Porażka w barażach o Serie A spowodowała, że pojawiły się doniesienia o możliwym wycofaniu się Benevento Calcio z włoskiej Serie B. Ostatecznie klub zgłosił się do rozgrywek, ale nie ominą go poważne zmiany. Na razie nie ma informacji o przyszłości Kamila Glika.
Klub w minionym sezonie miał spore ambicje i chciał po krótkiej banicji powrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ostatecznie popularne „Czarownice” musiały rywalizować w barażach o Serie A. Zespół w rundzie wstępnej wymęczył zwycięstwo nad Ascoli, ale w półfinałowym dwumeczu lepsza okazała się Pisa.
Właściciel nastraszył
Z brakiem powrotu do Serie A nie chciał pogodzić się właściciel Benevento. Pod koniec maja 76-letni Oreste Vigorito ogłosił, że zamierza spotkać się z prezydentem miasta, aby przekazać samorządowi sponsorowany od 16 lat klub. Biznesmen nie chciał zgłosić drużyny do rozgrywek Serie B, bo zgodnie z jego słowami po latach działalności zamierzał odsunąć się w bok.
Vigorito z jednej strony podkreślał, że przez te wszystkie lata otrzymał duże wsparcie od miasta i całej prowincji. Z drugiej… nie szczędził słów krytyki samorządowcom. Zarzucał miastu między innymi niedbałość o stadion, który z powodu złego stanu technicznego był w ostatnim sezonie częściowo zamknięty.
Od kilku lat biznesmen miał też mierzyć się z niechęcią samych kibiców. Jedni otwarcie go krytykowali, inni natomiast przestali nawet przychodzić na stadion. Kiepska frekwencja miała być ostatecznym dowodem na brak zainteresowania drużyną, co także mogło mieć wpływ na decyzję właściciela Benevento.
Ostatecznie po spotkaniu z władzami miejskimi Vigorito zdecydował się pozostać w klubie i zgłosić drużynę do rozgrywek. Zapowiedział też, że powróci do niektórych wcześniejszych tradycji, takich jak jeden otwarty dla kibiców trening w tygodniu. Miasto ma natomiast przeprowadzić konieczne prace remontowe na Stadio Ciro Vigorito.
Biznesmen zaczął odwoływać się do emocji kibiców. Vigorito przypomniał bowiem o swoim zmarłym w 2010 roku bracie, z którym w 2006 roku przejął klub. Stwierdził, że nie musi przychodzić na stadion imienia swojego brata, aby go wspominać. Inwestuje w piłkę głównie po to, aby czuć związane z nią emocje.
Benevento przejdzie rewolucję
Właściciel „Czarownic” nie ukrywa, że przyszły sezon będzie bardzo trudny dla jego zespołu. W Serie B będzie bowiem toczyć się zacięta rywalizacja. Zagrają w niej między innymi spadkowicze: Cagliari, Genoa i Venezia. Swoje ambicje będą mieli też beniaminkowie pokroju Palermo i Bari. Nie można również zapominać o zespołach występujących w tym roku w barażach.
Dyrektor sportowy Pasquale Foggia ma więc przed sobą trudne zadanie. Tym bardziej, że klub najprawdopodobniej opuści kilku czołowych zawodników. Nie brakuje chętnych zwłaszcza na stopera Federico Barbę, czyli partnera Glika na środku obrony. Niełatwo będzie zatrzymać w Benevento także najlepszych strzelców zespołu: Gianlucę Lapadulę i Gabriele Monciniego.
Dużym zainteresowaniem cieszy się zwłaszcza pierwszy ze snajperów. O Peruwiańczyka najmocniej zabiega spadkowicz z Cagliari, ale do gry miało włączyć się również Cremonese szykujące kadrę na Serie A. Zaporowa jest jednak cena za 32-letniego napastnika. Obecny pracodawca przed dwoma laty wykupił go z Genoi za 4 miliony euro i chciałby otrzymać teraz połowę tej kwoty.
Ogółem trudno znaleźć zawodnika podstawowego składu Benevento z minionego sezonu, którym według włoskich mediów nie interesowałyby się inne zespoły. W przypadku reprezentanta Polski nie padają natomiast żadne konkretne nazwy. Niedawno „Tuttosport” sugerował jedynie możliwy transfer Glika poza Półwysep Apeniński.
Z ostatnich wypowiedzi Vigorito wynika, że odchodzących graczy nie zastąpią znane nazwiska. Drużyna ma być budowana na zawodnikach mających przede wszystkim sportowe, a nie finansowe ambicje. Pytanie, czy Glik będzie chciał brać udział w takim projekcie. Według Onet.pl problemem w kontekście nowych porządków w klubie może być jego wysoki kontrakt.
Bez eldorado
Poza przebudową zespołu głównym zadaniem Benevento ma być w najbliższym czasie przyciągnięcie kibiców z powrotem na stadion. Nie tylko poprzez zapewnienie im komfortu oglądania spotkań na wyremontowanym obiekcie. Niedługo do sprzedaży mają trafić karnety, które zgodnie z zapowiedzią właściciela będą wyjątkowo przystępne cenowo.
Vigorito od czasu zmiany swojej decyzji na temat przyszłości klubu bardzo często mówi o konieczności dialogu z fanami. Podkreśla nawet, że razem z nimi może jeszcze wiele zdziałać, bo żółto-czerwone barwy należą do wszystkich. Oczekuje więc odwdzięczenia się za niskie ceny karnetów i ponownego zapełnienia obiektu „Czarownic”.
Jednocześnie biznesmen wydaje się przygotowywać fanów na dużo cięższe czasy. Twierdzi między innymi, że Włosi chcący inwestować w futbol znaleźli się w defensywie i powoli stają się rzadkością. Coraz chętniej włoskie kluby przejmują bowiem zagraniczne korporacje. Z nimi krajowi właściciele na ogół nie mają zaś szans konkurować.
Nie wiadomo na razie, jak będzie kształtował się budżet Benevento na przyszły sezon. Samo zarejestrowanie drużyny w Serie B wraz z opłaceniem podatków i składek kosztowało Vigorito ponad 5 milionów euro. Większych kwot od „króla energetyki wiatrowej” kibice żólto-czerwonych nie powinni się raczej spodziewać.