Athletic Bilbao pewnie pokonał na własnym obiekcie Albacete Balompie 4:0, zapewniając sobie awans do 1/4 finału Copa del Rey. Strzelanie rozpoczął w 24. minucie Markel Susaeta. W drugiej połowie Camposa pokonali jeszcze Ander Herrera, Gaizka Toquero i Mikel San Jose.
Pierwszy mecz obu drużyn zakończył się bezbramkowym remisem, który w nieco lepszej sytuacji stawiał Basków. Głównym problemem ekipy Marcela Bielsy była skuteczność. Argentyńczyk zapowiedział, że teraz będzie lepiej. W wyjściowej jedenastce Athleticu nie znalazł się kontuzjowany Amorebieta – jego miejsce zajął Mikel San Jose. W ataku oczywiście od pierwszych minut pojawił się Fernando Llorente, to właśnie on był nadzieją Bilbao na gładką i bezstresową wygraną. Kibice przyjezdnych klasycznie liczyli na Calle i Camposa. Ten pierwszy miał coś strzelić, ten drugi niczego nie puścić.
Już kilkadziesiąt sekund po inauguracyjnym gwizdku gospodarze wypracowali sobie dwie dogodne sytuacje do objęcia prowadzenia. Za każdym razem bliski wpisania się na listę strzelców był Fernando Llorente. Najpierw futbolówkę po jego główce wyłapał Alvaro Campos, a następnie napastnik z Baskonii uderzył niecelnie. Podopiecznym Antonia Gomeza udało się odpowiedzieć w 8. minucie, jednak dośrodkowanie Adrii z rzutu rożnego zostało wybite przez Javiego Martineza. W kolejnych minutach „Los Leones” uspokoili nieco grę i niespiesznie konstruowali ataki pozycyjne. W 17. minucie po raz kolejny dał o sobie znać Fernando Llorente, ale jego strzał wybronił golkiper Galisyjczyków. Niedługo potem ciekawą kombinacyjną akcję przeprowadziło „El Queso Mecanico”, a konkretnie Calle i Adria, lecz szybkością popisał się Gorka Iraizoz, który zażegnał niebezpieczeństwo.
Tymczasem kolejna próba Llorente także zakończyła się niepowodzeniem. Co nie udało się rosłemu snajperowi, powiodło się jego koledze z formacji ofensywnej. W 24. minucie Iker Muniain dalekim podaniem znakomicie uruchomił Markela Susaetę. Skrzydłowy wyszedł sam na sam z Camposem i sprytnie posłał piłkę nad nim, zdobywając pierwszą bramkę dla Athleticu tego wieczora. Po nieco ponad półgodzinie gry na przedwczesny prysznic musiał udać się kontuzjowany Mikel Santamaria, który opuścił murawę San Mames żegnany brawami, ustępując miejsca Javierowi Herrerosowi. Zespół „Lwów” nie zmienił taktyki. Piłkarze Bielsy wymieniali liczne podania, aby nagle przyspieszyć i zaskoczyć defensywę przyjezdnych. Nie odpuszczał Fernando Llorente, który jednak miał w dzisiejszym spotkaniu ogromne kłopoty ze skutecznością. Cztery minuty przed końcem regulaminowych 45 minut niezłą kontrę, którą rozpoczął „Tete”, nieprzepisowo przerwał Ander Iturraspe. Bask został przez Estradę Fernandeza ukarany za to przewinienie żółtym kartonikiem. Niestety, nic ciekawego już się w tej połowie nie wydarzyło.
W drugiej części gry gracze z Bilbao jeszcze szybciej po raz pierwszy zatrudnili stojącego między słupkami Albacete Alvara Camposa. Już w 46. minucie centrował Iker Muniain. W kolejnej akcji po podaniu Davida Torresa niecelnie uderzał „Candela”. 50. minuta przyniosła ciekawie zapowiadający się atak Athleticu – piłkę obok bramki posłał Oscar de Marcos. Zawodnicy w czerwono-białych koszulkach uparcie wrzucali futbolówkę w „szesnastkę”, licząc, że Llorente w końcu uda się głową trafić do siatki Camposa. W 65. minucie nieustanne oblężenie bramki gości przyniosło w końcu efekt. Wbiegający prawym skrzydłem Markel Susaeta zgrał piłkę do Ikera Muniaina. Strzał dziewiętnastolatka obronił jeszcze golkiper gości, ale wobec dobitki Andera Herrery był bez szans. Wychowanek Realu Saragossa huknął z piętnastego metra pod poprzeczkę i podwyższył prowadzenie gospodarzy.
Kilka minut później kibice zgromadzeni na stadionie byli świadkami akcji pod dwiema bramkami – w 69. minucie zespół uratował Iraizoz, minutę później dobrą interwencję zaliczył Campos. W 78. minucie wprowadzony za Llorente Toquero zdobył bramkę na 3:0. Bask pokonał bramkarza rywala w sposób zupełnie nieprzystający do jego marnych zdolności technicznych – strzałem piętą z szóstego metra. Zawodnik wykorzystał dobre podanie ze skrzydła, z problemami opanował futbolówkę i umieścił ją w siatce. Był to z całą pewnością jeden z najładniejszych goli w długiej karierze łysego napastnika. Jeśli po drugim golu dla „Lwów” ktokolwiek wątpił, czy to oni zagrają z Mallorcą w ćwierćfinale, trzecia bramka chyba pozbawiła wszystkich złudzeń. A Bilbao pokusiło się o jeszcze jedno trafienie… W 85. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Inigo Perez, po czym piłkę do siatki z bliska wbił San Jose. Świetną okazję zdążył jeszcze zmarnować Iker Muniain, który gdyby tylko uderzył nieco bardziej precyzyjnie, mógłby przelobować Alvara Camposa. Przed jeszcze lepszą szansą stanął Gaizka Toquero, ale mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył nad poprzeczką. Zaraz potem arbiter z Katalonii obwieścił koniec meczu, w którym zasłużenie zwyciężył baskijski Athletic.
Brawo Athletic jak tak wymiatacie to może do finału
dojdziecie ^^ . Visca el Barca !!!
Szkoda mi trochę Albacete...