Nieudana przygoda z włoskim futbolem oraz transfer do Los Angeles Galaxy zostały odebrane jako koniec prawdziwej kariery Ashleya Cole'a. W klubie z Kalifornii miał odcinać kupony i przygotowywać się na definitywne zawieszenie butów na kołku. Stało się jednak inaczej. Po niespełna pięciu latach przerwy Ashley Cole powrócił do angielskiego futbolu i jest o krok od świętowania awansu do Premier League.
Latem 2014 roku władze AS Roma ogłosiły zakontraktowanie Ashleya Cole’a. Transfer byłego zawodnika Chelsea, przez lata uznawanego za najlepszego lewego defensora świata, odebrano jako spory sukces rzymian. Anglik znacząco miał wzmocnić zespół Rudiego Garcii, olbrzymim doświadczeniem wspierając partnerów z bloku defensywnego. Już po kilku miesiącach Ashley Cole wypadł jednak z łask szkoleniowca „Giallorossich”.
Medialne spekulacje na temat problemów zawodnika z wkomponowaniem do zespołu oraz aklimatyzacją na Półwyspie Apenińskim pojawiły się nie bez przyczyny. Anglik nie potrafił odnaleźć się w zespole Rudiego Garcii, co przełożyło się także na nie najlepszą dyspozycję defensora. Sytuację Ashleya Cole’a skomplikowała jeszcze bardziej zmiana na stanowisku szkoleniowca AS Roma. Do tego stopnia, że klub ze Stadio Olimpico w styczniu 2016 roku poinformował o rozwiązaniu umowy.
Leciwy zawodnik nie szukał jednak długo nowego klubu. Po zaledwie kilku dniach pozyskanie 107-krotnego reprezentanta Anglii ogłosiło Los Angeles Galaxy. Radości z zakontraktowania doświadczonego defensora nie krył menedżer „The Gals”, Bruce Arena.
– Jest w bardzo dobrej dyspozycji fizycznej i pali się do powrotu na boisko, by udowodnić ludziom, że nadal potrafi grać. Trudno mi uwierzyć w to, że nie stanie się jednym z lepszych lewych defensorów w naszej lidze – mówił szkoleniowiec Los Angeles Galaxy w rozmowie z klubową stroną internetową.
Drugie piłkarskie życie
Transfer zawodnika do Kalifornii odebrano na Wyspach jako koniec prawdziwej kariery Ashleya Cole’a. Deklaracje Anglika, że nie przyjechał do Kalifornii odcinać kuponów, lecz zdobywać trofea, na niewiele się zdały. O utytułowanym zawodniku w Europie jakby zapomniano. Nawet mimo faktu, że za oceanem Ashley Cole znów błyszczał i zaskakiwał wytrzymałością.
– Nie jest jednym z tych facetów, którzy mówią: jestem starszy, potrzebuję przerwy. Jest szczęśliwy każdego dnia, kiedy tylko jest na boisku. Jest przykładem dla wszystkich, jeśli chodzi o sposób, w jaki się prowadzi, i radość, jaką czerpie z gry w piłkę – chwalił podopiecznego we wrześniu 2017 roku w rozmowie z „Daily Mail” szkoleniowiec Los Angeles Galaxy Sigi Schmid.
Życie w Kalifornii oraz gra w MLS przypadły do gustu zawodnikowi. Po latach bycia na świeczniku Anglik w końcu mógł zaznać więcej prywatności. Z korzyścią dla Los Angeles Galaxy.
– Nikt tutaj nie wie, kim jestem. Mogę przejść wzdłuż ulicy z moim synem. Na pewno jeśli żyłbym w Anglii, na 100% ktoś chciałby zrobić zdjęcie – mówił w wywiadzie dla „Sports Illustrated” Ashley Cole.
Za oceanem Anglik przeżywał drugą młodość, prezentując wysoki poziom sportowy oraz obejmując nawet funkcję kapitana zespołu. Zaangażowanie oraz rola, jaką odgrywał w drużynie, sprawiły, że klub z Los Angeles postanowił związać się z zawodnikiem na dłużej. Przygoda Anglika z amerykańskim futbolem zakończyła się dopiero w listopadzie 2018 roku. Po wygaśnięciu umowy z zespołem ze StubHub Center 37-letni zawodnik ponownie stał się wolnym graczem.
Ashley Cole znów z Lampardem
Niespodziewanie o Angliku przypomniały sobie kluby z zaplecza Premier League. Chętnych na zakontraktowanie Ashleya Cole’a nie brakowało. Zawodnik znalazł się na liście życzeń menedżerów kilku zespołów z Championship. Ostatecznie defensor zdecydował się dołączyć do Derby County prowadzonego przez Franka Lamparda. Byłego gracza, z którym Ashley Cole święcił triumfy w barwach Chelsea.
Looking forward to the new challenge ahead with @dcfcofficial pic.twitter.com/XFjcFWE8Yw
— Ashley Cole (@TheRealAC3) January 21, 2019
– To prawdopodobnie ostatni wywiad, w którym nazywam go Frankiem. Bardzo go szanuję, kiedyś z nim grałem i to, co zrobił tutaj w tak krótkim czasie, jest niesamowite. Jest teraz moim trenerem, to nie jest tak, że przyszedłem tutaj na skróty czy oczekiwać czegoś więcej, ponieważ jest moim przyjacielem. Nie. Byłem w kontakcie z „Lampsem” (pseudonim Franka Lamparda – przyp. red.) i śledziłem sposób, w jaki zarządza zespołem. Dla mnie była to łatwa decyzja, by tu przyjechać, zaangażować się w to wspaniałe środowisko i mieć nadzieję na awans – mówił po podpisaniu kontraktu z „The Rams” Ashley Cole.
Od początku lutego na zapleczu Premier League Anglik wystąpił w zaledwie czterech spotkaniach w pełnym wymiarze czasowym. Jednak jest to usprawiedliwione funkcją, jaką w zespole Franka Lamparda pełni 38-letni zawodnik. W drużynie „The Rams” Ashley Cole jest prawą ręką szkoleniowca i mentorem dla młodszych graczy, co przyniosło już pierwsze korzyści zespołowi Pride Park Stadium.
Olbrzymie doświadczenie zawodnika okazało się niezbędne w trudnej końcówce sezonu. Derby County zdołało zakwalifikować się do baraży o awans do Premier League po wojnie nerwów i zaciętej rywalizacji w ostatnich kolejkach. Po zwycięskim dwumeczu z Leeds United podopieczni Franka Lamparda zdołali awansować do finałowego starcia. W przypadku wygranej w dzisiejszym spotkaniu z Aston Villą zespół z Pride Park Stadium uzyska upragnioną promocję do Premier League. Z 40-letnim szkoleniowcem Frankiem Lampardem i tylko dwa lata młodszym Ashleyem Colem na pokładzie.