Ashley Barnes bez kompleksów wszedł w nowy sezon Premier League


Anglik stał się bohaterem trwającego sezonu w Burnley

29 sierpnia 2019 Ashley Barnes bez kompleksów wszedł w nowy sezon Premier League
mediareferee.com

Burnley zadowalająco rozpoczęło sezon 2019/2020 w Premier League. „The Clarets" mają na swoim koncie cztery punkty po trzech spotkaniach. Drużyna z Turf Moor znaczną część swojej dobrej dyspozycji zawdzięcza Ashleyowi Barnesowi, który zdobył cztery z pięciu strzelonych przez Burnley bramek i stał się bohaterem początku sezonu.


Udostępnij na Udostępnij na

Burnley zremisowało w ostatniej kolejce mecz wyjazdowy z faworyzowanymi „Wolves” 1:1. Kolejną w tym sezonie bramkę dla „The Clarets” zdobył Ashley Barnes, czwarty raz wpisując się na listę strzelców rozgrywek. Gol zdobyty w 13. minucie z pewnością uznać można za ten z gatunku efektownych. Barnes znakomicie przyjął sobie piłkę klatką piersiową i z chirurgiczną precyzją posłał futbolówkę w dolny róg bramki „Wolves”. Spotkanie skończyło się jednak remisem, gdyż w 97. minucie Raul Jimenez rzutem na taśmę zamienił kontrowersyjną jedenastkę na gola dającego „Wilkom” punkt.

Ashley Barnes – sprawdzony strzelec na angielskich boiskach

Ashley Barnes występuje w barwach Burnley od sezonu 2013/2014, kiedy to przeniósł się na Turf Moor z Brighton. W Premier League gra już od 2014 roku, z przerwą, gdy w sezonie 2015/2016 Burnley występowało na boiskach Championship.

I choć 29-letni napastnik od początku swojej przygody w Burnley gra regularnie i zazwyczaj mógł być spokojny o grę w pierwszej jedenastce, to nigdy nie miał na Turf Moor statusu gwiazdy. Bramki strzelał jednak cyklicznie, z sezonu na sezon coraz częściej wpisując się na listę strzelców. Początek sezonu 2019/2020 wskazywać może na to, że tendencja ta zostanie podtrzymana. Żeby jednak pobić rezultat z poprzednich rozgrywek, Ashley Barnes zdobyć musiałby 13 bramek.

W duecie z Woodem, czyli co dwie głowy to nie jedna

Ashley Barnes i Chris Wood stają się powoli duetem niczym Batman i Robin, Sherlock Holmes i doktor Watson czy John Lennon i Paul McCartney. Dwójka napastników Burnley współpracuje ze sobą nieprzerwanie od sezonu 2017/2018. Wcześniej, bo w sezonie 2010/2011, snajperzy „The Clarets” mieli okazję grać ze sobą przez jeden sezon w Brighton. „Mewy” występowały wówczas na poziomie League One.

O ile indywidualne statystyki Barnesa czy Wooda nie zachwycały każdego na przestrzeni ostatnich sezonów, to biorąc pod uwagę duet, liczby te stają się dużo bardziej imponujące. Napastnicy Burnley zdobyli w zeszłym sezonie łącznie 22 trafienia w Premier League (12 Barnes, 10 Wood).

Co prawda, w sezonie 2019/2020 Wood nie zdobył jeszcze ani jednej bramki, jednak jak sam ma nadzieję, jego gole dla Burnley również staną się wkrótce codziennością. Prawdziwa strzelanina na Turf Moor może rozpocząć się, gdy australijski napastnik odblokuje się i przełamie strzelecką niemoc. A ta chwila nadejdzie, gdyż Sean Dyche nie zamierza rezygnować z Wooda nawet mimo nieskuteczności.

Nasza współpraca układa się fantastycznie. Dobrze, że praktycznie za każdym razem, gdy gramy razem z przodu, któryś z nas zdobywa bramkę. Chris Wood dla Burnley Express

Powtórzyć sukces z 2018 roku i poprowadzić Burnley do pucharów

Burnley zakończyło ostatni, kiepski sezon na 16. miejscu w tabeli. Obiecujący początek nowych rozgrywek sprawił jednak, że w głowach kibiców z Turf Moor pojawić mogła się myśl o powtórzeniu rezultatu z sezonu 2017/2018. „The Clarets” skończyli wówczas rozgrywki Premier League na 7. miejscu i wywalczyli sobie przywilej do gry w kwalifikacjach Ligi Europy. Do samych rozgrywek nie udało się jednak Anglikom dostać, gdyż w czwartej rundzie eliminacji musieli uznać wyższość greckiego Olympiakosu.

Europejskie puchary są oczywiście jedynie marzeniem Burnley. Całe środowisko zebrane wokół klubu będzie zadowolone z któregokolwiek miejsca w górnej części tabeli. Żeby to się jednak stało, Burnley musi grać piłkę przede wszystkim skuteczną, wykorzystując każdą z szans w meczu, które w spotkaniach z silniejszymi rywalami nie będą zdarzać się często. Właśnie to zadanie należeć będzie do znakomicie wykonującego tę robotę do tej pory, Ashley’ego Barnesa.

Początek sezonu ze snajperami w roli głównej

Choć zarówno w Anglii, jak i na całym świecie głośno zrobiło się o Barnesie, to rywalem Anglika do umownego tytułu największego objawienia początku sezonu stał się napastnik Norwich – Teemu Pukki. Po trzech kolejkach Fiński napastnik wyprzedza Barnesa o jedno trafienie, mając na swoim koncie pięć bramek.

https://www.facebook.com/tebon.football/photos/basw.AboAY2L9zIkiXltToji0JrC2mcXinxHd-kJJna9dc0n8F-KZhRizOX9JciFtcz2bdQ2CXD9pPxvCE4QFtW4wfplpJgH7V8UNmuo_vsrg-PD2j8fRdx-TVJS0wxD6KU-oQDpaBLyGBBqJ099_OsOE5HhEu0YmXYNBi2JIh8jAFFNccw.123361099001878.1314534278708684.479508016223213.479482609559087.2627294757315912.416576325657965.2409278629352529.2927842867286452.1393051580832786/123361099001878/?type=1&opaqueCursor=AbrO42-Fd4zpVNt3UAmF7-xtm3lXjYUVPAajUKaW8bXbcxv9hf6ShJw_hdGxYpzG0g3keJrAUsJTjzYlzqLHbh2rZYharBJvu5KDfqIEcWvlaDz4dcXeJjp98_HPiPP0eSUnRp9-Kdd8IQtEC9E3VJuo1P0-cqo3zmWhqspIXEOgAJcLwc2Y_MfoML5Pjlo-Tazsh6mG4QDpAoTZ2CesJnxoTzHz6pCqLs7bET_LkLx2BjRadpY3nywCnKyZywklwO2L2Qd5BVKBAGrNrHoF3j35LQ4_xzsOBaAutVrLmqeKaq3Jj48bT55w_QE7s_SYhOsOOLOSFhCExBVkZ9gv5bY3cGlj57DlRg6SHprtDNAnysmbj8PS2jvotMcDBzkRL34XrLYue8uSubB70460cSmel33RIJS-MASwk4Aq9bPyHXW1AyEVymiMvuZ3CyqrZqJ-5RPNlNccWzzeYoS7qeRIMJWtk-jDEJiuDxQ8_Za1h_kz8YfdUKNZgB0ke_cscgeckHqjdt-X6wqWuF6ASZGABLddUmfTKGRl3OEHUULDkVxipB6WpDZoi_m7dhnPdoYfGhzKL0P8FfuQJVGGr0bbQDH5v09Wj1VRTY9o9g_big13GrIRylsMZnKyjJGkERPTjMcy6ZkwxqfuSu6Ra6Jl69m0stjDqdflZ10kVyvXiafbM-3GF39lNjaLC08o9vjNWQkgfEmNz2HHhALS23Tl1KRhdS8npB5-XCI-P1uD6w&theater

 

Możliwe, że rywalizacja Barnesa z najlepszym strzelcem „Kanarków” będzie zachwycać nas przez cały sezon. Obaj zawodnicy są najcelniejszymi armatami w arsenałach swoich ekip, a nic nie wskazuje na to, by Barnes i Pukki przestali zdobywać bramki także w dalszej części sezonu.

Przed trzema arcyważnymi spotkaniami

Ashley’ego Barnesa czekają teraz trzy spotkania dużego kalibru. Najbliższy mecz będzie najtrudniejszym z nich, gdyż drużynie Burnley przyjdzie w sobotę podjąć na własnym stadionie zwycięzcę Ligi Mistrzów – Liverpool. Następnie ekipę „The Clarets” czeka wyjazd na południe kraju, by zmierzyć się z Brighton. Mecz ten będzie szczególnie ważny dla Barnesa, gdyż zagra przeciwko zespołowi, z którego przechodził na Turf Moor. W barwach „Mew” grał od 2011 do 2014 roku. Ostatni z tercetu ciekawych dla Barnesa spotkań to bezpośredni pojedynek ze wspomnianym wyżej Teemu Pukkim i drużyną Norwich City. Mimo dwóch porażek (z Liverpoolem i Chelsea), „Kanarki” w dobrym stylu rozpoczęły sezon, prezentując odważny, ofensywny futbol.

W każdym z tych trzech spotkań kluczowa okaże się skuteczność Ashley’a Barnesa. Jeżeli Anglik podtrzyma dobrą dyspozycję strzelecką, to Burnley będzie mogło poważnie zamieszać w ligowej stawce. Pewne jest, że przed Anglikiem do wykonania jest kawał solidnej roboty, a przed fanami angielskiej piłki kawał emocji i dobrego futbolu, związanego ze śledzeniem Burnley w najbliższych kolejkach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze