Finał Copa del Rey, czyli najbardziej prestiżowego krajowego pucharu na Starym Kontynencie, zawsze bywa emocjonujący. Zazwyczaj puchary nie są traktowane zbyt poważnie przez największe kluby w danym kraju. W Hiszpanii jest natomiast inaczej. O to trofeum zawsze walczą drużyny z absolutnej czołówki La Liga. Tym razem los skojarzył ze sobą Sevillę i FC Barcelona. Piłkarze z Katalonii zmiażdżyli swojego przeciwnika i nie pozostawili mu żadnych złudzeń.
Koncert
Podopieczni Ernesto Valverde już od pierwszej sekundy tego spotkania pokazali, że Sevilla nie będzie miała łatwego zadania. Byli bardzo zmotywowani. Po kompromitacji w Rzymie chcieli dać trochę radości swoim kibicom. I to im się udało.
W pierwszej połowie wszystko im wychodziło. Zmiażdżyli swojego rywala. „Sevillistas” byli bezradni. „Blaugrana” oddała osiem strzałów, z czego cztery były celne i aż trzy trafiły do siatki Sevilli. Worek z bramkami w pierwszej połowie otworzył Luis Suarez i on też go zamknął. W międzyczasie gola zdobył również Leo Messi.
Piłkarze Barcelony grali w piłkę, a zawodnicy z Andaluzji tylko im asystowali. Popełniali mnóstwo błędów, co skrzętnie wykorzystywali Katalończycy. Warto też dodać, że duet Luis Suarez – Leo Messi grał perfekcyjnie, ale żaden z nich nie był najlepszym piłkarzem na boisku. W odczuciu wielu MVP tego finału został…
Iniesta, Iniesta, Iniesta!!!
MVP meczu finałowego został Andres Iniesta. Wielki piłkarz i człowiek. Legenda FC Barcelona, którą szanują i podziwiają nawet kibice Realu Madryt. Dla Hiszpana był to ostatni finał Copa del Rey (po sezonie przeniesie się do Chin). Nic więc dziwnego, że od początku tego spotkania był hiperaktywny.
Brał udział w każdej akcji swojego zespołu. Cały czas był pod grą. I w szóstej minucie drugiej połowy zdobył gola. Wygrał 10 na 13 pojedynków z piłkarzami Sevilli, do tego podjął siedem prób dryblingu i wszystkie zakończyły się sukcesem. Dla porównania Leo Messi wygrał tylko sześć pojedynków i zaliczył trzy udane próby dryblingu.
W 87. minucie Andres Iniesta opuścił plac gry. Żegnający go kibice wstali, aby mu podziękować za ten wspaniały występ. Cały stadion, ale naprawdę cały zrobił „standing ovation”. KLASA.
Andre Iniesta dzisiaj:
⬅️ 87 minut
⬅️ 1 bramka
⬅️ 94,9% dokładnych podań
⬅️ 7 długich piłek
⬅️ 10 wygranych pojedynków
⬅️ 7 udanych dryblingów
⬅️ 1 odbiór
⬅️ 31. trofeum w karierze #CopaBarça #lazabawa pic.twitter.com/mGcAy4wYUk— Mikołaj Walencik (@miki99walencik) April 21, 2018
Hegemonia w Copa del Rey
Większość zespołów prowadząc 3:0 do przerwy, drugą część spotkania rozegrałoby w trybie ekonomicznym, ale nie FC Barcelona. Oni wyszli na drugą połowę z takim samym nastawieniem jak na pierwszą część. Dalej chcieli zdobywać gole. I to im się udało.
Cały mecz to była totalna dominacja „Dumy Katalonii”. Nie odpuścili nawet na minutę. Ciągle odczuwali „głód” kolejnych bramek. Byli szybcy, wściekli i kreatywni. Od pierwszej od ostatniej minuty w pełni kontrolowali to spotkanie. Wyglądało to tak, jakby Sevilla została zmuszona do zapłacenia rachunku za wykwintną kolację zamiast Romy.
Tegoroczny finał Copa del Rey z pewnością był jednym z najlepszych meczów FC Barcelona w tym sezonie, jak nie najlepszym. Podopieczni Ernesto Valverde rozegrali perfekcyjne spotkanie. Po raz czwarty z rzędu triumfowali w rozgrywkach Copa del Rey i wyrównali rekord Realu Madryt i Athletic Bilbao. Czy w przyszłym roku uda im się przejść do historii?