Walka do ostatnich sekund, piękna bramka, czerwona kartka Messiego i świetny nos trenerski Marcelino. Niedzielny wieczór na Estadio La Cartuja przyniósł emocje, jakich mało kto się spodziewał. Będący w kryzysie Athletic Bilbao pokonał w finale Barcelonę. Barcelonę, w której pojawia się coraz więcej pytań.
Dwa szybkie ciosy w końcówce pierwszej połowy, względna kontrola boiskowych zdarzeń, trafione zmiany, gol w ostatniej akcji, zagotowanie Messiego i bramka, którą piłkarskie serwisy na całym świecie będą jeszcze długo pokazywać. Finał Superpucharu Hiszpanii obfitował w zwroty akcji. Postronni kibice obejrzeli dobry hiszpański futbol, mimo że momentami piłkarze nie rozpieszczali.
Cudotwórca z Careñes
Kiedy Valencia zwalniała go z pracy po zwycięstwie w Pucharze Króla, wstawiali się za nim nie tylko kibice „Nietoperzy”, lecz także wszyscy interesujący się futbolem na Półwyspie Iberyjskim. Pracę na San Mames Marcelino zaczął najlepiej, jak tylko się dało, bo jak inaczej nazwać zwycięstwa w dwóch pierwszych meczach nad Realem Madryt i FC Barcelona? Przed zwycięstwem z 2019 roku notował serię 19 porażek z rzędu przeciwko „Dumie Katalonii”. Dzisiejszy finał jest drugim z kolei, w którym pokonał „Blaugranę”.
🔴⚪️ 𝗦𝗨𝗣𝗘𝗥𝗖𝗢𝗣𝗔 𝟮𝟬𝟮𝟭 𝗧𝗫𝗔𝗣𝗘𝗟𝗗𝗨𝗡𝗔𝗞!!
̶R̶e̶a̶l̶ ̶M̶a̶d̶r̶i̶d̶ ̶
̶F̶C̶ ̶B̶a̶r̶c̶e̶l̶o̶n̶a̶🏆 #DenonAmetsa 🔴⚪ #BiziAmetsa #AthleticClub 🦁 pic.twitter.com/lnL9IRyTJH
— Athletic Club (@AthleticClub) January 17, 2021
Największe zagrożenie piłkarze z Baskonii stwarzali po stałych fragmentach gry. Bardzo dobrze egzekwował je Iker Muniain, wybrany na najlepszego piłkarza finałowego spotkania. Nieuznana bramka Raula Garcii była ostrzeżeniem dla formacji obronnej Barcelony. Piłkarze Koemana gubili krycie w swoim polu karnym regularnie, a gdy w doliczonym czasie gry Jordi Alba złamał linię spalonego, zostali brutalnie skarceni.
Marcelino mimo krótkiego stażu pracy w Bilbao wykazał się niesłychaną znajomością walorów swoich piłkarzy. Widząc niemal słaniającego się na nogach Muniaina, zostawił go na placu gry aż do końca meczu. Wychowanek Athleticu odwdzięczył się, notując dwie asysty. Trafioną zmianą było wprowadzenie Villalibre. Napastnik Basków został bohaterem, najpierw wyrównując rezultat spotkania, a następnie prowokując Messiego tak, że ten otrzymał czerwony kartonik.
Zwycięska bramka padła po charakterystycznej akcji zespołów Marcelino. – Interesuje mnie tylko szybka gra. Posiadanie piłki na poziomie 80% jest bez sensu, jeżeli nie stwarzasz sobie okazji bramkowych – mówił pochodzący z Careñes szkoleniowiec. Odbiór piłki w okolicach swojego pola karnego, podanie na szybko wychodzącego z kontrą Muniaina i przepiękna bramka Williamsa.
Przebłyski to za mało
Szukając pozytywów w grze Barcelony, znajdziemy tylko akcje bramkowe. Szybkie rozegranie piłki z lewej strony boiska i wykładający piłkę jak na tacy Jordi Alba. Przy obydwu golach schemat był podobny. Taką wymienność pozycji i szybkość operowania piłką kibice chcieliby na Camp Nou oglądać częściej. W większości „Barca” grała jednak w jednostajnym tempie. Brakowało elementu zaskoczenia, przez który dobrze zorganizowana obrona Athleticu mogłaby się pogubić
Agresywnie grająca defensywa rywali sprawiła, że skrzydeł nie mógł rozwinąć Ousmane Dembele. Francuz był błyskawicznie podwajany przy każdej próbie dryblingu. Przy stylu gry jeden na jednego Dembele, w którym prowadzi piłkę daleko od nogi, najzwyczajniej brakowało mu miejsca. Nie pomagał mu również fakt, że Koeman w drugiej połowie ustawił na jego stronie Oscara Minguezę. Urugwajczyk w przeciwieństwie do Alby nie ma predyspozycji do kombinacyjnej gry w ofensywie. Zmiana flanki przez Dembele już w jednej z pierwszych akcji przyniosła znakomitą wymianę piłki z Jordim Albą zakończoną golem Griezmanna.
Napastnik „Trójkolorowych” rozegrał jeden ze swoich najlepszych meczów w tym sezonie. Po serii pudeł, jaka przytrafiła mu się w meczu półfinałowym przeciwko Realowi Sociedad, tym razem był tam, gdzie powinien być w polu karnym, i umieścił dwukrotnie piłkę w siatce. Nieskuteczność, jaką pokazywał Griezmann w dotychczasowym sezonie, dała o sobie znać w dogrywce. Znakomitym dograniem popisał się Messi, a Francuz, będąc oko w oko z Unaiem Simonem, uderzył prawą nogą obok słupka.
Wspomniany Messi, ustawiony nieco bardziej w głębi pola, odnalazł się w tej roli. To jego otwierające podania wykreowały sytuację przy obu bramkach Barcelony. Argentyńczyk obsługiwał swoich partnerów wybitnymi podaniami, a sam był blisko zdobycia bramki po uderzeniu z rzutu wolnego. Zapamiętana z tego meczu będzie mu jednak czerwona kartka. Pierwsza w 743 występach dla „Blaugrany”. W końcówce dogrywki Argentyńczykowi puściły nerwy i dał się sprowokować Asierowi Villalibre. Nic nie usprawiedliwia wyprowadzonego sierpowego Messiego i zapewne czeka go po tym kara ze strony hiszpańskiej federacji.
Lionel Messi has been sent off for the first time in his Barcelona career 🔴 pic.twitter.com/zLPEAmCP9b
— B/R Football (@brfootball) January 17, 2021
Puchar skrajnych emocji
W opiniach ekspertów, kibiców, ale i samych piłkarzy tak rozbudowany Superpuchar Hiszpanii budził skrajne emocje. Upchany w środku sezonu, przeniesiony z Arabii Saudyjskiej do Andaluzji i rozgrywany bez udziału publiczności. Chyba nikt poza Luisem Rubialesem nie widział konieczności rozgrywania superpucharu w takiej formie.
Jeszcze tylko tego brakowało. Piękny był to turniej. Cztery godziny biegania po boisku, żeby dotrzeć do tego.
— Michał Gajdek (@michalgajdek) January 17, 2021
W ciągu czterech dni Barcelona rozegrała 240 minut. Skutki takiego wysiłku w dalszym etapie sezonu mogą być dla „Dumy Katalonii” opłakane. Już teraz Ronald Koeman miał problem ze znalezieniem jakościowych zmienników, który pogorszą kolejne urazy przeciążeniowe, jakie zapewne wystąpią. Do tego dojdzie absencja lidera zespołu, jakim jest Messi, w najbliższych spotkaniach. Zestawiając to z zyskami ekonomicznymi, nie można mieć wątpliwości, że na tym turnieju Barcelona zdecydowanie więcej straciła, niż zyskała.
Odmiennego zdania będą natomiast gazety wydawane w Kraju Basków. Athletic wydostał się z dołka. Pokonał dwie największe firmy w hiszpańskim futbolu i po sześciu latach sięgnął po to trofeum. Morale oraz ambicje Marcelino i jego podopiecznych dzięki temu turniejowi znacznie wzrosły. Zbliżający się finał Copa del Rey może okazać się kolejnym świętem w tym „beznadziejnym” sezonie na San Mames.