Wcale nie tak trudno jest ocenić, czy bardziej obfitujący w wydarzenia piłkarskie w Anglii był ten poniedziałek czy cały poprzedni tydzień. Zwłaszcza, że z kadry Capello wypadł jeden z kluczowych zawodników, a także znalazł się jeden wakat na stanowisku trenerskim w Premier League. No i jeszcze wydarzenia boiskowe… działo się!
Tygrysy zwalniają
Buńczuczne zapowiedzi gry w europejskich pucharach, przekonanie do gry w Hull Geovanniego, słynna rozmowa w przerwie na murawie City of Manchester Stadium, przewodzenie dopingiem kibiców po ostatnim meczu w sezonie, uratowanie niedoszłej samobójczyni, przepraszanie feministek za oglądanie bójki dwóch piłkarzy… Zdecydowanie można powiedzieć, że Phil Brown zaznaczył swoją obecność przez te (prawie) dwa sezony gry Hull City w Premier League. Jego barwne wypowiedzi oraz tzw. „man management” z pewnością dały wiele powodów do radości i dumy kibicom „Tygrysów”, którzy, dzięki decyzjom Anglika, mogli pierwszy raz w historii zasmakować gry na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. I choć można się spierać, czy dałby on im kolejny taki sezon, zostając do końca obecnego na swoim stanowisku, to bezapelacyjnie Brown nadawał kolorytu tej lidze.
Skoro więc o powodach zwolnienia mowa… Czy aby na pewno chodziło tylko i wyłącznie o wyniki? Jasne, cztery porażki z rzędu z pewnością nie pomogły w decyzji zarządowi Hull City, ale myślę, że wspomniana bójka w parku również wpłynęła na zwolnienie. Skoro Phil Brown stracił wpływ na szatnie (a dwóch ważnych piłkarzy bijących się na treningu o tym świadczy) to oznaczało, że atmosfera i presja wyniku wygrały ze zdolnościami motywacyjnymi menedżera. Czy to pomoże Hull City? To zależy od tego, kto zastąpi Anglika. Wystarczy spojrzeć na przykład Burnley, gdzie zmiana była poniekąd wymuszona odejściem Coyle’a, ale następca został wybrany dość niefortunnie. Jak menedżer (Denis Law), który nie radził sobie w Championship, ma utrzymać jedną z najsłabszych ekip w Premier League? Czekając na decyzję zarządu „Tygrysów”, poświęćmy też chwilę Brownowi, który żegnając się z Hull powiedział, że przykro mu z powodu braku szansy na utrzymanie tego zacnego klubu po raz trzeci z rzędu w najlepszej lidze na świecie. Oryginał.
Bez Becksa do RPA
To dopiero huknęło w poniedziałek. Anglicy są załamani, ale też trudno im się dziwić – z kadry na mistrzostwa świata na pewno wypadł David Beckham, legenda futbolu na Wyspach. Dobra, można się kłócić na temat sensu zabierania (mega) popularnego „Becksa” na tę imprezę czy jego roli w drużynie Fabio Capello. Jednak bez dwóch zdań doświadczenie piłkarza Milanu/LA Galaxy przydałoby się w trakcie długiej i wyczerpującej (psychicznie oraz fizycznie) kampanii o tryumf w najważniejszej imprezie na świecie. No, w piłce reprezentacyjnej przynajmniej. Wiadomo też, że trudno jest zgrać zespół w kilka spotkań towarzyskich czy eliminacyjnych w trakcie kalendarzowego roku, a najłatwiej jest wypracować na treningach kilka schematów rozegrania… stałych fragmentów gry. Jeśli więc o wszelkich innych kwestiach dotyczących bytności Beckhama w reprezentacji Anglii można dyskutować, to z pewnością nikt nie wyskoczy z opinią, że ktoś w kadrze wykonuje wolne i rożne lepiej od niego.
Za to zupełnie inną kwestią jest to, kto najbardziej skorzysta na kontuzji Beckhama. Przecież do gry na prawym skrzydle kandyduje kilku zawodników, a naprawdę trudno określić, który z nich bardziej zasługuje na to miejsce w samolocie do RPA. Lennon, Walcott, Joe Cole, a nawet niektórzy dziennikarze wymieniają Younga, Wright-Phillipsa i, uwaga, nawet Carltona Cole’a jako zawodników, którzy mogą skupić na sobie uwagę Fabio Capello. Ja osobiście najmniejsze szanse daję skrzydłowemu Manchesteru City, który mnie ani trochę nie przekonuje swoimi występami w klubie Manciniego. Inna sprawa, że również Joe Cole, notujący pojedyncze występy, gdy wchodzi z ławki rezerwowych Chelsea, wcale nie musi czuć się najpewniej na świecie. Ostatnio wiele krytyki spadło na młodą głowę Theo Walcotta, ale prawda jest taka, że przynajmniej Anglik grą w Arsenalu odpowiedział pozytywnie na te negatywne głosy. Sami widzicie, że decyzja nie jest łatwa. Dlatego też śmiało można stwierdzić, że kontuzja Davida Beckhama wcale nie pomogła w wyborze Fabio Capello. Nawet zaszkodziła – teraz ból jego głowy zdecydowanie się zwiększył.
Boisko wszystko ci powie?
Stara prawda, ale w odniesieniu do ostatnich wyników w Premier League jest to wierutne kłamstwo. (Prawie) wszyscy, którzy mieli wygrać, to zrobili, a niektórzy nawet zdecydowanie. Sezon, który miał być tym najbardziej nieprzewidywalnym w historii Premiership, nagle stał się dosyć oczywisty, jeśli chodzi o zwycięstwa faworytów. Pomijam wpadkę City z odrodzonym Sunderlandem, ale zwycięstwa Chelsea, United, Arsenalu, Tottenhamu i Liverpoolu… trudno być zaskoczonym, prawda? Jednak to wcale nie oznacza, że liga straciła na emocjach. Sir Alex Ferguson wróży bardzo, bardzo bliski finisz czołowej trójki, a ja bym nawet zaryzykował stwierdzenie, że są w tej lidze tylko dwie, trzy drużyny, które nie są zainteresowane ani utrzymaniem, ani grą w Europie. Co, jak na dwadzieścia zespołów w Premier League, jest wynikiem co najmniej przyzwoitym.
No dobrze, ale coś się na boisku działo. Skoro wcześniej pisałem o skrzydłowych reprezentacji Anglii, to może wreszcie Fabio Capello dałby szansę Adamowi Johnsonowi? Jeden z niewielu gotówkowych transferów tej zimy przeprowadzony oczywiście przez Manchester City, daje nam powody, by coraz poważniej myśleć o kandydaturze tego młokosa w kontekście wielkich turniejów, w których występuje ta najważniejsza drużyna. Jego gol z Sunderlandem był cudowny, nawet jeśli nie do końca przemyślany. Ciekawy paradoks zaprezentował nam Drogba – im słabiej gra, tym więcej strzela bramek. Miał przerwę w ich zdobywaniu w kilku ostatnich tygodniach, gdy grał lepiej, a z West Hamem zagrał najgorzej z Chelsea i dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. O tym, że swój dorobek powiększył Rooney, nawet pisać nie zamierzam – to bardziej udany występ Berbatowa mnie zaskoczył. Bułgar pokazuje, że wciąż nie można stawiać na jego 30-milionowym transferze do United krzyżyka, nawet jeśli już niektóry zaczęli tę rubrykę w życiorysie napastnika wypełniać.
Cytat tygodnia
Ten związek jest wspaniały. Myślę, że nie zostanę wygwizdany, raczej na pewno ludzie będą mój powrót oklaskiwać”– w swoim stylu Jose Mourinho mówi o wtorkowym powrocie na Stamford Bridge. Inter będzie bronił przewagi z pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, gdy pokonał w Mediolanie Chelsea 2:1.
Liczba tygodnia
16 – szesnaście milionów funtów może kosztować Liverpool zwolnienie Rafy Beniteza. Co prawda, taki temat jest na razie jeszcze nieaktualny, to jednak pokazuje, jak bezpieczny jest Hiszpan na Anfield Road. „The Reds” po prostu nie stać na taki wydatek. Złośliwi powiedzą, że sumę do wydania w wypadku wyrzucenia Beniteza można podać w innych jednostkach. Na przykład jako „jeden Aquilani”…