Anglia vs. USA – ten mecz miał być hitem w drugiej kolejce fazy grupowej. Okazało się jednak, że spotkanie nie trzymało najwyższego poziomu, a obu drużynom brakowało konkretów. Zarówno Anglicy, jak i Amerykanie starali się w tym meczu coś zdziałać, lecz na staraniach się zakończyło. Zamiast pięknej kanonady bramek dostaliśmy piąty bezbramkowy remis.
Spotkanie Anglia vs. USA było jednym z najbardziej wyczekiwanych meczów w fazie grupowej. Pierwsze starcia dla obu drużyn były udane. Anglicy w pięknym stylu rozgromili Iran, a Amerykanie po bardzo dobrym meczu wywalczyli remis z Walią. Dzięki tak dobrej prezentacji w swoich debiutanckich starciach ich spotkanie było nazywane jednym z najlepszych w drugiej kolejce fazy grupowej.
Sam mecz był również bardzo ważny dla obu reprezentacji. Anglia wygrywając to spotkanie, zapewniłaby sobie bezpośredni awans do fazy pucharowej. „Synowie Albionu” mając sześć punktów na koncie po dwóch meczach, mogliby już patrzeć na to, z kim zmierzą się w 1/8 finału. Drużyna Garetha Southgate’a podchodziła do tego meczu z dużym spokojem. Znakomity występ w pierwszej kolejce nie przeszkodził im w zachowaniu koncentracji. Jedynym kłopotem były małe urazy. Harry Maguire oraz Harry Kane narzekali na problemy mięśniowe, lecz udało im się zażegnać kontuzje i wystąpili od początku spotkania.
Dla obrońcy Manchesteru United mecz ze Stanami Zjednoczonymi był wyjątkowy również ze względu na jubileusz, który obchodził tego dnia. W spotkaniu Anglia – USA Harry Maguire rozegrał swój 50. mecz w narodowych barwach.
https://twitter.com/footballdaily/status/1596097889281138688?s=20&t=sduwZ3WjFG50ZuR9cL_NZQ
Dla reprezentacji Stanów Zjednoczonych również był to bardzo dobry mecz. Pierwsze starcie z Walią było dla nich bardzo udane, ale wynik nie do końca ich zadowalał. Zagrali bardzo dobre spotkanie, lecz nie potrafili dowieźć zwycięstwa do końca. Rywalizacja z Anglią była dla nich znakomitą okazją do udowodnienia swojego ogromnego potencjału. Zwycięstwo w meczu z faworytem grupy oprócz trzech punktów dodałoby im również wiatru w żagle.
Pomimo tego, że w Stanach Zjednoczonych piłka nożna nie cieszy się największą sympatią, to mecz z drużyną Anglii budził spore zainteresowanie. Kibice dopingowali swoich ulubieńców w jednym z najpopularniejszych miejsc Nowego Jorku – Times Square.
Tymczasem na Times Square – Anglia – USA. 😀😎 pic.twitter.com/FE5beF2bDB
— Paweł Mogielnicki (@mogiel90) November 25, 2022
To spotkanie miało być także rewanżem za starcie z 2018 roku. Wtedy ze zwycięstwa 3:0 cieszyli się Anglicy. Amerykanie chcieli jednak udowodnić, że przez ostatnie cztery lata zrobili wystarczający postęp, aby teraz to oni triumfowali. Łączny bilans w spotkaniach Anglii ze Stanami Zjednoczonymi to osiem zwycięstw Brytyjczyków, jeden remis i dwie wygrane Amerykanów. Dzisiejsza rywalizacja była ich 12. konfrontacją.
Anglia vs. USA – rywalizacja na szczycie grupy B
Patrząc na grupę B jeszcze przed rozpoczęciem mistrzostw, wyraźnym faworytem była drużyna Anglii. Pierwszy mecz potwierdził oczekiwania i to właśnie Anglicy przodują w tabeli po dwóch kolejkach. Nie można jednak powiedzieć, że „Synom Albionu” łatwo było się wdrapać na fotel lidera. Dzisiejsza rywalizacja z kadrą Stanów Zjednoczonych była dla nich bardzo trudną przeprawą.
Spotkanie rozegrane na Al Bayt Stadium ponownie oglądało ponad 60 tysięcy widzów. Nie ma się co dziwić, mecz Anglia vs. USA to starcie na szczycie. Wśród widzów można było także znaleźć wyjątkowych gości. Dzisiejsze spotkanie z najbliższej odległości obserwował sam David Beckham – wielka legenda angielskiego futbolu, a także ambasador mundialu w Katarze.
David Beckham watches England vs USA in hospitality box at Qatar World Cup https://t.co/nTOePDJhLh
— Daily Mail US (@DailyMail) November 25, 2022
Sam mecz nie był porywający, ale też nie zanudzał. W oczy rzucała się duża odpowiedzialność taktyczna w przypadku obu zespołów, przez co akcje konstruowane były raczej w powolnym tempie. Szczególnie spokojne było wejście w mecz. Reprezentacja Anglii starała się utrzymywać przy piłce i bardzo powoli tworzyła swoje akcje ofensywne. Pierwszą dobrą okazję mieli w 10. minucie – groźny strzał na bramkę oddał Harry Kane. Następnie przez kolejnych kilka minut Brytyjczycy próbowali kąsać swoich przeciwników, lecz Amerykanie dzielnie się bronili. Początkowa faza meczu należała do Anglików. Po 15 minutach gry statystyka posiadania piłki rozkładała się w stosunku 60/40 dla zespołu Garetha Southgate’a.
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych była natomiast przyczajona i ewidentnie ustawiona pod kontrataki. Pierwszą oznaką chęci gry z kontry była jedyna zmiana w wyjściowej jedenastce w porównaniu do meczu z Walią. W ataku miejsce Josha Sargenta zajął Haji Wright. Jest on bardzo szybkim napastnikiem, a ta cecha jest bardzo potrzebna przy grze z kontry.
Amerykanie wbrew pozorom nie starali się jedynie bronić. Od około 25. minuty to właśnie oni zaczęli przejmować inicjatywę i stworzyli sobie kilka naprawdę groźnych sytuacji. Tak wyglądała reakcja kibiców w Nowym Jorku po strzale Christiana Pulisica w poprzeczkę.
Everyone across the country just had the same reaction to Christian Pulisic hitting the crossbar 😱 #WorldCupWatchParty pic.twitter.com/CifZ8YAo0j
— FOX Soccer (@FOXSoccer) November 25, 2022
W drugiej połowie przebieg meczu się nie zmienił. Ponownie mogliśmy oglądać szanse zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Bezbramkowy remis jest zdecydowanie lepszym wynikiem dla reprezentacji USA, ale patrząc na przebieg meczu, mają czego żałować. Obiektywnie rzecz biorąc, trzeba przyznać, że remis w tym spotkaniu jest zasłużony, ale nieco lepsze wrażenie zostawili po sobie Amerykanie.
Na co mogą liczyć oba zespoły w kolejnych starciach?
W dzisiejszym meczu mogliśmy zaobserwować dwie drużyny, w których drzemie ogromny potencjał, lecz nie potrafią go do końca wykorzystać. Reprezentacja Anglii, zwłaszcza po pierwszym meczu, urosła do miana jednego z faworytów turnieju, ale w dzisiejszym spotkaniu zostali sprowadzeni na ziemię. Amerykanie ponownie są chwaleni za bardzo dobry styl gry, lecz ponownie zdobywają zaledwie jeden punkt.
Dla Brytyjczyków ten mundial jest okazją na przełamanie złej passy na wielkich turniejach. O złotym pokoleniu w brytyjskim futbolu mówi się już od dawna. Niestety dla Anglików, ani pokolenie Davida Beckhama, ani pokolenie Wayne’a Rooneya nie potrafiło wywalczyć wymiernych sukcesów na wielkich imprezach. Teraz ponownie mówi się o znakomitej drużynie, którą stać na wielkie sukcesy. Jak na razie ekipa „Synów Albionu” jest jednak ciągle wymieniana w kręgu faworytów, a nie potrafi tego udowodnić na boisku. Czy tym razem stać ich na coś więcej?
Po pierwszym spotkaniu wielu popadło w ogromny optymizm. Wysokie zwycięstwo z Iranem, który wygraną z Walią udowodnił, że wcale nie jest taki słaby, dało Brytyjczykom nadzieję na przełamanie złej passy. Dzisiejszy mecz przedstawił jednak zupełnie inne oblicze drużyny Garetha Southgate’a. Widać było dużą niemoc w ofensywie. Praktycznie niewidoczny w całym spotkaniu był Raheem Sterling, czyli zawodnik, który ma być liderem całego zespołu.
W przypadku innych graczy było niewiele lepiej, ale ciągle źle. Jeżeli Anglicy poważnie myślą o sukcesach, to muszą połączyć skuteczną ofensywę z dobrą defensywą. W pierwszym spotkaniu zaprezentowali rewelacyjną skuteczność, a w drugim żelazną obronę. Czy uda im się to spiąć w jedną całość? Zobaczymy, ale Anglicy na pewno mają solidne podstawy, aby liczyć się w walce o medale.
Dla Amerykanów ten mundial jest „okresem przejściowym”. Na tym turnieju skupiają się głównie na budowie drużyny, która sukces ma odnieść na mistrzostwach w 2026 roku, których będą gospodarzem. Pomimo tego widać, że drzemie w nich potencjał. Już dzisiaj są reprezentacją, która może solidnie namieszać. Dobrą grą zdobywają uznanie kibiców, ale brakuje im punktów. Dwa remisy pokazały, że stać ich na wiele, ale muszą popracować nad umiejętnością wygrywania spotkań. Po tych dwóch meczach bardzo uwypuklił się u nich ten problem. Jeżeli jednak uda im się go zażegnać, to mogą myśleć o sprawieniu niespodzianki.