Veljko Batrović był chyba najczęściej faulowanym piłkarzem Widzewa Łódź we wczorajszym meczu z Legią Warszawa. Czarnogórzec robił, co mógł, by jego drużyna zdobyła bramkę. Jego dobra postawa na nic się jednak zdała, łodzianie ulegli „Wojskowym” na stadionie przy al. Piłsudskiego 0:1.
Pokazałeś się w spotkaniu z Legią z dobrej strony, nikt nie może Ci odmówić zaangażowania, zresztą jak i całej drużynie.
Walka była, ale co z tego, skoro nie zdobyliśmy trzech punktów. Myślę, że szczęście było po stronie Legii.
Już na początku meczu zostałeś przez sędziego ukarany żółtą kartką. Uważasz, że arbiter postąpił słusznie?
Uważam, że nie zasługiwałem na upomnienie, ale sędzia zadecydował, że należy mi się żółta kartka, więc nie ma co o tym dyskutować.
Chyba nie do końca wiedzieliście, jak pokonać Skabę. Próbowaliście często strzelać z dystansu, zamiast podawać. Takie były zalecenia?
Chcieliśmy za wszelką cenę zdobyć bramkę, nie mieliśmy szczęścia, Legii udało się strzelić i utrzymała korzystny dla niej wynik do końca spotkania.
Przy sytuacji, w której straciliście bramkę, próbowałeś wybić piłkę i rozpocząć akcję.
Chciałem zrobić jak najlepiej dla zespołu, ale nie udało się.
Widzew miał dzisiaj sporo rzutów wolnych, ale większość była nieskuteczna, niecelna. To była do tej pory mocna strona Widzewa, dziś wolne były bite za mocno.
Starałem się wrzucać tak jak zawsze, nie wiem, dlaczego tym razem się nie udało. Dośrodkowywałem tak, jak zawsze to wykonuję, ale dziś nie strzeliliśmy bramki. Teraz już nie można tego poprawić, trzeba czekać do kolejnego meczu.