O poziomie prezentowanym przez hiszpańskie mówi się sporo w ostatnim czasie. Wielu ekspertów zarzuca, że siła klubów z LaLiga znacznie zmalała na przestrzeni kilku lat. Głównie można to zauważyć, patrząc na osiągnięcia drużyn z Półwyspu Iberyjskiego w tej edycji Champions League. Bardzo prawdopodobne, że Primiera Division nie jest już tak mocna, jak trzy czy cztery sezony temu. Takich pojedynków jak ten dzisiejszy po prostu nie można było przegapić. W 25. kolejce hiszpańskich rozgrywek, czwarta w tabeli Sevilla podejmowała trzecią Barcelonę. Zapowiadało się to więc na niezwykle elektryzujące starcie.
Sevilla była gospodarzem tego sobotniego wydarzenia. Piłkarze Julena Lopetegui’ego odnotowywali fantastyczną formę w rodzimych rozgrywkach, nie stracili oni gola od 8 ligowych spotkań. Na dodatek, ich ostatnie 9 meczów na krajowym podwórku zakończyły się zwycięstwem.
Humory zawodników z Andaluzji pogorszyła jedynie porażka na własnym stadionie z Borussią Dortmund 2:3. Mniejsza część widzów nieśmiało typowała Sevillę, jako faworyta tego spotkania, zważając na słabą dyspozycję Barcelony.
Barcelony, która wygrała w ubiegłą środę z Elche, lecz we wcześniejszych konfrontacjach raczej zawodziła. Dyspozycja ekipy Ronalda Koemana wyglądała bardziej sinusoidalnie niż równomiernie. Klub zawodził pod wieloma aspektami zarówno swoich kibiców, jak i sympatyków całego hiszpańskiego futbolu.
„Blaugrana” zajmowała trzecie miejsce w ligowej tabeli, w ostatnią niedzielę tylko zremisowała z Cadiz, a jeszcze wcześniej na własnym stadionie boleśnie zweryfikowało ją PSG, które wygrało 4:1. Nie podlegało zatem dyskusji, że nastroje fanów „Barcy” nie były dobre. Pewne też było, to, jak bardzo wygrana z Sevillą mogłaby poprawić morale zespołu i pomóc w dalszej fazie nieudanego dotychczas sezonu.
Ulubiona ofiara Messiego
Leo Messi to zawodnik, który potrafi strzelić bramkę każdemu zespołowi na świecie. Przez wielu jest uznawany za najlepszego w historii. Posiada on świetnie ułożoną nogę, niesamowite umiejętności dryblingu oraz masę innych aspektów, które czynią go fantastycznym piłkarzem. Nic dziwnego więc, że niektórym z hiszpańskich drużyn strzelał on niewiarygodne liczby bramek.
Tak też jest w przypadku Sevilli. Przeciwko niej, Messi strzelił najwięcej bramek, bo przed tym pojedynkiem, aż 37 w 39 spotkaniach! Leo ostatniej konfrontacji z Sevillą nie zapamięta jednak dobrze. „Barca” przegrała na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w pierwszym meczu półfinału Copa del Rey, 0:2.
Tak czy inaczej, postawa Messiego dzisiaj z pewnością określana była w kontekście kluczowej do końcowego zwycięstwa Barcelony. Nie ma w tym nic dziwnego. Leo jest najlepszym strzelcem w swoim zespole, jak i całej lidze. Niejednokrotnie pokazywał on, że samodzielnie potrafi odmienić losy spotkania, strzelając decydujące trafienie, bądź też wykonując rajd zakończony bramką dla „Dumy Katalonii”. Świadczą o tym statystyki Leo, który zanotował 23 gole oraz 8 asyst w 31 spotkaniach w tym sezonie.
Wyrównana pierwsza połowa
W Sevilli nastąpiło kilka zmian, względem ostatniego ligowego meczu z Ossasuną. Do wyjściowej jedenastki wskoczyli kluczowi piłkarze, którzy mieli okazje odpocząć w poprzednim spotkaniu. Byli nimi Papu Gomez, Ivan Rakitić oraz Sergio Escudero. Kolejny raz z ławki rezerwowych zaczynał Youssef En-Nesyri. Marokańczyk po słabym spotkaniu z Borussią, nie zrehabilitował się w Pampelunie i prawdopodobnie to zaowocowało taką, a nie inną decyzją trenera.
🚨 #SevillaFC XI 🆚 @FCBarcelona ⤵️
Bono – J. Navas, Koundé, Diego Carlos, Escudero – Fernando, Jordán, Rakitic – Munir, Papu Gómez, De Jong.#WeareSevilla #NeverSurrender #SevillaFCBarça pic.twitter.com/4A185CDrKD
— Sevilla FC (@SevillaFC_ENG) February 27, 2021
Barcelona poszła nieco inną drogą i poczyniła sporo roszad w porównaniu do Sevilli. Z zespołu, jaki wystąpił w środku tygodnia w meczu z Elche, ostało się jedynie 7 piłkarzy. Tym samym, dzisiaj od pierwszej minuty zagrali Sergio Busquets, Clement Lenglet, Sergino Dest oraz Ousmane Dembele, którzy nie mieli okazji wystąpić przeciwko „Los Ilicitanos”.
🙋♂️ #Culers! Your starting XI for #SevillaBarça! pic.twitter.com/rVcqViPKHx
— FC Barcelona (@FCBarcelona) February 27, 2021
Przez pierwsze 25 minut widać było, że obydwa zespoły badają grunt i chcą zobaczyć, w jakim stopniu mogą sobie pozwolić na grę ofensywną. Stąd też praktycznie cała akcja we wczesnych fazach spotkania, toczyła się w środku pola. Później też swoje próby zagrożenia bramce rywala wykonywał jak zwykle Leo Messi. Jednakże spełzły one na niczym i pierwsze 25 minut, nie przyniosło wielu emocji.
***
Wszystko zmieniło się chwilę później. Po fantastycznym podaniu Messiego, sam na sam z bramkarzem znalazł się Dembele. Francuz pokonał Bono i wpakował piłkę do siatki spokojnym, plasowanym strzałem. Na niesamowite uznanie zasługuje w tej akcji przede wszystkim otwierające podanie Leo. Barcelona więc wyszła jako pierwsza na prowadzenie w 28. minucie meczu.
https://twitter.com/Lionel10Team/status/1365689592242991109
Dość jasne wydawało się to, że Sevilla będzie chciała odrobić straty i będzie próbować przejąć inicjatywę. Tak też było, lecz przez krótki czas. Obydwa zespoły zaczęły grać znacznie szybciej i mecz nabrał tempa. Strzelanie w pierwszej połowie tego spotkania skończyło się tylko na jednym golu. Obydwa zespoły miały swoje okazje, chociaż to „Blaugrana” mogła wydawać się groźniejsza pod bramką rywala. Tak czy inaczej, wszyscy widzowie liczyli na ciekawszą drugą połowę tego pojedynku.
Barcelona przypieczętowuje zwycięstwo
Julen Lopetegui zdecydował się na dwie zmiany w przerwie. Po przeciętnej pierwszej połowie boisko opuścili skrzydłowi, czyli Munir oraz Papu Gomez. W ich miejsce zameldowali się Suso oraz Youssef En-Nesyri. Marokańczyk miał za zadanie odblokować się w tym spotkaniu po serii kiepskich występów. Z murawy zdjęty został też Diego Carlos ze względu na to, że posiadał już na swoim koncie żółtą kartkę. Brazylijczyka zastąpił Karim Rekik, który zaraz po wejściu też obejrzał żółty kartonik. Zespół gości za to nie dokonał żadnych zmian.
Na początku drugiej połowy też wszyscy czekali, aż gra nabierze odpowiedniej prędkości. Przez pierwsze 10 minut drugiej części spektaklu, nie ujrzeliśmy żadnej klarownej sytuacji ani groźnego strzału. Dopiero w 59. minucie obejrzeliśmy koronkową akcję Barcelony zakończoną uderzeniem Sergino Desta. Piłka po strzale Amerykanina wylądowała jednak na słupku.
59'
Sergiño Dest squanders a big chance. He takes a rebound inside the box and smashes the ball against the right post!
— infosfcb 𝕏 (@infosfcb) February 27, 2021
Blisko kolejnego trafienia była Barcelona, która po dośrodkowaniu Leo Messiego i strzale głową Clemnta Lengleta na chwilę powiększyła swoje prowadzenie. Bramka nie została jednak uznana, ponieważ sędzia dopatrzył się spalonego. Wynik więc pozostawał bez zmian i Barcelona utrzymywała jednobramkowe prowadzenie.
***
Końcówka pierwszej połowy zapowiadała ciekawsze starcie w drugiej części spotkania, lecz wszystkie przypuszczenia okazały się mylne. Nawet w końcówce, dzisiejsze starcie nie dostarczyło wielu emocji. Owszem, Sevilla strzeliła bramkę, lecz po zagraniu ręką En-Nesyri’ego. Nie zmienia to faktu, że Marokańczyk wzorcowo wykończył tę sytuację, jednak przy przyjęciu piłki zastosował wcześniej wspomniane nieprzepisowe zagranie.
Wygraną gości przypieczętował Leo Messi, który po fenomenalnym podaniu wprowadzonego na boisko w drugiej połowie Moriby, sfinalizował „na raty” akcję swojego zespołu. Dzisiejszy „spektakl” więc zakończył się zwycięstwem Barcelony, 2:0. Było to niezwykle ważne dla „Blaugrany”, ponieważ mogli zmniejszyć oni dzięki temu stratę do liderującego Atletico Madryt.
Dzisiejsza wygrana „Barcy” zakończyła również serię zwycięstw Sevilli. Podopieczni hiszpańskiego szkoleniowca po 10 wygranych spotkaniach na krajowym podwórku, ulegli właśnie Barcelonie. Mecz nie był porywający i spodziewano się po nim zdecydowanie więcej. Jednak cel ekipy Koemana w tym pojedynku, jakim były trzy punkty, został osiągnięty.