Karuzela transferowa w tym dość nerwowym okresie kręci się bardzo szybko. Ogromne zamieszanie wokół FC Barcelona, Andrea Pirlo buduje swój nowy Juventus i kolejne ruchy AS Roma. Wszystkie te kroki bacznie obserwował Arkadiusz Milik ze swoimi wspólnikami. O chęci odejścia przez polskiego napastnika mówiło się jeszcze w poprzednim sezonie. W tej sprawie wypowiedzieli się prezydent Napoli, Aurelio De Laurentiis, oraz trener zespołu, Gennaro Gattuso. Jeszcze kilkanaście dni temu Milik był spakowany i czekał na wylot do Rzymu. Jednak, jak to bywa w transferach, wszystko może posypać się w błyskawicznym tempie.
Już w listopadzie włoskie media informowały, że Milik zwleka z przedłużeniem kontraktu (ten wygasa w czerwcu 2021 roku). Natomiast po kilku miesiącach doniesienia potwierdziły władze klubu. – Spotkałem się z nim i prosiłem go o przedłużenie kontraktu. Wtedy popatrzył na mnie i nie odpowiedział. W takim momencie trzeba zaakceptować fakt, że musi odejść. Milik pójdzie do klubu, który zaoferuje najwyższą cenę, bo dla nikogo nie przewiduje zniżek. W przeciwnym razie ryzykuje on pozostanie w Neapolu i prawdopodobnie nie będzie już brany pod uwagę przez trenera – to słowa prezydenta Napoli, Aurelio De Laurentiisa, w rozmowie ze Sky Sport Italia. Mniej więcej w tym samym okresie Gennaro Gattuso przyznał, że klub szuka zastępcy Milika.
Rekordowy transfer
Wybór padł na Victora Osimhena, 21-latka z Lille. „Azzurri” wydali na piłkarza aż 70 milionów euro. Napoli pobiło swój rekord transferowy, a sam zawodnik został najdroższym Nigeryjczykiem w historii. Tym ruchem klub w Neapolu przesądził o przyszłości Arkadiusza Milika w niebieskich barwach.
Kolejnym ruchem przemawiającym na niekorzyść Polaka jest postawienie na Driesa Mertensa. Jeszcze w poprzednim sezonie Polak rozegrał więcej minut w Serie A od legendy Napoli. Belg zaliczył tylko osiem pełnych meczów, głównie za sprawą urazów Milika. Jednak wszystko zmieniło się już od pierwszej kolejki nowej kampanii we Włoszech. Starcie z Parmą na pozycji napastnika rozpoczął Dries Mertens. Natomiast w 61. minucie na boisku pojawił się Victor Osimhen, dzięki czemu Belg zszedł na pozycję numer 10.
Przyniosło to efekt 120 sekund później. Nowy napastnik Napoli walczył w polu karnym z Simone Iacoponim i choć przegrał, to zmusił obrońcę Parmy do zaledwie strącenia futbolówki głową. Mertens zebrał piłkę i strzelił gola na 1:0. Jakby tego było mało, na ostatnie minuty za Driesa na boisku zameldował się Andrea Petagna. Ten wrócił z wypożyczenia ze SPAL (12 goli w poprzednim sezonie). Warto dodać, że Arkadiusz Milik nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych.
De Laurentiis vs Milik – kto cieszy się poparciem kibiców?
Pierwszy boiskowy sygnał alarmowy pojawił się podczas meczu sparingowego z Castel di Sangro. Napoli wygrało spotkanie aż 10:0, a Polak strzelił dwa gole. Jednak patrząc na komplikacje krążące w mediach społecznościowych, tych bramek powinno paść zdecydowanie więcej. Milik momentami wręcz raził nieskutecznością, przez co został zmieniony już w 30. minucie rywalizacji. W następnym meczu z L’Aquilą reprezentant Polski już nie wystąpił. Choć były to zaledwie spotkania sparingowe, to można się zastanawiać, czy właśnie te występy nie przyczyniły się do i tak już nie najlepszej sytuacji Arkadiusza w zespole.
Milik show! 😳 pic.twitter.com/gmTxhB5QPV
— Out Of Context Napoli (@NoContextNapoli) August 28, 2020
Jednak obóz kibiców Napoli mocno podzielił się w sprawie transferu Milika. Aurelio De Laurentiis zapowiedział, że nie będzie żadnej obniżki ceny za polskiego napastnika. Część fanów uważa, że przez takie zachowanie prezydent Napoli robi na złość swojemu zawodnikowi. Stanowisko włodarza jest jasne: klub zapłaci wymaganą przez niego kwotę albo Arkadiusz Milik wyląduje na trybunach. Złudzeń nie pozostawił dyrektor sportowy, Cristiano Giuntoli, który twierdzi, że zarówno klub, jak i sam zawodnik zdecydowali się na rozstanie. Na ten temat porozmawialiśmy z Vincenzo Credendino, redaktorem CalcioNapoli24:
Milik negocjował przedłużenie kontraktu, jednak domagał się 5 milionów euro (obecnie według włoskich mediów zarabia 2,5 miliona – przyp. red.), klub na to się nie zgodził. Władze Napoli chciały wpisać bardzo wysoką klauzulę odstępnego o wysokości 70–80 milionów, na co z kolei nie zgodzili się przedstawiciele Milika. Ci domagali się klauzuli w okolicach 50 milionów euro. Dlatego pięć miesięcy temu negocjacje zakończyły się niepowodzeniem.Vincenzo Credendino
Kłopoty Juventusu
Saga transferowa z udziałem Arkadiusza Milika niesamowicie rozpędziła się przy okazji działań „Starej Damy”. Andrea Pirlo zaznaczył na konferencji prasowej, że mistrz Włoch zrezygnował z Gonzalo Higuaina. Tym samym w „Juve” powstała luka do wypełnienia na pozycji napastnika. Od razu pojawiły się pogłoski łączące turyński klub z Edinem Dzeko. Ten miał zdecydować się na opuszczenie Rzymu. Z kolei do Wiecznego Miasta przymierzano właśnie Arkadiusza Milika. W kręgu zainteresowań Juventusu znalazł się również Luis Suarez.
Problemem przy ewentualnym zakontraktowaniu Urugwajczyka był limit obcokrajowców (spoza Unii Europejskiej), którzy mogą trafić do zespołu w jednym okienku transferowym. Andrea Pirlo wraz z władzami klubu ściągnął Arthura i Westona McKenniego, więc jedynym wyjściem na ominięcie tego przepisu było otrzymanie przez Suareza włoskiego obywatelstwa. Właśnie tutaj zaczynają się schody, żeby mieć paszport z Italii, trzeba zdać egzamin z języka włoskiego na poziomie B1. Suarez błyskawicznie zabrał się za naukę i zdał egzamin w Perugii. Wszystko dobrze, gdyby nie fakt, że stał za tym jeden wielki przekręt.
Według włoskiej policji obywatelstwo Suareza zostało uzyskane w wyniku oszustwa. Urugwajczyk znał tematy przed egzaminem, punktacja też była farsą.
Italia 🇮🇹🤦♂️
— Mateusz Święcicki (@matswiecicki) September 22, 2020
„Stara Dama” rozdaje karty
Juventus, czując pismo nosem, że oszustwo może wyjść na jaw, wycofał się z transferu. Oczywiście to jedna z ironicznych hipotez, ale historia Serie A jest pełna takich sytuacji i wszystko trzeba brać pod uwagę. Jakiś czas temu Suarez był już jedną nogą w Atletico Madryt, ale FC Barcelona w ostatniej chwili się rozmyśliła. Dlatego wrócił temat przejścia Edina Dzeko do Juventusu, a co za tym idzie, Arkadiusza Milika do AS Roma. Polak pojawił się nawet na wstępnych badaniach medycznych, które nie wykazały komplikacji zdrowotnych – przynajmniej według oficjalnej wersji. Klub z Rzymu wystosował oficjalne oświadczenie, zaprzeczając zarzutom w sprawie kondycji zawodnika, jak i przy procesie negocjacji. To tylko pokazuje, że faktycznie coś jest na rzeczy. Nasz rozmówca dodaje:
W wyniku nieudanych negocjacji Aurelio De Laurentiis domaga się 25 milionów za Milika. Roma była gotowa to zapłacić, ale coś się wydarzyło na testach medycznych. Mimo oświadczenia Romy, że wszystko jest w porządku, „Wilki” zapytały o kolejną obniżkę ceny. Drużyna z Rzymu chciała zapłacić mniej, gdyby Arkadiusz doznał kolejnej kontuzji. Na to De Laurentiis się nie zgodził.
Poniedziałkowy wieczór okazał się kluczowy. W Turynie wylądował Alvaro Morata, który po przejściu testów medycznych wróci po czterech latach do Juventusu. Ten ruch przekreśla szanse Arkadiusza na dołączenie do „Starej Damy”. Mało tego tym samym Edin Dzeko zostaje w AS Roma, więc „Wilki” też nie myślą o ściągnięciu kolejnego napastnika. Powiedzieć, że Polak jest w niekorzystnej sytuacji, to jak nic nie powiedzieć.
Arkadiusz Milik pod ścianą?
Co teraz może zrobić zawodnik Napoli? Pojawiały się głosy łączące go z RB Lipsk, ale bliżej przejścia do „Byków” jest Alexander Sorloth. Część mediów donosi o zainteresowaniu Milikiem ze strony Valencii i Newcastle, ale czy Polak jest gotowy na ten ruch? Niestety z punktu widzenia Milika to wcale nie jest takie łatwe. – Valencia nie ma pieniędzy na ściągnięcie i opłacenie Milika, którego wymagania finansowe są wysokie. Polak domaga się 4,5 do 5 milionów euro. Newcastle dysponuje odpowiednimi środkami, ale ma Joelintona. Ewentualnie spróbuje wypożyczyć Arkadiusza – zakończył nasz włoski ekspert.
Najlepiej dla Milika byłoby pozostać w Serie A, jednak Vincenzo Credendino nie jest w stanie wskazać zespołu, który sprostałby wymaganiom polskiego napastnika. Przejście do wyżej wymienionych klubów również znajduje się pod znakiem zapytania, więc scenariusz, w którym Arkadiusz Milik pozostaje poza składem Napoli, jest, niestety, bardzo możliwy.