Bartosz Białkowski żegnany w Millwall. Czy to najbardziej niedoceniany polski bramkarz? 


Bartosz Białkowski odchodzi z Millwall. 36-latek w barwach londyńskiej drużyny rozegrał aż 160 spotkań!

11 maja 2024 Bartosz Białkowski żegnany w Millwall. Czy to najbardziej niedoceniany polski bramkarz? 
footballleagueworld.co.uk

Niewiele kto o tym pamięta, ale to on przecierał szlaki polskim bramkarzom w Anglii. Wyspiarskie boiska dużo bardziej kojarzymy z takimi golkiperami, jak: Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański, Artur Boruc czy Tomasz Kuszczak. Bartosz Białkowski znajdował się gdzieś na drugim planie. Kibice mieli świadomość, że ktoś taki jest i gra w Anglii, ale niespecjalnie dużo się o nim słyszało. Jego ostatnie lata to okres ciekawy, obfitujący w wydarzenia tragiczne, trudne do przełknięcia, ale i czas spełniania marzeń – chociażby o występie z orzełkiem na piersi.


Udostępnij na Udostępnij na

Gdy wpiszemy na YouTubie frazę „Bartosz Białkowski”, jednym z pierwszych filmów, które wyskoczą nam na stronie, będzie ten z jego horrendalnym błędem, który zakończył się czerwoną kartką. Wszystko to miało miejsce podczas meczu z reprezentacją Hiszpanii w ramach eliminacji do mistrzostw Europy do lat 21. Spotkanie miało miejsce na stadionie OSiR-u we Włocławku.

Początki niezbyt optymistyczne 

Piłka wystrzelona z połowy młodzieżowych reprezentantów Hiszpanii wpadała pod pole karne. Do futbolówki podbiegał już Sisi Gonzalez, przyszły piłkarz m.in. Lecha Poznań. Z dużą łatwością wbił się na połowę „Biało-czerwonych”. Białkowski miał proste zadanie. Wystarczyło wybić piłkę, która nieuchronnie zmierzała w jego kierunku. Nie było tu aż tak niebezpiecznej sytuacji.

Niestety, wówczas młodziutki bramkarz wybiegł pod pole karne, zaczął żonglować piłką. Gonzalez był już bardzo blisko, czekał na głupie potknięcie piłkarza grającego na co dzień w Anglii, który nie wiedzieć czemu wybiegł za białą linię. W pewnym sensie – doczekał się. Białkowski ewidentnie zagrał piłkę ręką poza obszarem pola karnego. Polacy mieli wyczerpany limit zmian, toteż na bramce stanął Kamil Glik.

Rzut wolny na gola zamienił dobrze znany Juan Mata, a jakiś czas później na 2:0 strzelił Bojan Krkić. Myśląc wówczas o przyszłości Białkowskiego, mogliśmy mieć całkiem sporo wątpliwości. Ten jednak zrobił całkiem przyzwoitą karierę. Znany jest z boisk Championship, w Premier League trawy nie powąchał, choć nieraz deklarował, że bardzo chciałby poczuć angielski futbol w jego najlepszym wydaniu.

Z Zabrza na Wyspy

Za Białkowskiego warto kciuki trzymać, ale obecny sezon raczej niczego cudownego nie wróży. 36-latek swoją przygodę z Millwall kończy sezonem, w którym może zadowolić się co najwyżej rolą rezerwowego bramkarza. Mimo to kibice Millwall nie zapomnieli o naszym bramkarzu i pożegnali go z klasą.

 Zanim jednak przeszedł do Anglii, grywał w Górniku Zabrze. Tam rywalizował z Piotrem Lechem, ponad 30-letnim bramkarzem z przepotężnym bagażem doświadczeń. Gdy przechodził do Southampton, natrafiał na szereg polskich piłkarzy. W końcu przez „Świętych” przewinęły się takie nazwiska jak Tomasz Hajto czy Kamil Kosowski. Później występował w kolejnych to zespołach Championship.

I można by sobie pomyśleć, że grać kilkanaście lat na zapleczu Premier League to nie jest wcale taka duża rzecz. Prawda, w obecnych czasach możemy pochwalić się szeregiem piłkarzy, którzy grali kilka ładnych lat w dużo mocniejszych ligach. Gdy jednak zobaczymy, z kim Białkowski miał okazję dzielić szatnię, kapcie mogą nam spaść z wrażenia.

Był to Gareth Bale w Southampton, Jack Grealish w Notts County czy Trevor Chalobah w Ipswich Town. Zespoły z Premier League naturalnie często pozyskują młodych, utalentowanych zawodników z niższych lig. Bartosz Białkowski ma zatem co opowiadać.

Rodzinna tragedia Bartosza Białkowskiego

To także osoba o dużej wrażliwości. Patrząc na Bartka Białkowskiego, widzimy silnego, wzbudzającego pewien respekt mężczyznę. W jego dotychczasowej karierze były jednak momenty, w których niełatwo było mu się pozbierać. Taką sytuacją była chociażby śmierć jego ojca. Zmarł on jesienią 2015 roku po walce z rakiem płuc. Sam Białkowski parę lat później w rozmowie z WP Sportowe Fakty ujawnił, jak silna była jego więź z tatą.

– Może to było głupie, ale po śmierci taty dzwoniłem do niego. Wiedziałem, że nie odbierze. Chciałem jednak tylko z nim porozmawiać, przekazać, co mnie trapi, co mnie spotkało w trakcie dnia. Mieliśmy taki zwyczaj, że rozmawialiśmy ze sobą przed albo po meczu. Nie chciałem, aby ta tradycja umarła. Wtedy jednak tata życzył mi powodzenia albo gratulował występu, teraz w słuchawce była jedynie cisza. Ludzie mówią, że czas leczy rany, ale to chyba nie do końca prawda. Chyba nigdy nie pogodzę się z tym, że już nigdy nie powie mi, chociażby suche „trzymaj się” albo odpowie, że mnie kocha – opowiada Białkowski.

Poza naprawdę ciekawą przygodą z angielską piłką Bartosz Białkowski pokazuje nam pewne uniwersalne wartości i przebija dość grubą warstwę stereotypów. Gdy mówimy o mężczyznach, w szczególności sportowcach, wyobrażamy sobie ludzi o psychice ze stali. W szczególności bramkarze kojarzą nam się z urodzonymi przywódcami. Gdy widzimy Gianluigiego Buffona, Ikera Cassillasa, Petra Cecha czy Manuela Neuera, widzimy rodzonych szefów, wielkie piłkarskie autorytety. Trudno znaleźć aż tyle przykładów piłkarzy o takiej charakterystyce na innych boiskowych pozycjach.

Bartosz Białkowski wyglądem respekt wzbudza, raczej nikt z nas na pierwszy rzut oka nie chciałby mieć z nim zatargów. Mówiąc jednak opinii publicznej, społeczności kibicowskiej o czymś tak intymnym jak strata bliskiej osoby, realnym cierpieniu po stracie, daje swoim fanom pewien przykład – tragedia może spotkać każdego, a ból z nią związany nie jest po to, by na siłę go maskować i zawsze wypełniać oczekiwania swojego otoczenia.

Powołanie na mundial i Złota Rękawica 

Bramkarz Millwall osiągnął jeszcze bardzo wiele. Z pewnością najcieplej będzie wspominać sezon 2019/2020. Otrzymał wówczas Złotą Rękawicę za zanotowane czyste konta w Championship. Polski bramkarz rozegrał aż 16 spotkań, w których nie wpuścił ani jednej bramki. Jego Millwall zajęło 7. miejsce w lidze z dwupunktową stratą do strefy play-off.

Dwa lata wcześniej, jeszcze jako bramkarz Ipswich Town, został powołany na mistrzostwa świata 2018 w Rosji. Tam nie rozegrał ani jednego meczu, jednak przed wyjazdem na mundial w testowym, przegranym meczu z Nigerią miał okazję spełnić marzenie i zagrać z orzełkiem na piersi. Spotkanie nie potoczyło się po naszej myśli, ale sam Białkowski nie krył dumy z zaszczytu, który go spotkał.

Dziś kończy swoją piękną przygodę z Millwall. Może miniony sezon spędził głównie na ławce, ale kibice żegnali go z honorami. Z fanami zasiadającymi na trybunach żegnał się przy utworze „London Calling” zespołu „The Clash”, utworze goszczącym na stałe w ich kibicowskich listach przebojów.

Bartosz Białkowski w polskim bramkarskim gąszczu

Czy zrobił wielką karierę? Oczywiście, na tle innych naszych bramkarzy nie wyróżnia się nie wiadomo jak bogatym CV. Jest jednak solidnym piłkarzem, który przez kilkanaście lat sukcesywnie pracował na to, by wyrobić sobie markę na Wyspach. Nie każda taka przygoda musi kończyć się wejściem do Premier League w oparach chwały i dozgonnej miłości fanów.

O Bartoszu Białkowskim czasem zapominamy, co w moim przekonaniu jest wielkim błędem. Nie sądzę, by pomijając go przy powołaniach do reprezentacji Polski, selekcjonerzy dokonywali jakiegoś strasznego faux pas. Tak wyszło, że akurat zawsze było tych trzech lepszych. Białkowski dostał swoją szansę, mając niemałą konkurencję – to też spory wyczyn.

Transfer do Warszawy?

36-latek deklarował, że jest wielkim kibicem Legii Warszawa i raczej nie odmówiłby gry w barwach „Wojskowych”. Kto wie, może to jest jakieś rozwiązanie na kryzys w bramce, z którym mierzy się obecnie klub ze stolicy. Na razie jednak brak konkretnych informacji co do kierunku, jaki miałby obrać Białkowski po wygaśnięciu kontraktu, czyli wraz z końcem czerwca. Jego z pewnością piękna przygoda z Millwall, choć może nieokraszona awansem do Premier League, dobiegła końca. Bartkowi pozostaje życzyć, by trafił w jak najlepsze ręce – swoją pracą, charakterem i ambicjami zasłużył na ładne zwieńczenie swojej piłkarskiej kariery.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze