Angielska herbatka: Premier League i basta!


7 lutego 2011 Angielska herbatka: Premier League i basta!

Hiszpańska! – będą krzyczeć sympatycy Realu, Barcelony czy Villarrealu. Francuska! – będą krzyczeć fani Olympique Marsylia bądź Lyonu. Angielska! – będą krzyczeć kibice Manchesterów, Tottenhamu czy Stoke. Co do tej ostatniej można jednak rzec, że jest jedyna w swoim rodzaju i w pełni zasługuje na miano najsilniejszej w ostatniej dekadzie według Międzynarodowej Federacji Historyków i Statystyków Futbolu.


Udostępnij na Udostępnij na

Ranking IFFHS:
1. Anglia
2. Hiszpania
3. Włochy
4. Brazylia
5. Niemcy
6. Francja

Zaglądając do niedawno opublikowanego, zaktualizowanego rankingu IFFHS, dochodzę do jednego wniosku. Premier League po prostu jest najlepsza, bez względu na różnice w grze. Rzeczywiście, wielu sprzeczałoby się z tym, że mecze są bardzo siłowe, podczas gdy na przykład w Hiszpanii akcje opierają się przede wszystkim na niebanalnej technice. Po ostatnich meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii zadaję sobie jednak pytanie – i co z tego?

Newcastle zaliczyło fantastyczny comeback, Barton (nr 7) zdobył dwie bramki
Newcastle zaliczyło fantastyczny comeback, Barton (nr 7) zdobył dwie bramki (fot. skysports.com)

No właśnie, wystarczy podać przykład ostatniej kolejki, w której padły 43 bramki. Dla porównania: w hiszpańskiej – 28, włoskiej – 31, francuskiej – 17 i tak dalej… Najlepsze jest to, że ta kolejka wcale nie była wyjątkiem. Dużo bramek ostatnio jest normą, zresztą w tym sezonie padło ich już ponad 700. Każdy walczy jak równy z równym, nie ma skrajnej sfery lepszych (jak na przykład w Hiszpanii, gdzie, bądźmy szczerzy, o mistrzostwo walczą dwie drużyny), a niespodzianki mogą zdarzyć się zawsze. W zapowiedzi 26. kolejki odnośnie do meczu Wolverhamptonu z Manchesterem United napisałem, że można się spodziewać tylko jednego wyniku – triumfu gości. A tu proszę – „Wolves” jednak po raz kolejny sprawili niespodziankę.

Kto by się spodziewał, że po fantastycznym początku Arsenalu, prowadzeniu 3:0 już 10 minutach, 4:0 po 26, podopieczni Wengera zremisują z Newcastle. Kto by się spodziewał, że niby nieprzemyślany strzał Tiote z końcówki meczu da szczęśliwe zakończenie dla „The Toon”, co za tym idzie, jeden z najwspanialszych i najbardziej emocjonujących comebacków w historii Premiership. Do lamusa z pogłoskami o ustawionym meczu (pojawiło się w tej sprawie trochę sprzecznych informacji), taka jest właśnie liga angielska, drużyny z tego kraju. Nikt nigdy nie odpuszcza, przykładów można podać na pęczki.

Everton – Blackpool. Na dzień dzisiejszy mecz przeciętniaków. Kto, no kto, zwłaszcza po słabym dla Sahy początku sezonu powiedziałby, że strzeli on aż cztery bramki. Nie jedną, nie dwie – cztery! Ciekawe, czy znalazłby się ktoś, kto by przewidział, że w spotkaniu tym padnie osiem bramek, a zakończy się ono 5:3. Podobnie w meczu Wigan – Blackburn. Remis 1:1 do przerwy, a w drugiej połowie proszę bardzo – nie ma mowy o wywieszeniu białej flagi, tylko gramy dalej – pięć bramek, triumf 4:3 „The Latics”.

Tevez znów uraczył hat-trickiem
Tevez znów uraczył hat-trickiem (fot. skysports.com)

Nie sposób mówić o wszystkich meczach, ta kolejka po prostu była wyjątkowa. Powiedziałbym nawet, iż najbardziej emocjonująca w świetle bieżącego sezonu. Sympatykom tej ligi znów dane było zobaczyć hat-trick, w dodatku klasyczny, Carlosa Teveza. Mogli też ujrzeć Torresa w niebieskim trykocie londyńskiej Chelsea. I w ten oto sposób zadaję sobie pytanie – czy z tej ligi można wycisnąć jeszcze więcej?

Oby, bo i tak jest niesamowita. I tak, jest to opinia nieco tendencyjna, bo być może nie zgodzą się ze mną sympatycy innej ligi, sympatycy gry Realu, Barcelony, Villarrealu i reszty Primera Division. Proszę bardzo – o gustach się nie dyskutuje. Co do jednego można być jednak całkowicie zgodnym. Nieważne, pod jakim kątem się spojrzy, Premiership to absolutna czołówka, która emocjonującymi zmaganiami nadrobi wszelkie niedociągnięcia.

Komentarze
~Raath' (gość) - 14 lat temu

Skoro w jednym meczu pada tyle bramek, to nie wiem,
czy ta gra jest aż tak dobra. Dobry klub wpuściłby
jedną, dwie bramki, albo wcale. A jak wynik jest np.
5:4 , to mimo wielu bramek gry raczej nie zaliczymy
do profesjonalnej... :O

~Marcin77 (gość) - 14 lat temu

A według mnie i tak Primera Division ,to najlepsza
piłka na świecie! ;P Nie potrafię tego nawet
sensownie wytłumaczyć,ale może niechaj
odpowiedzią będzie to,że...że Hiszpania to moja
druga ojczyzna...;)

Najnowsze