Przez lata nie wyobrażaliśmy sobie innego zawodnika grającego na prawej obronie niż Łukasz Piszczek. Piłkarz Borussii Dortmund wyrobił sobie taką markę, że jego usługami były zainteresowane znacznie lepsze drużyny od niemieckiej. Nastał też moment, w którym zrezygnował on z gry w reprezentacji Polski. Jerzy Brzęczek został zmuszony do poszukania nowego reprezentanta na tej pozycji. Wydawało się, że naturalnym następcą będzie Bartosz Bereszyński notujący dobre występy we włoskiej Sampdorii. Jesienią zeszłego roku i wiosną obecnego o sobie przypomniał także Tomasz Kędziora. Na kogo ostatecznie powinien postawić selekcjoner?
Przez wiele lat na prawej stronie reprezentacji Polski grali Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. Niestety nic nie trwa wiecznie, a jeden z tego duetu zrezygnował z gry w koszulce z orłem na piersi. Drugi zaś mierzy się z coraz to nowymi kontuzjami. Mimo wszystko udało się znaleźć rozwiązanie na obsadzenie prawego skrzydła. Nie powinniśmy mieć problemów również z obstawieniem prawej obrony. Piłkarz BVB odszedł w momencie, kiedy selekcjoner ma w czym wybierać na tej pozycji. O miejsce w wyjściowym składzie walczą Bartosz Bereszyński i Tomasz Kędziora. W dalszej kolejce czeka jeszcze Robert Gumny.
Kędziora poprawny wiosną
Naturalnym następcą Łukasza Piszczka miał zostać Bartosz Bereszyński. Piłkarz Sampdorii grał dobrze w swoim klubie, a też w kadrze nie zdarzało mu się zawodzić. Dopiero teraz na dłuższą metę miał zostać pewniakiem na tej pozycji. Ale w listopadzie zeszłego roku Jerzy Brzęczek miał problemy z obsadą lewej strony w defensywie. W klubie nie grał nic Arkadiusz Reca, a z powodów zdrowotnych wypadł Maciej Rybus. Zbyt wielu innych opcji selekcjoner nie dostrzegał, dlatego zdecydował się ustawić tam Bereszyńskiego. Zawodnik z włoskiej ligi w przeszłości grywał już tak w kadrze, dlatego wydawało się to dobrym rozwiązaniem. Dzięki temu posunięciu do pierwszego składu wkroczył Tomasz Kędziora.
To jest niesamowite, ile okazji dla Austrii prowokują swoimi zagraniami Glik, Kędziora, a przed chwilą i Krychowiak. #AUTPOL
— Dawid Jankowiak (@DJ_ankov) March 21, 2019
Zaczął już grać pod koniec pierwszej edycji Ligi Narodów, ale bardziej skupimy się eliminacjach do Euro 2020. Zaczęło się od meczu z Austrią, który nie poszedł najlepiej piłkarzowi Dynamo Kijów. Miał sporo problemów w defensywie, w której Austriacy mogli kreować swoje akcje. W ofensywie było ciut lepiej i dzięki jego strzałowi Krzysztof Piątek mógł zdobyć jedynego gola z tego spotkania. Z meczu na mecz Kędziora wyglądał już lepiej. Przede wszystkim grał pewniej w obronie, na której często rywale musieli się z nim ścierać fizycznie. Można nawet powiedzieć, że ci mający obawy o naszą prawą stronę, kiedy Bereszyński znajdował się po lewej, mogli być spokojniejsi. Dodatkowym plusem dla niego może być jeszcze to, że Polska straciła gole tylko w jednym spotkaniu w ciągu całych eliminacjach.
W ofensywie nie było aż tyle polotu co w klubie. Do tej pory w eliminacjach Kędziora zaliczył dwie asysty, pierwszą w meczu z Austrią w Wiedniu, a drugą z Izraelem na Stadionie Narodowym. W ataku były przebłyski, ale można to tłumaczyć zmiennością partnerów. Jerzy Brzęczek długo szukał optymalnych rozwiązań. Piotr Zieliński średnio współpracował z prawym obrońcą. Kamil Grosicki ustawiany na tej stronie też nie mógł znaleźć wspólnego języka z Kędziorą. A to, że zawodnik wicemistrza Ukrainy może grać jak Łukasz Piszczek, najlepiej pokazał Jakub Błaszczykowski, który zapraszał kolegę do gry ofensywnej i dobrze uruchamiał go podaniami w wolne sektory. Może z ustabilizowaniem składu Kędziora rozwinąłby mocniej skrzydła w reprezentacji.
Kędziora w klubie a w kadrze
Od lata 2017 roku Tomasz Kędziora jest podstawowym zawodnikiem Dynamo Kijów. Polak występuje we wszystkich najważniejszych meczach ukraińskiej drużyny. Zarówno przed rokiem, jak i w tym sezonie grał w pierwszym składzie swojego klubu podczas eliminacji do Ligi Mistrzów. W lidze również występuje w większości spotkań. Czasem tylko jest oszczędzany przy grze wicemistrzów Ukrainy ze słabszymi rywalami. Polski obrońca często podłącza się do akcji ofensywnych i jest przy nich skuteczny. Udowodnił, że nawet potrafi strzelać ładne gole.
Tomasz Kędziora 💥💥💥
When you realise he's a defender 😲#UEL @dynamokyiven pic.twitter.com/XG7ppvn98F
— UEFA Europa League (@EuropaLeague) November 1, 2018
W obecnym sezonie ligowym w statystykach Polak nie zanotował żadnej bramki ani asysty. A jak można ocenić grę Kędziory? Zapytaliśmy o to Kamila Rogólskiego, który śledzi ligę ukraińską: – Kędziora miał bardzo trudne wejście do sezonu. Taktyczny bałagan, trener Chackiewicz się pogubił i przypłacił to posadą. Według przedsezonowych informacji nie było do końca pewne, czy zostanie w Dynamie. Była konkretna oferta od Fenerbahce. Teraz jest już lepiej, ustawienie Dynama Kijów bazuje na żelaznej obronie i Polak w tym się odnajduje. Naprawdę dobrze radzi sobie w destrukcji i mam tu na myśli mecze z Szachtarem oraz europejskie puchary.
Kędziora to już inny piłkarz niż w Lechu po tych dwóch latach. Dziś, gdyby przechodził do Serię A/Bundesligi, szedłby tam jako wzmocnienie składu, a nie ktoś, kto ma zacząć grać w jakiejś perspektywie, jak to z transferami z Ekstraklasy bywa.
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) August 14, 2019
A jak można porównać grę Polaka z występów w lidze oraz w reprezentacji? – Podstawowa różnica między Kędziorą w kadrze i Dynamie Kijów jest taka, że w klubie lepiej radzi sobie w ofensywie. Pamiętam jeszcze czasy w Lechu Poznań, kiedy wyglądał bardzo nieporadnie. To pierwsze, na co na Ukrainie zwracano mu uwagę – musi grać bardziej odważnie, szukać gry kombinacyjnej. Chackiewicz tego wymagał, szczególnie w lidze ukraińskiej, w której Dynamo musi dominować. Kędziora nauczył się ofensywnej gry, ale moim zdaniem widać, że on nie ma tego we krwi. To wszystko jest wyuczone i w klubie łatwiej mu realizować takie założenia – odpowiada Rogólski.
Bereszyński nie może grać z lewej strony
Od początku eliminacji do Euro 2020 na lewej stronie obrony w reprezentacji Polski grał Bartosz Bereszyński. Jerzy Brzęczek nie miał większego wyboru i postanowił powielić pomysł Adama Nawałki z ustawieniem piłkarza Sampdorii na tej pozycji. Niestety efekt nie był już taki sam jak za poprzedniego selekcjonera. Przez większość eliminacji widzieliśmy sporo problemów w tym sektorze boiska. Na pewno zaczął lepiej eliminacje od Kędziory, bo był lepszy w defensywie i pokazywał się częściej w ofensywie. Z biegiem czasu jednak zatracał nić porozumienia z lewoskrzydłowymi. Jedynie kiedy na tej pozycji ustawiany był Piotr Zieliński, to Bereszyński przypominał tego zawodnika, którego oglądamy w Serie A. Współpraca w ofensywie i w defensywie z piłkarzem z Napoli była bardzo dobra.
Beres na lewej wyglada jak kierowca, ktory pierwszy raz wjechal na rondo w Anglii.
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) September 9, 2019
Początkowo element zaskoczenia z postawieniem na 27-latka z lewej strony mógł zdziwić przeciwników. Ale gdy zaczął grywać tam na dłuższą metę, to rywale znajdywali coraz więcej jego słabych punktów. W ataku często szukał lepszej prawej nogi, przez co dawał czas drugiej drużynie na odpowiednią reakcję. Przy bronieniu przeciwnicy też starli się wykorzystywać to, że nie grał w swoim „naturalnym środowisku”. Im dłużej trwało ustawianie Bereszyńskiego na lewej stronie, tym pojawiało się coraz więcej frustracji wśród kibiców i ekspertów. Ale to wszystko do czasu.
Dopiero na ostatni mecz reprezentacji Polski Bartosz Bereszyński wrócił na swoją nominalną pozycję. Wszystkie wymarzone opcje Jerzego Brzęczka na lewą stronę defensywy pozostawały dostępne. Wtedy można było przywrócić 27-latka na nominalną pozycję. I od razu widzieliśmy tego efekty, bo okazał się jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Nasza prawa strona mocniej odżyła w ofensywie i też nie było większych problemów przy bronieniu. Pytanie, czy to tylko jednorazowy efekt? A może faktycznie selekcjoner nie powinien kombinować z przestawianiem zawodnika Sampdorii. Powinien on grać na swojej nominalnej pozycji, choć nie można też tutaj powiedzieć, że Kędziora był piątym kołem u wozu. Nie było tak, że przez niego przegrywaliśmy mecze lub czuliśmy się słabsi. Zapewne listopadowe zgrupowanie zdecyduje o tym, kto zagrzeje na dłużej miejsce w tym sektorze boiska.
Bereszyński nie błyszczy w klubie
Bartosz Bereszyński przeszedł z Legii Warszawa do Sampdorii Genua w połowie sezonu 2016/2017. Praktycznie od razu zapewnił sobie miejsce w składzie włoskiej drużyny, co było jasnym sygnałem dotyczącym jego umiejętności. Dzięki niemu przestaliśmy się obawiać, co będzie z reprezentacją, kiedy karierę zakończy Łukasz Piszczek. Ale skupiając się na obecnym sezonie, to do końca ani Polak, ani kibice nie mogą być zadowoleni z obrotu spraw na boiskach Serie A. Jego klub walczy o oderwanie się od strefy spadkowej. Też przez tę słabszą formę drużyny trener usadowił Bereszyńskiego na ławce rezerwowych na dwa mecze. Na szczęście w ostatniej kolejce 27-latek wrócił do składu i zaprezentował się bardzo dobrze.
🇮🇹 Serie A Team of the Week — @CagliariCalcio midfielder Radja Nainggolan is our player of the week in Italy@13Szczesny13@B_Bereszynski19 @Acerbi_Fra @Stefandevrij
Gagliolo
Orsolini@OfficialRadja
Cigarini
Kluivert@gallobelotti @tucu_correa https://t.co/x7C9pK8Ce8 pic.twitter.com/kQAVoGuOm9— WhoScored.com (@WhoScored) November 12, 2019
O podsumowanie obecnego sezonu w wykonaniu Bartosza Bereszyńskiego poprosiliśmy Jana Rusinka z Calcio Merito: – W tym momencie trudno jest pozytywnie oceniać grę Bartka w drużynie „Blucerchiatich”. Zespół ze Stadio Marassi znajduje się w strefie spadkowej, wygrał raptem dwa mecze, a początek Polaka nie należał do najlepszych. Sampdoria pod wodzą Di Francesco traciła mnóstwo goli (16 w siedmiu kolejkach). Po przybyciu Claudio Ranierego Bereszyński dwukrotnie znalazł się na ławce rezerwowych, żeby dopiero z Atalantą w 12. kolejce rozegrać zadowalające spotkanie. Na dłuższą metę nie wydaje się, żeby mógł stracić miejsce w podstawowym składzie, ponieważ jego bezpośredni rywal, Fabio Depaoli, jest zawodnikiem, który nie „dojeżdża” do naszego reprezentanta poziomem gry w piłkę nożną.
Pierwszy raz w tych elim. wynik jest gorszy niż gra. Fenomenalni Szymański i Bereszyński, dobrzy Grosicki, Lewy i Góralski. Szkoda tej okazji Zielińskiego, ale wygląda dziś OK. Przy takiej grze uzyskajmy dziś awans, a daj Boże – może coś dobrego dziś się narodzi. #POLMAC #POLMKD
— Marcin Malawko (@MarcinMalawko) October 13, 2019
A jak można porównać jego grę w lidze i w reprezentacji? – Bereszyński w kadrze a w klubie to zupełnie dwie różne bajki. W reprezentacji prowadzonej przez Jerzego Brzęczka wystawiany był wbrew opinii publicznej na lewej stronie defensywy, na której wyglądał, jakby stracił wszelkie atuty. Zatem porównywanie absolutnie mija się z celem i średnio może zmienić to mecz z Macedonią Północną. Wygrana z nią była naszym absolutnym obowiązkiem i nie była miarodajna, aczkolwiek nie można Bartkowi ujmować dobrego występu – odpowiada Rusinek.
Bereszyński czy Kędziora?
Selekcjoner Jerzy Brzęczek zapowiedział, że podczas dwóch najbliższych meczów będzie się starać zgrać skład kadry. Można przy tym się domyśleć, że najprawdopodobniej zechce zestawić optymalną linię defensywy. Pozostaje nam zastanowić się, na kogo ostatecznie postawi w kwestii prawego obrońcy. Z jednej strony Tomasz Kędziora, który rozegrał większość eliminacji na tej pozycji, ale bez większego polotu. Solidnie w defensywie, a słabiej w ofensywie. Z kolei Bartosz Bereszyński marnował się na lewej stronie, na której szybko gasł. Znacznie lepiej wyglądał w ostatnim meczu „Biało-czerwonych” z Macedonią Północną, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Na pewno na dyspozycje ofensywną obu zawodników miała wpływ obsada skrzydeł, na których trener także szukał optymalnych rozwiązań. Trudno wypracować sobie schematy, kiedy gra się co chwila z kimś innym.
🔴 POWOŁANIA
Selekcjoner Jerzy Brzęczek ogłosił listę powołanych zawodników, którzy w listopadzie zagrają z Izraelem (16.11) oraz ze Słowenią (19.11) w eliminacjach do mistrzostw Europy. 🏆⤵️ pic.twitter.com/a4HsvVWb2i— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 4, 2019
O to, kto powinien grać w pierwszym składzie, zapytaliśmy naszych ekspertów: – Zależy od taktyki, natomiast ogólnie preferowałbym Bereszyńskiego – krótko odpowiedział Karol Rogólski. Z kolei Jan Rusinek dodał: – Bereszyński czy Kędziora? To trudne pytanie. Może żaden z nich nie dojeżdża poziomem do Łukasza Piszczka, ale lepiej mieć „nadmiar” bogactwa i alternatywy aniżeli jak po drugiej stronie naszej obrony. W sytuacji, gdy jesteśmy pewni awansu na mistrzostwa Europy, Jerzy Brzęczek powinien w Izraelu dać obydwu po jednej połowie, a do czerwca powinien podjąć ostateczną decyzję, kto będzie grał w finałach. Prawdopodobnie zaważy na tym dyspozycja w klubie w trakcie sezonu.
Selekcjoner udowodnił nam już, że potrafi zaskakiwać swoimi decyzjami. Wydaje się, że bardziej optymalnym rozwiązaniem byłoby postawić na starszego z prawych obrońców. Bartosz Bereszyński mimo średniej gry w klubie wyglądał bardzo dobrze w ostatnim meczu kadry Polski. Z drugiej strony ten młodszy nie zawodził. Grał przyzwoicie, a nasza kadra w trakcie eliminacji gole traciła tylko w jednym spotkaniu. Tomasz Kędziora był opcją awaryjną przy przesunięciu Bereszyńskiego na lewą stronę. Mimo to udowodnił, że można na niego stawiać. Nie spalił się psychicznie. Ostateczna decyzja zapadnie już jutro. A kto według Was powinien zostać podstawowym prawym obrońcą w reprezentacji Polski?