Zmiany, zmiany, zmiany... Włodarze spadkowicza z ekstraklasy postanowili w dość gwałtowny sposób zmienić politykę klubu, mając na celu zarówno cięcie kosztów, jak i nadzieję na wypromowanie zdolnej (podobno) młodzieży.
Rewolucja sztabowa
Opowieść zacznijmy od tak zwanego sztabu. Najsłynniejszy bumerang w naszym kraju zahaczył o Tychy i wygląda na to, że tam, choć na jakiś czas, zostanie. Trenera Kieresia, bo oczywiście o nim mowa, zastąpił Rafał Ulatowski, dla którego może to być ostatnia szansa na powrót na karuzelę – jeśli z niej zejdzie, pan kasjer może nie sprzedać mu już nowego biletu. Z Ulatowskim wiążą w klubie spore nadzieje – ten jest zdeterminowany, by pokazać, że ostatnie gorsze lata to wypadek przy pracy, a prawdziwy Ulatowski to ten z Zagłębia Lubin, kiedy to typowano go na selekcjonera naszej kadry w dalszej przyszłości.
Znana twarz pojawiła się także na stanowisku dyrektora sportowego. Mowa o najsłynniejszym zawodniku w historii bełchatowskiego regionu, wybitnym reprezentancie Polski, Jacku Krzynówku. Jego doświadczenie na tym stanowisku jest porównywalne z tym piłkarskim, w czasach, gdy po raz pierwszy wchodził na murawę w ekstraklasie. Pan Jacek ma zamiar wprowadzić do klubu bliżej nieokreślony „model niemiecki”. O czym dokładnie mowa? Nie do końca wiadomo, najprawdopodobniej jest to ładnie dobrany w słowa zamiennik dla zwrotu „odcięto nam gotówkę, nie mamy kim grać, więc postawimy na rezerwy”.
Możliwe, że moja ocena jest nieco za ostra. Jeżeli popatrzymy na to od drugiej strony, takie działanie wydaje się sensowne. W regionie są przecież dwa inne kluby, które do końca swojego istnienia na mapie profesjonalnej piłki starały się pokazywać, że wszystko jest w najlepszym porządku. Zastaw się a postaw się. W Bełchatowie liczą, że ich młodzieżowcy są na tyle dobrzy, by móc spokojnie utrzymać zespół w lidze – nie oszukujmy się, awans do ekstraklasy byłby niezwykłym wyczynem.
Rewolucja kadrowa
Trener Ulatowski już na początku swojej walki o nazwisko dostaje duże wyzwanie. Z klubem żegnają się praktycznie wszyscy doświadczeni zawodnicy. Zostaje właściwie tylko Patryk Rachwał – na ekstraklasowe realia piłkarz nieco za słaby, ale w pierwszej lidze wciąż jak najbardziej przydatny. Wydaje się, że celem takiego postępowania jest „wyzerowanie” szatni. Rachwał będzie mentalnym liderem i kapitanem, jeśli pozostałymi zawodnikami będą młodzi i niedoświadczeni, istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie obrosną w piórka. Inaczej jest, gdy do szatni wchodzi jeden młody zawodnik – z miejsca zaczyna czuć się ważniejszy od rówieśników. Tutaj będzie jeden „starszak”, reszta będzie ostro walczyć o swoje.
Więc po kolei, jak może wyglądać kadra spadkowicza z Bełchatowa?
Z klubem pożegnał się Dariusz Trela, wiele wskazuje na to, że szczęścia poza Polską poszuka też Emilius Zubas. W klubie pozostał dwudziestoletni Paweł Lenarcik, na testach przebywa Maciej Krakowiak z Widzewa Łódź.
Jeśli chodzi o obronę, tutaj odchodzi praktycznie cała formacja. O sile na bokach defensywy stanowili Adrian Basta, Adam Mójta i Alexis Norambuena. Pierwsza dwójka już opuściła szeregi GKS-u z nadzieją na znalezienie klubu w ekstraklasie (Basta z pewnością na to zasługuje – byłby wzmocnieniem w co najmniej połowie klubów naszej ligi), Chilijczyk reprezentujący Palestynę zrobi to zapewne w najbliższym czasie. Na bokach zostają Damian Zbozień i młody Mateusz Szymorek. Paweł Baranowski, Błażej Telichowski i Szymon Sawala to nazwiska stoperów, których już nie ma w Bełchatowie. Na ich miejsce nikogo nowego nie sprowadzono, więc w tej chwili w centralnej części formacji grać będą Marcin Flis i Seweryn Michalski albo Piotr Witasik. Każdy z nich ma jakieś doświadczenie na poziomie ekstraklasy, lecz zamyka się ono w liczbie kilkunastu występów.
Linia pomocy zmieni się nie do poznania. Nie ma już w klubie braci Maków (Mateusz formalnie jest, ale intensywnie szuka klubu), Grzegorza Barana, Macieja Małkowskiego, Kamila Poźniaka, Andrei Prokicia i Kamila Wacławczyka. O tego ostatniego rozegra się zapewne ciekawa batalia wśród klubów ekstraklasy – pomocnika tej klasy bez kwoty odstępnego nie uświadczysz zbyt często na naszym rynku. W klubie pozostał wspomniany wcześniej Rachwał, obok niego w teorii mógłby grać Damian Szymański. W teorii, pod koniec ubiegłego sezonu doznał on bowiem paskudnej kontuzji (zerwane ścięgno Achillesa). Inna sprawa, że gdyby nie uraz, zapewne podpisywałby w niedalekim czasie kontrakt z silniejszym zespołem. Pozostali zawodnicy to Łukasz Wroński, Dawid Flaszka i Paweł Zięba – wszyscy wciąż na dorobku.
Jednoosobowy atak stanowi teraz chimeryczny Bartłomiej Bartosiak. Wydaje się oczywiste, że w niedługim czasie do klubu przyjdzie kilku zawodników – ta kadra jest stanowczo zbyt wąska. Jeśli będą to piłkarze podobni wiekowo do większości kolegów, GKS Bełchatów będzie najmłodszą drużyną w I lidze od lat. Choć z doświadczenia wiem, że taka strategia raczej nie wypala – trzymam za nią kciuki – jeśli się uda, może dać wiele do myślenia rozrzutnym prezesom zadłużonych klubów, co w najlepszym wypadku uchroni potencjalnych następców Widzewa przed stoczeniem się w otchłań.