Kto zyskał, kto stracił? Angielska rzeczywistość po zimowym okienku


Zgodnie z oczekiwaniami, to działania klubów z Premier League ponownie zdominowały okno transferowe.

1 lutego 2018 Kto zyskał, kto stracił? Angielska rzeczywistość po zimowym okienku

Wyspiarze znów udowodnili, że można! Zimowe okienko – uważane za niekorzystny czas na dokonywanie wzmocnień – obfitowało w drogie i zaskakujące transfery. Wszystko to za sprawą klubów Premier League, które z najróżniejszych powodów czuły konieczność wzmocnienia swoich kadr. Komu jednak udało się ubić najlepszy interes, a kto zaś swoją aktywnością rozczarował kibiców?


Udostępnij na Udostępnij na

Największa zagadka – Arsenal

Zespół prowadzony przez Wengera był podczas okienka najaktywniejszym klubem spośród całej czołówki. Arsenal stracił swojego lidera – Alexisa Sancheza, który został jednak zastąpiony przez Mkhitaryana i Aubameyanga. Francuski trener pragnął ściągnąć jeszcze środkowego defensora, lecz zwyczajnie zabrakło na to czasu. Przyjście dwóch nowych zawodników oznaczać będzie prawdopodobnie powrót do formacji z czwórką defensorów. Wciąż nie jest pewne, w jaki sposób Wenger zamierza ustawić na murawie dwóch tak podobnych napastników jak Lacazette i Aubameyang. Z pewnością żaden z nich nie będzie skory do gry bliżej skrzydła, zatem Francuz powinien postawić na ofensywną formację z trójką środkowych pomocników i dwójką napastników. Zmiana taktyki i trzonu zespołu w środku sezonu jest niezwykle niebezpiecznym zabiegiem. Spoglądając jednak na dotychczasową formę Arsenalu – pewne działania musiały zostać podjęte. Drużyna z The Emirates traci do czołowej czwórki osiem punktów i jeśli nie ustabilizuje formy na wyjazdach, to nie ma co marzyć o grze w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Największą bolączką Arsenalu jest słaba gra w defensywie. Mkhitaryan i Aubameyang z pewnością nie rozwiążą tego problemu, ale być może sprawią, że spotkania Kanonierów staną się jeszcze bardziej szalone.

Największe zaskoczenie – Chelsea

Antonio Conte wielokrotnie już powtarzał, że kadra jego zespołu jest zbyt mała. Podczas zimowego okienka Włoch otrzymał trzech nowych zawodników, którzy byli jednak wyborami dyrektora sportowego, nie zaś samego trenera. O ile transfer Emersona jest całkiem uzasadniony, bowiem Alonso wciąż rozczarowuje w grze defensywnej, o tyle zakupy Girouda i Barkleya budzą wiele wątpliwości. Wychowanek Evertonu jest daleki od swojej optymalnej formy i jeszcze nigdy nie udowodnił, że zasługuje na grę w tak silnym klubie jak Chelsea. Niewiele lepiej przez kibiców postrzegany jest zakup Girouda. Francuski napastnik był zaledwie rezerwowym w Arsenalu, zaś w przeszłości wielokrotnie zaszedł za skórę sympatykom The Blues. Z klubem ze Stamford Bridge pożegnał się m.in. Batshuayi, który trafił na wypożyczenie do Borussii. Jest to spore zaskoczenie, gdyż Belg dysponował w tym sezonie świetnym bilansem bramek względem minut na boisku.

Chelsea – podobnie jak Liverpool czy Tottenham – wciąż nie może być pewna gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Trudno oczekiwać, by to tacy zawodnicy jak Giroud czy Barkley wprowadzili ekipę Conte do piłkarskiego raju. Zimowe okienko miało ułatwić The Blues drugą część sezonu, zaś dość zaskakujące ruchy sprawiły, że kadra Chelsea nie wygląda o wiele lepiej niż przed otwarciem okna.

Największe porządki – Everton

Letnie transfery na Goodison Park w większości przypadków nie przyniosły zamierzonego efektu. Sam Allardyce niechętnie współpracował z niektórymi wybrańcami Koemana, w związku z czym angielski trener zdecydował się na małą rewolucję w składzie jeszcze w styczniu. Do klubu przyszli Cen Tosun, Theo Walcott i Eliaquim Mangala. W odwrotną stronę powędrowali zaś Ross Barkley, Ademola Lookman, Sandro Ramirez, Aaron Lennon i Kevin Mirallas. Pomimo wielu zmian Everton zatrzymał trzon zespołu, wokół którego Allardyce planuje budować solidne podstawy. Mając w pamięci ostatnią formę zespołu z Liverpoolu, wstrząs w drużynie był zdecydowanie potrzebny. Obecnie popularny „Big Sam” ma więcej zawodników, którzy pasują do jego stylu gry. Pozytywne efekty i odzwierciedlenie w wynikach powinniśmy zauważyć już w najbliższych kolejkach.

Największa opieszałość – Liverpool

Po zakupie Virgila van Dijka kibice The Reds oczekiwali kolejnych głośnych transferów. Tak się jednak nie stało. Co więcej, Liverpool nie zamierzał zastępować Philippe Coutinho i Daniela Sturridge’a, którzy w styczniu opuścili Anfield. Juergen Klopp dysponował sporym budżetem transferowym, ale nie zdecydował się na zakup choćby jednego zastępcy, gdyż wierzy w zawodników, których ma w składzie. Obecnie kadra The Reds jest niezwykle wąska i niemiecki trener podjął spore ryzyko, nie decydując się na poszerzenie ławki. Z drugiej jednak strony, Liverpool nie stawiał na krótkotrwałe rozwiązania, lecz w lipcu ponownie wróci po zawodników ze szczytu listy życzeń. O ile tylko The Reds załapią się do czołowej czwórki, to zasłużonych pochwał nie będzie końca.

Rozpaczliwa walka o przetrwanie

Najwięcej nerwów standardowo towarzyszy walce o utrzymanie, w którą zaangażowana jest praktycznie połowa ligowych zespołów. Niemal każdy z nich próbował nieco wzmocnić swój skład, jednak na pierwszy rzut oka najlepiej zrobił to West Brom, który do swojego składu dodał jakościowego napastnika. O ile Daniel Sturridge pozostanie w pełni zdrowia, to z pewnością da kibicom z The Hawthorns wiele radości. Trudno również przejść obojętnie obok rekordowego transferu Brighton i kolejnego wielkiego powrotu do Swansea. Beniaminek zdecydował się na zakup Locadii z PSV, zaś do Walii ponownie zawitał Andre Ayew, który wraz z bratem będzie stanowił o sile ataku Łabędzi. Nieszczególnie wzmocniło się Huddersfield, które z każdą kolejną kolejką staje się jednym z głównych kandydatów do opuszczenia ligi. Ekipa Wagnera wciąż ma problem z kreowaniem sytuacji bramkowych, jednak Amerykanin nie widział na rynku rozwiązań, które mogłyby pomóc jego zespołowi.

Górna połowa tabeli w spokoju

W zupełnie odmiennych nastrojach znajdują się kluby jak Leicester czy Burnley, które decydowały się na jedynie drobne korekty w kadrach. Lisy skupiły się na zatrzymaniu w klubie Mahreza, który w ostatnich dniach okienka był głównym celem transferowym Manchesteru City. Dyche w dużej mierze był zadowolony ze swojej kadry, jednak wzmocnił nieco rywalizację na skrzydłach, sprowadzając do klubu Lennona i N’kodou. Podobnie jak Leicester na utrzymaniu swoich zawodników w klubie skupił się Tottenham, który zdecydował się na sprowadzenie zaledwie jednego piłkarza. Lucas Moura wzmocnił ofensywę zespołu Mauricio Pochettino i już w najbliższym czasie przekonamy się, czy Brazylijczyk dorósł do Premier League.

Niezależnie jednak od wielu turbulencji podczas zimowego okienka największym transferowym hitem jest przejście Alexisa Sancheza do Manchesteru United. Chilijczyk – gdy znajduje się w pełni formy – jest absolutnie czołowym piłkarzem ligi. Jego odejście to również kolejny cios dla Arsenalu, który ponownie stracił kluczowego gracza na rzecz silniejszego rywala.

Tendencja podczas zimowego okienka w ostatnich latach jest jednoznaczna – kluby wydają coraz więcej. Nic zatem dziwnego, że już w najbliższych latach możliwość zakupu piłkarzy w połowie sezonu będzie równie prosta, co transfery, które odbywają się w lecie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze