Arsenal ponownie czwarty, tym razem również w fazie grupowej Ligi Mistrzów?


24 listopada 2015 Arsenal ponownie czwarty, tym razem również w fazie grupowej Ligi Mistrzów?

Październik był niesamowitym miesiącem dla Arsenalu. Pięć z sześciu meczów zakończyło się ich zwycięstwem. Triumf z Bayernem oraz Manchesterem United, nagroda dla menedżera miesiąca BPL, którą  odebrał Arsene Wenger – te czynniki kształtowały w niedzielnych kibicach wizję „Kanonierów”, którym w końcu „zatrybiło” to brakujące coś. Promyk nadziei, będący dla tych bardziej doświadczonych, mniej podpalających się fanów, zwykłym, krótkotrwałym promykiem nadziei.


Udostępnij na Udostępnij na

Drużyna z północnego Londynu już nieraz przyzwyczaiła do tego, że w tych nieistotnych momentach potrafi wspiąć się na wyżyny własnych umiejętności. Październikowy entuzjazm nie przełożył się na listopadowy. Monachijczycy boleśnie zrewanżowali się i upokorzyli angielski zespół, a dodatkowo po przerwie dołączyła ligowa porażka z WBA.

Dzisiaj „The Gunners” podejmą na własnym boisku Dinamo Zagrzeb. W ostatnich dniach w mainstreamie było bardzo głośno o chorwackiej drużynie. Powodem nie była ich dobra gra, ale czteroletnie zawieszenie ich piłkarza, Arijana Ademiego, za stosowanie dopingu. Sam zawodnik tłumaczy się, że nieświadomie przyjął trefne suplementy. Za podobne przewinienie sześć lat temu Jakub Wawrzyniak wyleciał tylko na rok. Dobrze, że w przypadku lewego obrońcy Lechii UEFA kara nie była tak surowa, bo polska piłka mogłaby być wtedy pozbawiona swojej flagowej postaci.

Co ciekawe, u Ademiego nielegalne środki zostały wykryte po… pierwszym meczu z Arsenalem wygranym przez Dinamo 2:1, ale nie był on człowiekiem, który by jakoś specjalnie wybijał się ponad innych w tym spotkaniu.

Trudno stwierdzić, czy dzisiaj na Emirates gospodarze liczą na rewanż. Byłoby to dużym eufemizmem, bo tak samo jak urzędnicy w ZUS-ie nie mają obowiązku być powolnymi i wkurzającymi, tak samo Arsenal musi zdobyć dzisiaj trzy punkty, czyli tyle samo, ile aktualnie ma na koncie. Do drugiego Olympiakosu strata wynosi sześć oczek, więc Anglicy nie mają prawa już się potknąć.

Do pozytywnego finiszu fazy grupowej drużynę Arsene’a Wengera ma poprowadzić Mesut Oezil. Niemiec jest ostatnio w niesamowitej formie i pomimo porażki z WBA ustanowił w tym meczu najlepszą passę w historii Premier League (pod względem kolejnych meczów z asystą). Jak sam przyznaje, kluczowym dla jego świetnego samopoczucia jest fakt, że pierwszy raz po przejściu do Anglii w pełni przepracował okres przygotowawczy oraz dodatkowe treningi strzeleckie stosowane przez francuskiego szkoleniowca.

Była dziesiątka Realu Madryt zauważa też inną przyczynę efektywniejszej gry zespołu. Nowe ustawienie w środku pola, które cechuje  Santiago Cazorla, który jest ustawiony bardziej w roli mediapunta, mający obok siebie Coquelina określanego przez kolegów mianem „Pitbulla”. Zwłaszcza grę tego drugiego trzeba wyróżnić, ponieważ z powodu kontuzji nie zagra co najmniej do końca tego roku.

Francuski pomocnik jeszcze do niedawna był stale wypożyczany z klubu. Występował w ojczyźnie grając w Lorient, potem przyszła pora na Freiburg, a na początku sezonu 2014/2015 zaliczył krótki pobyt w Charltonie. W obliczu kontuzji Mathieu Flaminiego i dobrych opinii, jakie zbierał Coquelin grając w Championship, Wenger zdecydował się już po miesiącu odwołać go z wypożyczenia. Sam zawodnik nie był tym faktem specjalnie zachwycony. W Charltonie miał pewne miejsce w wyjściowym składzie, ale po powrocie do Arsenalu spodziewał się, że będzie w najlepszym wypadku siedział na ławce.

Porównanie statystyk defensywnych pomocników występujących w BPL w sezonie 2014/2015 (fot. squawka.com)

Tak też było w pierwszym spotkaniu z QPR. Francis nawet nie powąchał murawy i miał spory problem z akceptacją zaistniałej sytuacji. Zmieniło się to w momencie, gdy na odprawie przed meczem z West Hamem usłyszał, że wychodzi w pierwszym składzie. Od tej chwili Coquelin stał się iskrą napędzającą poczynania „The Gunners”. To on swoją walecznością i nieustępliwością motywował i motywuje resztę do ustawiania sobie jeszcze wyżej poprzeczki. Wywalczył sobie miejsce w składzie dopiero po siedmiu latach od podpisania pierwszego kontraktu z Arsenalem.

„Pitbull” doskonale czyta grę i wygrywa praktycznie wszystkie pojedynki pomimo tego, że ma tylko 178 cm wzrostu. Wenger jako klucz do przemiany swojego rodaka wskazuje jego zmianę w myśleniu, wcześniej nie był on przekonany do pełnienia na boisku roli box-to-box, wolał mieć większy wpływ na grę ofensywną zespołu. 66-letni szkoleniowiec uzmysłowił Coquelinowi, że jego receptą na sukces będzie skupienie się na swoich największych atutach. Dzięki temu został czołowym pomocnikiem poprzedniego sezonu, co potwierdzają statystyki.

Defensywni pomocnicy BPL

Robert Pires, który jeszcze na początku tego roku występował na indyjskich boiskach i reprezentował drużynę FC Goa, w marcu postanowił oficjalnie zakończyć karierę. Nie przeszkadza mu to jednak w regularnym odwiedzaniu London Colney, gdzie znajdują się boiska treningowe „Kanonierów”. Ostatnio angielscy dziennikarze poprosili go o zestawienie jego jedenastki wszechczasów Arsenalu. Obok Tony’ego Adamsa, Denisa Bergkampa i Thierry’ego Henry’ego w środku pola znalazło się miejsce nie dla Cesca Fabregasa, ale właśnie dla Coquelina.

Ultimate XI Roberta Piresa
Ultimate XI Roberta Piresa (fot. metro.co.uk)

W wywiadzie dla „The Guardian” mówi następująco: „Uwielbiam tego gościa, bo on kocha walczyć. Jest Francuzem, ale ma angielską mentalność, a na tej pozycji musisz to mieć. My mieliśmy Raya Parloura, a Coquelin jest taki sam. Zapewnia odpowiedni balans między obroną a atakiem. Jest bardzo ważny dla zespołu. Wyobraźcie sobie na chwilę, że razem w środku pola grają Viera i Coquelin. To byłoby niesamowite”.

Pod koniec sierpnia odmienne zdanie na temat środka pola Arsenalu wygłosiła inna dawna gwiazda Premier League:

– Robota, jaką robi Arsene Wenger, jest niesamowita, ale po prostu nie mogę sobie uzmysłowić, dlaczego nie zakontraktuje on jakiegoś silnego fizycznie zawodnika, który pomagałby tym utalentowanym zawodnikom w wygraniu ligi. (…) Dla mnie to arogancja. Myślę, że to arogancja, naprawdę – takie słowa padły z ust Gary’ego Neville’a na antenie Sky Sport.

Pomimo bardzo dobrej dyspozycji Coquelina trzeba przyznać rację Anglikowi. Arsenal ma najniższy skład w lidze. Brakuje silnych, budzących grozę (samym wzorkiem) zawodników, takich jak dawniej Viera czy Gilberto Silva. W letnim okienku transferowym dużo mówiło się o możliwym sprowadzeniu Grzegorza Krychowiaka, ale ostatecznie nie doszło do żadnych konkretów.

Z powodu bierności Wengera drużyna z północnego Londynu jest w takiej, a nie innej sytuacji. To drugi uraz kolana, jaki odnosi Coquelin. W odwodzie jest coraz mizerniejszy Mathieu Flamini, przeciętny w defensywie Mikel Arteta oraz co ciekawe, rzadko występujący w tym sezonie, Calum Chambers. Dwudziestolatek przychodząc do klubu z Londynu był prawym obrońcą. Szybko został przestawiony na środek, a trener Arsenalu to właśnie jego wymienia jako głównego kandydata na pozycję defensywnego pomocnika.

To nie jedyny problem kadrowy czwartej drużyny ligi angielskiej. Oprócz tego niezdolni do gry są: Rosicky, Chamberlain, Walcott, Welbeck, Wilshere, ale do gry powoli wraca Ramsey. Tradycyjna liczba kontuzji nie wróży dobrze temu zespołowi. Powinno to wystarczyć na wyjście do fazy play-off Ligi Mistrzów, ale zbliża się grudzień, a wraz z nim świąteczno-noworoczna nawałnica spotkań. O ile strata w tabeli jeszcze nie jest zbyt duża, o tyle obecnie trudno przypuszczać, by ona nie zaczęła się powiększać. Z drugiej strony – nie ma rzeczy niemożliwych, gdy ma się w składzie Alexisa Sancheza i Mesuta Oezila.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze