Wayne Rooney ma dziś na karku 30 lat, za plecami nieudane Euro 2016 i bardzo przeciętny sezon w Premier League. Przed nim z kolei kolejna kampania na brytyjskich boiskach, tyle że już pod wodzą nowego szkoleniowca. Czy Mourinho i Rooney to dobre połączenie? Jak Portugalczyk zdecyduje się wykorzystać atuty napastnika Manchesteru?
Zaufanie i szacunek są
I to z obu stron. Do tej pory nic nie wskazuje na to, by współpraca iberyjskiego trenera z angielskim graczem miała wyglądać niepomyślnie. Obaj wypowiadają się o sobie z szacunkiem, padają sobie w ramiona na treningach i co najważniejsze… pozycja Rooneya w szatni klubu z Old Trafford nie została przez nowego szkoleniowca „Czerwonych Diabłów” w żaden sposób podważona.
Mourinho on Rooney: "He is the club captain, he is the manager's captain, he is the players' captain. I trust him a lot" #MUFC
— Simon Peach (@SimonPeach) July 21, 2016
I możemy być więcej niż pewni, że taki kredyt zaufania od Mourinho znaczy dla napastnika Manchesteru naprawdę dużo. Zresztą i on nie pozostał Portugalczykowi dłużny, wypowiadając się na jego temat bardzo pochlebnie już po pierwszej wspólnej sesji treningowej.
– Zakontraktowanie Mourinho to wielka rzecz dla Manchesteru. (…) Wystarczy spojrzeć na drużyny, jakie prowadził wcześniej, i na sukcesy, jakie z nimi osiągał. Mamy wielką nadzieję, że uda mu się triumfować także i z nami – mówił Rooney pytany przede wszystkim o swoje wrażenia po pierwszym dniu współpracy z nowym szkoleniowcem. Według angielskiego gracza był to dzień bardzo udany.
Zakontraktowanie Mourinho to wielka rzecz dla Manchesteru. […] Wystarczy spojrzeć na drużyny, jakie prowadził wcześniej, i na sukcesy, jakie z nimi osiągał. Mamy wielką nadzieję, że uda mu się triumfować także i z nami. Wayne Rooney
Na pierwszy rzut oka początkowa relacja obu panów wygląda więc bardzo korzystnie. Mamy szacunek, wzajemne zaufanie i duże aspiracje związane ze wspólną współpracą. Krótko mówiąc, wszystko jest na miejscu. A jak może wpłynąć przyjście Mourinho na rolę, którą Rooney będzie miał do odegrania na boisku?
Koniec rozgrywającego Wayne’a?
Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że tak. Na pozycji ofensywnego środkowego pomocnika Rooney występował zarówno przez sporą część ubiegłego sezonu Premier League pod wodzą Louisa van Gaala, jak i na Euro 2016 pod skrzydłami Roya Hogdsona. Jednak Jose Mourinho wizja rozgrywającego Wayne’a zdecydowanie się nie podoba.
Dla portugalskiego trenera Rooney to wciąż napastnik, gość, który nie wyzbędzie się już nigdy cech prawdziwego snajpera. – W piłkarzach wiele się zmienia, ale jedno nigdy. To naturalny apetyt do zdobywania bramek. Być może Rooney nie jest już klasycznym strzelcem, ale tym bardziej nie może robić na boisku za numer 6. On nigdy nie będzie kimś grającym 60 metrów od bramki – wypowiadał się niedawno w sposób bardzo dosadny o pozycji na boisku angielskiej gwiazdy Jose Mourinho.
A powiedział jeszcze o Rooneyu dużo więcej ciekawych rzeczy. – Jest od groma zawodników dysponujących świetnym podaniem, ale nie tak wielu ma zdolność łatwego umieszczania piłki w siatce. Dla mnie Wayne będzie numerem 9 lub 10, a może takim 9,5. Ale na pewno nie 6 czy nawet 8 – kontynuował rozważania nad rolą swojego kapitana na murawie portugalski szkoleniowiec.
W piłkarzach wiele się zmienia, ale jedno nigdy. To naturalny apetyt do zdobywania bramek. Być może Rooney nie jest już klasycznym strzelcem, ale tym bardziej nie może robić na boisku za numer 6. On nigdy nie będzie kimś grającym 60 metrów od bramki. Jose Mourinho
Widzimy więc, że Mourinho ma nie tylko zaufanie i szacunek do Rooneya, ale i klarowny pomysł na wykorzystanie jego piłkarskich umiejętności na boisku. Ale czy w praktyce będzie równie kolorowo?
Co na to boiskowa rzeczywistość?
Tego lata ofensywę drużyny z Old Trafford wzmocniły nie lada gwiazdy, Henrich Mchitarjan i Zlatan Ibrahimović. Oprócz nich o miejsce w pierwszym składzie Manchesteru będą walczyć z Rooneyem Juan Mata, Anthony Martial, Memphis Depay czy Marcus Rashford. Dowolność przy ustawianiu formacji ofensywnej Mourinho będzie miał naprawdę sporą.
Jednakże fakt, iż Rooney pozostał kapitanem drużyny, każe nam wierzyć, że akurat dla niego miejsce w wyjściowej jedenastce drużyny Portugalczyka jest zarezerwowane. Znaleźć powinno się ono także dla nowo nabytych i bardzo nietanich gwiazd, „Ibry” oraz Mchitarjana, którzy na co dzień występują odpowiednio na pozycji środkowego napastnika i skrzydłowego. Gdzie więc w praktyce na murawie zobaczymy Rooneya?
Być może u boku Zlatana, gdzie zagrałby w roli drugiego snajpera, a być może przy Mchitarjanie lub zamiast niego (w razie przesunięcia Ormianina na skrzydło) na pozycji klasycznej „dziesiątki”. Możliwości jest naprawdę sporo, a patrząc w przeszłość, ustawienie Rooneya na szpicy powinno dać świetne efekty.
Ostatni sezon, w którym angielski gwiazdor nie borykał się z kontuzjami i występował na pozycji napastnika, to kampania 2011/2012. Wówczas – jeszcze pod wodzą sir Alexa Fergusona – Rooney prezentował się wyśmienicie – w Premier League zakończył sezon z 27 bramkami i siedmioma asystami na koncie. Zresztą sami doskonale wiecie, że akurat a propos naturalnego talentu Wayne’a do strzelania bramek Mourinho ma świętą rację. Trzeba tylko umieć ten talent na nowo odnaleźć i wykorzystać.
W ostatnim sezonie, w którym Rooney nie borykał się z kontuzjami i występował tylko na pozycji napastnika (2011/2012), strzelił 27 bramek i zaliczył siedem asyst.
A czy ta sztuka uda się portugalskiemu trenerowi? Cóż, na razie zdaje się, iż wiąże on z Rooneyem naprawdę spore nadzieje, ale czy zdołają się one urzeczywistnić, to już jedno z tych pytań jawiących się przed startem obecnego sezonu Premier League, na które nijak nie możemy znaleźć odpowiedzi.
A jak doskonale wiecie, tych znaków zapytania jest na tę chwilę mnóstwo. I w samej drużynie z Old Trafford, i a propos całego sezonu angielskiej ekstraklasy. Zapowiada się piłkarska gratka, jakiej naprawdę dawno nie mieliśmy.