejszymi wyzwaniami.
Kolejny impuls pojawił się w 81. minucie. Piłkę dostał Maxwel Cornet. Iworyjczyk nie był zbytnio atakowany, więc pobiegł w pole karne rywali. Wtedy zdołał oddać strzał w dolny róg bramki Navasa i z 4:0 zrobiło się 4:2. Chwilę później dobrze z główki strzelił Islam Slimani, lecz tym razem Kostarykańczyk sparował piłkę w bok.
„Les Gones” walczyli do końca, ale nieskutecznie. Licznik stanął na wyniku 4:2, a PSG ponownie zaimponowało kibicom z całego świata. Jednak Lyonowi za walkę również należy pogratulować.