W środowy wieczór czekają nas ostatnie spotkania rewanżowe w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów. Wczorajsze starcia udowodniły, że nie wszystko musi być rozstrzygnięte po pierwszym meczu. Miejmy nadzieję, że wbrew temu, co uważa większość fanów futbolu, doświadczymy podobnych emocji jak w przypadku wtorkowych spotkań.
Umówmy się, skoro Roma była w stanie wykorzystać słabą grę Barcelony i ograć ją 3:0, to dlaczego Sevilla miałaby złożyć broń? Klub ze stolicy Andaluzji jest teoretycznie w troszkę lepszej sytuacji, niż była AS Roma 24 godziny temu. Wszak żeby liczyć na awans do półfinału, musi strzelić dwa gole, a nie tak jak „Giallorossi” trzy.
Z drugiej strony łatwiej powiedzieć niż zrobić. Do tej pory w tym sezonie na Allianz Arena tylko trzem ekipom udało się zdobyć dwie bramki. Były to Wolfsburg, Hoffenheim i Werder Brema. Żadna z tych drużyn nie odniosła zwycięstwa – „Wilki” zremisowały 2:2, „Wieśniacy” przegrali 2:5, a „Zielono-biali” 2:4. To pokazuje, że Bayern na własnym boisku jest bardzo groźnym zespołem i nawet teoretycznie lepsze kluby niż Sevilla mogłyby być pełne obaw przed starciem w Monachium.
Najważniejszy mecz w trudnym momencie sezonu
Hiszpanie po wyeliminowaniu Manchesteru United złapali dołek formy. Nie wygrali żadnego z czterech spotkań od tamtej pory, dlatego mało kto wierzy, że są w stanie nawet nie zwyciężyć, co choćby stawić czoła Bayernowi. Eksperci spodziewają się, że niemiecki walec rozjedzie rywali, nie pozostawiając im złudzeń. Biorąc pod uwagę to, jak spisywały się obie drużyny po pierwszym meczu, trudno oczekiwać czegokolwiek innego.
Dodatkowo w Lidze Mistrzów jak na razie „Bawarczycy” zdecydowanie wygrali każdy mecz u siebie. Najtrudniej mieli z PSG, które ograli 3:1. Jupp Heynckes planuje podtrzymać tę passę, a nie tylko ograniczać się do obrony zaliczki sprzed tygodnia. Wczorajsze spotkanie Romy z Barceloną jest dobrym przykładem tego, jak można się wkopać, skupiając się tylko na jednym aspekcie gry i oddając inicjatywę przeciwnikowi. Prawdopodobnie wiedząc, co stało się we wtorek na Stadio Olimpico i do czego zdolna jest drużyna Sevilli, piłkarze „Gwiazdy Południa” będą mieć się na baczności i grać swoje.
Przewidywane składy
Przed dzisiejszym starciem sytuacja kadrowa w obydwu obozach ma się podobnie jak w weekend. Wśród gospodarzy zabraknie oczywiście Neuera i Comana, a do tego, jak poinformował Heynckes – Vidal nie zagra w związku z urazem kolana. Niewiadomą jest także występ Davida Alaby, który ponoć nie jest jeszcze gotowy do gry po przebytym urazie.
Bayern: Ulreich – Kimmich, Boateng, Hummels, Rafinha – Martinez, Thiago – Robben, Mueller, Ribery – Lewandowski
Po drugiej stronie barykady najważniejsi nieobecni to oczywiście Corchia i Correa. Do tego zabraknie podstawowego stopera Sevilli – Simona Kjaera. Musiał on opuścić boisko już w pierwszej połowie meczu z Celtą Vigo wskutek urazu, a w drugiej części spotkania jego koledzy stracili aż trzy bramki bez niego w składzie.
Sevilla: Rico – Navas, Lenglet, Carrico, Escudero – Banega, N’zonzi – Sarabia, Vasquez, Ben Yedder – Muriel
Prezydent Sevilli twierdzi, że jego zespołu nie powinno się jeszcze skreślać:
Jestem dobrej myśli. Bayern był faworytem w momencie losowania, a teraz jest nim jeszcze bardziej. Nikt z nas nie uważa, że Sevilla zginęła, bo w Lidze Mistrzów robimy wielkie rzeczy. Wyeliminowaliśmy Manchester United, a teraz stoimy przed kolejnym wyzwaniem. Sevilla nie może być uznana za martwą. Jose Castro
O szansach gości wypowiadali się także trener Montella i jeden z kluczowych piłkarzy Vasquez. Wiedzą, że będzie im trudno, ale znają swoją wartość i zamierzają powalczyć o awans. Zawodnik podkreślił, że awans do półfinału nie jest wcale niemożliwy. Montella zaznaczył, że przede wszystkim muszą się wystrzegać błędów w obronie, bo czyste konto podtrzyma ich nadzieje na odwrócenie losów tego dwumeczu.
Dla widowiska dobrze by było, gdyby spotkanie nie okazało się jednostronnym meczem, więc z niecierpliwością czekamy na pierwszy gwizdek. Wiele zależy od początku spotkania i tego, czy Sevilla da się zepchnąć do obrony czy też raczej poszuka swoich okazji. W każdym razie liczymy na ciekawy pojedynek, w którym będzie grała więcej niż jedna drużyna.