Do klubu przyszedł tego lata i z miejsca stał się gwiazdą drużyny oraz najlepszym strzelcem w lidze. W piątkowym spotkaniu Korony ze Śląskiem przerwał swoją passę strzelecką. Specjalnie dla nas pojedynek ze Śląskiem skomentował napastnik Korony – Andrzej Niedzielan.
Śląsk sprawił Wam sporo problemów, ale udało się ostatecznie zdobyć trzy punkty.
Wiedzieliśmy przed meczem, że Śląsk jest wymagającym rywalem, co pokazał w pierwszej połowie – był lepszą drużyną, grał z większą determinacją. Nam czegoś zabrakło w pierwszej odsłonie. Bywało, że musieliśmy, grając u siebie, stracić gola, abyśmy się wreszcie obudzili. Całe szczęście, że w tym przypadku goście nie strzelili nam bramki, bo mecz mógłby się różnie ułożyć. Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że nie możemy wyjść na drugą połowę tak słabi jak na pierwszą i to poskutkowało, zobaczyliśmy bowiem inną Koronę. Zdobyliśmy dwie bramki i trzy ważne punkty i z tego się trzeba cieszyć.
Andrzej Niedzielan nie był tak skuteczny, ale punkty zostały w Kielcach.

Ciężko byłoby do końca sezonu strzelać w każdym meczu bramkę. Każda seria się przecież kiedyś kończy. Miałem dzisiaj dwie stuprocentowe sytuacje, ale na szczęście mam kolegów obok siebie. Jesteśmy drużyną i jak mi nie idzie, to inni biorą na siebie ciężar strzelania bramek.
Tydzień temu Śląsk stracił pięć bramek w Łodzi. Myśli Pan że to jest słaba defensywa?
Solidna – nie prezentowała się dzisiaj dramatycznie słabo. Na pewno czegoś Śląskowi brakuje. Siedem straconych bramek w dwóch meczach świadczy o jakimś problemie we Wrocławiu.
Odbiera Pan wyniki Śląska ze zdziwieniem?
Przed sezonem w wypowiedziach dało się usłyszeć, że Śląsk będzie walczył o wyższe cele niż walka o utrzymanie. Co prawda nie minęła jeszcze nawet połowa sezonu, ale Śląsk nie jest w najlepszej sytuacji. Trochę na własne życzenie – jeżeli pompuje się balonik przed sezonem, to później można się rozczarować. Ja twierdzę, że mniej się powinno mówić, a więcej robić i my w Kielcach wychodzimy z takiego założenia.
W Kielcach tego balonika nie pompowano, a i tak jesteście liderem. Zaskoczeni?

Nie powinno być to wielkim zaskoczeniem, bo gramy bardzo dobry futbol. Tydzień temu też mówiłem, że urwanie punktów Wiśle nie będzie zaskoczeniem i sprawdziło się. Dziwić może miejsce w tabeli, ale na pewno nie nasza dobra dyspozycja.
Za tydzień trudny wyjazd do Chorzowa. Jak Pan ocenia szanse Korony przed tym meczem?
Spokojnie, najpierw chcę się pocieszyć ze zwycięstwa i z lidera (śmiech). Szanse Korony? Jedziemy po punkty, ale nie będzie to łatwy mecz, przecież nikt nam się nie położy. Ruch jest szczególnie mocny u siebie. Jest to szybka i bardzo waleczna drużyna, ale będziemy walczyć o punkty w Chorzowie.
Myśli Pan, że dobra gra w Ekstraklasie przełoży się na powołanie do kadry narodowej?
Trudno powiedzieć, nie ja rozdaję powołania. Wszystko w rękach Franciszka Smudy.