Remisem 0:0 zakończył się mecz FC Barcelona – Deportivo La Coruna. Mistrzowie Hiszpanii wystąpili przed własną publicznością bez kilku kluczowych zawodników.
Na przedostatni mecz w sezonie Barcelona wyszła w rezerwowym składzie. Spotkanie rozgrywane na Camp Nou to ukoronowanie trwającej od kilku dni fiesty z okazji zdobycia mistrzostwa przez „Dumę Katalonii”.

Od początku gry Deportivo chciało udowodnić rywalom, że przyjechało do Barcelony, aby powalczyć o punkty. W 2. minucie goście mieli dogodną sytuację do ataku, bo daleko w głąb pola wyszedł Valdes, zostawiając pustą bramkę, jednak piłkarze Deportivo nie wykorzystali tej okazji.
Po 10. minutach od pierwszego gwizdka kibicom nie było dane oglądać naprawdę groźnych sytuacji z jednej czy z drugiej strony. Gra toczyła się głownie w środku pola i raczej nie kończyło się to niebezpiecznymi strzałami. Biorąc pod uwagę nieobecność Messiego, obrońcy Deportivo mieli znacznie ułatwione zadanie i nie pozwalali Barcelonie podchodzić zbyt blisko bramki Aranzubii.
Mimo rezerwowego składu, gospodarze prezentowali podobny styl, do jakiego przyzwyczaili swoich fanów. Deportivo z upływem czasu zostało zepchnięte do obrony, a do ataku ruszył duet Jeffren – Afellay. Jednak ich starania nie przyniosły wymiernej korzyści dla graczy „Blaugrany”. Defensywa gości spisywała się bardzo dobrze i nie pozwalała Barcelonie na swobodne rozgrywanie piłki. Wrażenia nie robiły na nich również wejścia Bojana czy Keity, w trudnych sytuacjach ratowali się przerwaniem akcji poprzez faul.
Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic, co mogłoby wpłynąć na zmianę wyniku i piłkarze zeszli na przerwę bezbramkowo remisując.

Początek drugiej części spotkania nie różnił się wiele od pierwszej. Nadal gra toczyła się spokojnie w środku pola. Dosyć senną atmosferę na boisku ożywiło zejście na ławkę Abidala, który dostał gromkie owacje z trybun. W 58. minucie świetną okazję do zdobycia pierwszej bramki mieli gracze „Barcy”. Po świetnym podaniu do Jeffrena tylko interwencja obrońcy udaremniła mu oddanie strzału do pustej bramki.
I chociaż drużyna gości, zagrożona spadkiem, bardzo potrzebowała zwycięstwa, piłkarze Deportivo nie wykazali się praktycznie żadnym sensownym atakiem na bramkę Barcelony. Skupieni na grze obronnej goście najwyraźniej liczyli, że może poszczęści im się w grze z kontrataku. Widać było również, że bardzo przykładają się do stałych fragmentów gry, lecz i to nie przyniosło zagrożenia pod bramką Valdesa.
Mistrzowie Hiszpanii, zamiast dać popisowy koncert przed własną publiką, rozgrywali usypiający mecz. Po 70 minutach od pierwszego gwizdka sędziego wciąż żaden z zespołów nie miał stuprocentowej okazji do zdobycia gola. Ze strony gospodarzy próbował zabłysnąć Bojan, ale jego strzał z okolicy linii pola karnego nie dość, że był zbyt słaby, to jeszcze minął bramkę o ładnych kilka metrów.

W 79. minucie bardzo długo do rzutu wolnego przymierzał się Dani Alves. Piłkarz uderzał bezpośrednio na bramkę, jednak w tej sytuacji Aranzubia bardzo dobrze zainterweniował. Wraz z upływającym czasem tempo meczu niestety nie zwiększało się, wciąż kibice oglądali pojedynek bez konkretnych okazji i widowiskowych obron. Gra była chaotyczna i stylowo nie przypominała widowisk prezentowanych przez zwycięzców La Liga we wcześniejszej części sezonu.
Końcówka meczu, a dokładnie doliczony czas, okazał się być najbardziej interesującym fragmentem spotkania. W 91. minucie do ataku ruszyło Deportiovo. Goście byli naprawdę bliscy zdobycia bramki i wyprowadzili najlepszy atak w całym spotkaniu, ale piłkę poza boisko wybili defensorzy „Barcy”. Po tej nieudanej akcji piłkarze jeszcze chwili rozgrywali piłkę w środku boiska, ale sędzia po chwili zakończył spotkanie. Wynik 0:0.