W pierwszym półfinałowym spotkaniu Copa del Rey FC Barcelona pokonała u siebie Real Sociedad 2:0. Katalończycy dominowali na boisku, ale goście od drugiej połowy musieli radzić sobie w dziesiątkę. Drugiego gola dla Barcelony strzelił natomiast w nietypowych okolicznościach bramkarz Realu Sociedad.
Barcelona po stracie pierwszej lokaty w lidze musiała szybko zapomnieć o porażce z Valencią i skupić się na półfinale Pucharu Króla. Na początku spotkania goście byli bardzo bliscy otworzenia wyniku. W trzeciej minucie gry Carlos Vela znakomicie wyłożył piłkę Griezmannowi, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie zdołał strzelić gola. Jose Pinto wykazał się w tej sytuacji bardzo dobrą interwencją. Kilka minut później szansę na pierwszego gola mieli natomiast gospodarze. Alexis w bardzo dogodnej sytuacji minimalnie posłał futbolówkę obok prawego słupka bramki.
W dalszej części spotkania Barcelona standardowo dominowała na boisku, ale podobnie jak w ostatnich jej spotkaniach nie potrafiła tego przełożyć na bramki. W 26. minucie gry świetną okazję zmarnował Lionel Messi. Argentyńczyk najpierw groźnie uderzał, a po obronie Zubikarai nie zdołał dobić piłki na pustą bramkę rywala. Napastnik gospodarzy był jeszcze w 40. minucie gry bliski pokonania golkipera Sociedad z rzutu wolnego. Po uderzeniu Messiego piłka ostatecznie odbiła się tylko od poprzeczki i nie wpadła do siatki.
Chociaż Katalończycy mieli miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki, to o mały włos nie stracili gola w końcówce pierwszej połowy. Carlos Vela wymknął się Mascherano i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Pinto po raz kolejny znakomicie interweniował. Sekundy później w odpowiedzi była już Barcelona. Po rozegraniu piłki z rzutu rożnego futbolówka spadła pod nogi Busquetsa, który pokonał Zubikaraia strzałem w prawy róg bramki. Goście dodatkowo utrudnili sobie sytuację już kilka sekund później. Czerwoną kartkę otrzymał bowiem Inigo Martinez.
W drugiej połowie Barcelona wciąż dominowała na boisku. Nadal jednak brakowało piłkarzom Gerardo Martino, zdecydowania i skuteczności. Gospodarzom udało się zdobyć drugiego gola w bardzo niecodziennych okolicznościach. W 61. minucie Fabregas dogrywał do Alexisa, który w znakomitej sytuacji uderzył piłkę w słupek bramki rywala. Futbolówka wpadła jednak do siatki za sprawą golkipera gości. Elustondo chciał podać piłkę do swojego bramkarza, ale ta odbiła się od Zubikaraiego i wpadła do bramki!
Wraz z upływem minut obraz gry na boisku nie ulegał zmianie. Barcelona cały czas próbowała przedrzeć się w pole karne rywala i nie pozwalała gościom na niebezpieczne kontry. W 84. minucie bliski zdobycia bramki był Lionel Messi, ale Zubikarai nie dał się pokonać Argentyńczykowi. Sekundy później groźnie uderzał jeszcze Pedro. Piłka poszybowała jednak obok bramki.
Miało być inaczej barcelona to bydlaki i
złodzieje
Barca choć jak zwykle dominowała ale wygrała
dzięki sędziemu i samobójczym golu Sociedad . W 43
minucie karny dla Basków i czerwo dla Mascherano za
faul na Veli a po chwili czerwon dla Realu dla Inigo
niewiadomo za co.
Trener Martino to kolejny trener marionetka.
Zapowiedzi o poprawie jakości gry trzeba włożyć
między bajki bo gra Barcelony wygląda dzisiaj
dramatycznie słabo. Ale trudno oczekiwać czegoś
innego po trenerze wybranym po protekcji Messiego...
Na dzień dzisiejszy Barcelona nie jest faworytem do
żadnego trofeum...
Mało tego- w rewanżu mogą stracić swoją
przewagę i odpaść z CDR! Nie zazdroszczę kibicom
FCB meczu z City za 2 tygodnie - gdyby grali dzisiaj,
to pewnie Katalończycy przyjęliby 5 goli w
plecy...