We wtorkowy wieczór odbyły się cztery mecze 36. kolejki Primera Division. Walcząca o tytuł Barcelona podejmowała u siebie broniące się przed spadkiem Tenerife, trzecia Valencia zmierzyła się z ostatnim w tabeli Xerez, a ubiegające się o europejskie przepustki Getafe i Villarreal grały odpowiednio ze Sportingiem i Almerią.
FC Barcelona – CD Tenerife
Spotkanie drużyn z przeciwnych biegunów tabeli rozpoczęło się, niespodziewanie, od okazji gości: już w 6. minucie szczęścia próbował Alfaro. Barcelona doszła do głosu bardzo szybko, najpierw Alves zagrywał niedokładnie do Messiego, na co ponowną wycieczką w pole karne Katalończyków próbował odpowiedzieć Alfaro. Sytuację wyjaśnił Pique. W 17. minucie padła pierwsza bramka, Xavi świetnie uruchomił niepilnowanego Alvesa, ten wstrzelił w pole karne tzw. świecę, którą wprost pod nogi Leo Messiego zgrał Zlatan. Argentyńczykowi pozostało z najbliższej odległości dopełnić formalności, przy okazji zdobywając swojego 30. gola w tym sezonie. „Pchła” miał kolejną okazję kilka minut później, jednak i on, i Maxwell w 35. minucie nie podwyższyli prowadzenia. Kiedy zbliżał się koniec pierwszej odsłony, niedokładne rozgrywanie piłki przez obrońców „Barcy” oraz gapiostwo Yayi Toure spowodowały, że przejęli ją napastnicy gości, Kome podał do Romana, który nie miał problemów z pokonaniem Valdesa. Zapachniało zatem sensacją. W pierwszej połowie okazję miał jeszcze Bojan, jednak przestrzelił.
Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy piłkarze Barcelony nie przeprowadzali zmasowanych ataków, raczej rozumnie i spokojnie rozgrywali piłkę w przeświadczeniu, że sytuacja w końcu sama przyjdzie. Nie mylili się – w 63. minucie akcję złamał do środka Dani Alves, po czym dograł prostopadle do Bojana, który strzałem po długim słupku pokonał Aragonesesa. Później swoją okazję miał Pedro, który w przerwie zmienił… Gerarda Pique (Guardiola ponownie postanowił pomajstrować przy taktyce, przesuwając Toure do obrony i Messiego do pomocy). Nie udało mu się w 67., jednak w 77. minucie był już bardziej skuteczny. Od środka boiska rozpędzał się Messi, który przed polem karnym podał na prawo do wbiegającego Hiszpana, a ten płaskim i niezbyt udanym strzałem pokonał bramkarza. Wtedy stało się jasne, że „Blaugranie” w tym meczu nie może się stać już nic złego. W ostatniej minucie spotkania rywala dobił jeszcze Messi, wykorzystując świetne podanie Alvesa.
Szkoda tylko, że Guardiola nie zaskoczył Jose Mourinho żadną nowinką w zeszłotygodniowym ustawieniu. Chociaż fakt, że przy stanie 1:1 w kluczowym meczu sezonu dokonał wyżej opisanej roszady i tak świadczy o dużej odwadze trenera „Barcy”.
Valencia CF – Xerez Club Deportivo
Sytuacja obydwu drużyn w pewnym sensie analogiczna, jak w spotkaniu opisywanym powyżej. Xerez – niemalże pewny spadkowicz, Valencia – drużyna, której już praktycznie nic nie grozi, ani spadek na czwartą lokatę, ani awans na drugą. Pierwsza groźna sytuacja należała do gospodarzy, w 8. minucie David Silva posłał w bój Nikolę Żigicia, ale Serb nie oddał skutecznego strzału. Dziesięć minut później Mario Bermejo mocno uderzając piłkę w kierunku Julio Cesara udowodnił, że Xerez nie przyjechało na Mestalla na wycieczkę. Po 20. minucie goście przeżywali oblężenie swojej bramki, najpierw z prawej strony wpadł w pole karne Pablo Hernadez, jednak nie zdołał strzelić lub podać, zaś kilkanaście sekund później ten sam zawodnik zdołał dośrodkować piłkę w stronę Maty, jednak podanie to czubkiem palców wybronił Renan. W odpowiedzi bramce Cesara zagroził Orrelana, jednak został wzięty w kleszcze przez obrońców „Los Ches”. W 38. minucie Xerez wyprowadziło jednak zabójczą w skutkach kontrę: w niezwykle zawężonym polu gry świetnie piłkę wyprowadził Bergantinos, który podał do pędzącego Sancheza, ten nie najlepszym przyjęciem futbolówki zmusił Cesara do wyjścia na przedpole, po czym zdołał jeszcze podać do Armenterosa, który wślizgiem skierował piłkę do pustej bramki. 0:1! Valencia nie zamierzała być jednak zbyt gościnna dla beniaminka: tuż przed ostatnim gwizdkiem w pierwszej połowie, pięknego gola z rzutu wolnego zdobył Juan Mata (niemalże kopia bramki Xaviego z soboty).
Pierwsze siedem minut drugiej połowy pokazało, że „Los Ches” nie zamierzają oddać Xerez choćby punktu. Swoje okazje mieli kolejno Żigić, Banega oraz Hernandez. Czwarta szansa, w 57. minucie, została wykorzystana. Do wbiegającego w pole karne Maty fenomenalnie podał Silva (tzw. noo-look pass), zaś ten pierwszy, mimo obecności obrońców, precyzyjnym strzałem na długi słupek nie dał szans Renanowi, urastając tym samym do miana bohatera potyczki. Kilka chwil później swój akces do tego nieformalnego tytułu postanowił zgłosić Silva, który strzałem z ostrego kąta z pozycji niemal leżącej wykorzystał mięciutkie podanie Maty. Przed końcem spotkania okazję na gola kontaktowego mieli jeszcze piłkarze z Xerez, jednak Antonito został w porę uprzedzony przez Banegę.
Podsumowując ten mecz można napisać: Xerez jedną nogą w drugiej lidze, Valencia – obiema na podium.
W pozostałych wtorkowych spotkaniach:
Getafe po szybkim i obfitującym w liczne akcje podbramkowe meczu, zremisowało ze Sportingiem 1:1. Prowadzenie gościom zapewnił de las Cuevas (ładny strzał z dalszej odległości, wylądował tuż przy słupku). Wyrównał tuż po przerwie Roberto Soldado (kapitalny gol z przewrotki!) i od tego momentu Getafe zdecydowanie przeważało. Wynik ten byłby dla gospodarzy bardzo kiepski, gdyby nie to, że…
… porażki doznał Villarreal, przegrywając wyraźnie w Almerii 2:4. Gospodarze już po pierwszej połowie prowadzili 3:0, w czym spora zasługa byłego piłkarza Wisły Kraków (a powołanego do szerokiej kadry Nigerii na MŚ), Kalu Uche, który pokonał Diego Lopeza w 29. i 43. minucie. Był to dla niego szósty i siódmy gol w tym sezonie. Warto wspomnieć, że już od 16. minuty goście musieli grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Musacchio, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Piattiego. W 66. minucie siły się jednak wyrównały, gdyż zbyt ostro w ekipie gospodarzy zagrał Chica. Wygrana Almerii oznacza dla tego klubu pewne utrzymanie, natomiast Villarreal zrobił spory krok w tył, jeśli chodzi o udział w europejskich pucharach.
Wszystko fajnie, tylko skąd w Barcelonie wziął
się Xabi? : "...pierwsza bramka, Xabi świetnie
uruchomił niepilnowanego Alvesa..." Poprawcie to bo
się Xavi obrazi...;-)
BARCA NIE MA DO SIEBIE Z RÓWNYCH!!!! A to że z
interem przegrała to był wypadek przy pracy!!
sory ale tam tego Z nie mialo byc