Bernardo Silva – piłkarz przygaszony czy całkiem wypalony?


Z sezonu na sezon Portugalczyk notuje regres formy

12 grudnia 2020 Bernardo Silva – piłkarz przygaszony czy całkiem wypalony?
si.com

Wybitny, solidny, nijaki. W tej oto kolejności można opisać trzy ostatnie sezony w wykonaniu Bernardo Silvy. Dwa lata temu wszedł w buty kontuzjowanego Kevina De Bruyne i znacznie przyczynił się do tytułu mistrzowskiego dla Manchesteru City. Ubiegłą kampanię Portugalczyk może zaliczyć do udanych, jednak bardziej bywał w niej postacią drugoplanową. W obecnym zaś sezonie 26-latek jest cieniem własnego siebie. Regres formy pomocnika „The Citizens” jest coraz bardziej widoczny, a sam zawodnik sprawia wrażenie zagubionego.


Udostępnij na Udostępnij na

W sezonie 2018/2019 śmiało moglibyśmy wymieniać Bernardo Silvę wśród dziesięciu najlepszych piłkarzy świata. Za dokonania w poprzedniej kampanii Premier League Portugalczyk znalazłby się na liście dziesięciu najlepszych ofensywnych pomocników w lidze. W obecnej kampanii… no właśnie. TOP 10 zawodników w Manchesterze City? Wydaje się, że z formą, jaką prezentuje 26-latek, nie byłby w stanie załapać się nawet do powyższego rankingu. Zmierzam jednak do tego, że regres Bernardo Silvy nie jest aż tak gwałtowny, jakby mogło się wydawać. Portugalczyk powoli gasnął, lecz czy możemy powiedzieć, że już kompletnie się wypalił?

Liczby nie kłamią

W sezonie 2018/2019 Bernardo Silva wszedł w buty kontuzjowanego Kevina De Bruyne. W dużej mierze to właśnie na nim spoczywała odpowiedzialność w kreacji. Jakie były tego efekty? Przyjrzyjmy się liczbom.

Portugalczyk wykreował aż 71 okazji do zdobycia bramki. Bez większych kontrowersji mogę pokusić się o stwierdzenie, że 26-latek był piłkarzem, który znacznie przybliżył Manchester City do mistrzostwa. Kolejny sezon Bernardo również mógł zaliczyć do udanych. Co prawda stworzył o 20 mniej szans w stosunku do ubiegłej kampanii, jednak mimo to był w stanie wyśrubować liczby na naprawdę przyzwoitym poziomie (sześć goli i siedem asyst w samej lidze).

Jakie były zatem największe atuty Bernardo Silvy? Niewątpliwie kreatywność i nieprzewidywalność. Nie bez przyczyny napisałem BYŁY. Jak spojrzymy na liczby z obecnego sezonu, możemy się zastanawiać, czy Portugalczyk w ogóle wyszedł na boisko. Nie chodzi mi tutaj nawet o liczbę strzelonych goli czy asyst (bo tych 26-latek nie ma w ogóle). Zatrważająca jest statystyka wykreowanych sytuacji. W trakcie 374 minut spędzonych na placu gry Bernardo zdołał stworzyć tylko jedną szansę dla swoich kolegów z zespołu (było to dokładnie w zremisowanym 1:1 meczu z Leeds United).

Pomocnik Manchesteru City nie bierze już na siebie odpowiedzialności w rozegraniu. Nie jest tak niekonwencjonalny jak w poprzednich sezonach. Sprawia wrażenie młodego chłopaka grającego na podwórku ze starszymi kolegami. Poda piłkę do najbliższego zawodnika tylko po to, żeby czegoś nie zepsuć. Tak, jakby bał się zaryzykować, mając świadomość z tyłu głowy, że jak straci futbolówkę, to zaraz więksi i silniejsi koledzy z osiedla na niego nakrzyczą. Zmierzam do tego, że 26-latek w obecnej kampanii praktycznie zatracił swoje wszystkie największe atuty, a co za tym idzie – stał się bezużyteczny.

Problemów ciąg dalszy

Słabsza dyspozycja Bernardo Silvy przekuwa się na niewielką liczbę minut w tym sezonie. Spośród wszystkich skrzydłowych w Manchesterze City 26-latek rozegrał najmniej meczów w Premier League od pierwszej minuty. Oczywiście, Portugalczyk był na początku rozgrywek kontuzjowany, jednak nawet po wyleczeniu urazu Pep Guardiola nie stawia tak często na niego w wyjściowym składzie w lidze.

Wydaje się, że głównym rywalem Bernardo Silvy o pierwszy plac jest Riyad Mahrez. Przyjrzyjmy się zatem, jak wyglądają poszczególne liczby obu tych piłkarzy.

Powiedzmy sobie to szczerze. Algierczyk w obecnej kampanii spisuje się o wiele lepiej, co jest lekkim zaskoczeniem, patrząc na poprzednie sezony w wykonaniu Bernardo. To, jak 26-latek słabo wszedł w obecne rozgrywki Premier League, pokazuje statystyka wykreowanych 100% okazji. Podczas gdy Mahrez stworzył takich szans aż cztery, to w przypadku Silvy musimy rozpatrywać, czy w ogóle jakąkolwiek sytuację wykreował (przypominam – jedną w spotkaniu z Leeds). Najprawdopodobniej w tym sezonie pomocnik reprezentacji Portugalii będzie rozpoczynał spotkania na ławce. No chyba że coś mu przeskoczy w głowie i nagle przypomni sobie, jak grać w piłkę.

Silva wypalony przez współpracę z Guardiolą?

Nie miał czasu na odpoczynek. Był wyczerpany, a jego umysł ciągle z tym walczył. Właśnie tak było z Bernardo. Nie odświeżył swojej głowy i przez to zaczął ten sezon źle mentalnie – wspomniał na jednej z konferencji Pep Guardiola.

Coś w tym jest. Pojawiały się już opinie, że praca z hiszpańskim szkoleniowcem na dłuższą metę może być męcząca dla poszczególnych zawodników. O to, jak współpraca na linii Guardiola – Silva mogła wpłynąć negatywnie na Portugalczyka, zapytałem Michała Gutkę, dziennikarza Newonce.sport i Canal+ Sport.

Myślę, że coś może być na rzeczy. Szczególnie że Bernardo grał u Guardioli na kilku pozycjach (skrzydło, środek pomocy itd.). Przyjął dużą dawkę wskazówek, różnych rodzajów przygotowań. W efekcie może czuć się nieco przytłoczony tym wszystkim – komentuje Gutka.

W całej formacji ofensywnej to właśnie Silva był najczęściej wystawiany na różnych pozycjach. Wyraźnie widać, że Portugalczyk jest zmęczony nakładem założeń taktycznych, które na niego spadły. W efekcie 26-latek stracił pewność siebie i pozostaje cieniem wybitnego piłkarza. Bernardo zdecydowanie potrzebny jest odpoczynek, by ze świeżą głową podejść do kolejnych meczów w sezonie. Pomocnik „The Citizens” w tym momencie sprawia wrażenie przygaszonego. Czy można powiedzieć, że już się wypalił? Wydaje się, że jeszcze za wcześnie na takie stwierdzenie. Silva dalej ma w sobie tę iskrę, która może rozpalić serca kibiców City. Musi ją tylko na nowo odnaleźć.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze