2. kolejka ligi hiszpańskiej na start! W sobotę rozegrano trzy spotkania, jak zwykle nie zabrakło sensacji i niespodziewanych rozstrzygnięć. Barca zaledwie zremisowała z Racingiem, z kolei Atletico nie dało rady Valladolid. Mimo hat-tricka Bilica, Sevilla po dramatycznym meczu pokonała Sporting Gijon 4:3.
Barcelona ewidentnie rozpoczęła ten sezon dużym falstartem. Na początek sensacyjna porażka z Numancią 0:1, tym razem poważnie wzmocniona przed sezonem „Duma Katalonii” nie zdołała sprostać Racingowi Santander, remisując 1:1. Na Camp Nou zabrakło przede wszystkim skuteczności i dokładności, a piłkarze „Blaugrany” nie mogą już zrzucać winy na zły stan murawy (jak miało to miejsce w Numancii). W pierwszej połowie spotkania bramki nie padły mimo kilku dogodnych sytuacji, przede wszystkim stwarzanych przez gospodarzy. Racing starał się dotrzymywać Barcelonie kroku, potwierdzając dobrą dyspozycję na początku sezonu (remis s Sevillą w 1. kolejce). W drugiej części meczu kibice w Katalonii doczekali się bramek. Najpierw rzut karny w 71. minucie wykorzystał Leo Messi, kilka chwil później na nieszczęście Barcy wyrównał Jonathan. Racing przez większą część meczu próbował stopować ataki gospodarzy, co zakończyło się siedmioma żółtymi kartami dla graczy z Santander. Ostatecznie jednak walka się opłaciła, bo remis z Barceloną nie jest złym rezultatem. „Duma Katalonii” jest z kolei w zupełnie odmiennych nastrojach.
Wydawało się, że po bardzo udanym początku Atletico Madryt w lidze oraz złym występie w 1. kolejce Realu Valladolid, faworyt w tej konfrontacji będzie tylko jeden. Ostatecznie jednak na Estadio Zorrilla niespodziewany rezultat i zwycięstwo gospodarzy. Bramki, które przesądziły o zwycięstwie Valladolid, padły w pierwszej połowie. Najpierw koronkową akcję skutecznie zakończył Dorado, już w 4. minucie gry, później podyktowaną jedenastkę pewnie wykorzystał Baraja. Druga połowa miała przynieść lepszą grę Atletico, tak się jednak nie stało. Co prawda wracający po kontuzji Agüero strzelił bramkę kontaktową, ale na tym mecz się zakończył i niespodziewanie gospodarze „utarli nosa”, pewnym siebie w tym sezonie piłkarzom z Madrytu.
W Sevilli fani zobaczyli wspaniałe, pełne bramek widowisko. Mimo iż przed meczem to gospodarze byli faworytem, a beniaminkowi nie dawano większych szans, Sporting próbował walczyć jak równy z równym. Na Ramon Sanchez Pizjuan padło aż siedem bramek. Po dwudziestu minutach za sprawą dwóch goli Bilica Sporting niespodziewanie prowadził. Wtedy przebudziła się Sevilla, Chevanton zdobył kontaktową bramkę, Kanoute wyrównał, a Maresca w 37. minucie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Kiedy wydawało się, że po pierwszej połowie będzie 3:2, rzut karny wykorzystał Bilic strzelając w meczu trzecią bramkę. W drugiej połowie padła jeszcze tylko jedna bramka, która zdecydowała o zwycięstwie Sevilli. W 59. minucie Kanoute precyzyjnym strzałem zdobył drugiego gola, a Sevilla trzy punkty w tym dramatycznym i ciekawym spotkaniu.
Barcelona – Racing Santander 1:1 (0:0)
Real Valladolid – Atletico Madryt 2:1 (2:0)
Sevilla – Sporting Gijon 4:3 (3:3)