W piątek o godzinie 18:00 w Tbilisi Gruzja podejmie Polskę w ramach eliminacji do ME 2016. Przeanalizowałem, jak wygląda nasz najbliższy rywal w drodze do francuskiego Euro i czy mamy się czego obawiać. Oto moje wnioski.
Gruzińska piłka nożna przeżywa głęboki kryzys. Reprezentacja kraju kaukaskiego dawno nie posiadała takiego deficytu dobrych piłkarzy jak obecnie. W drużynie znad Morza Czarnego trudno szukać już takich zawodników jak: Szota i Arczil Arweladze, Kacha Kaladze, Lewan Kobiaszwili czy chociażby Temur Kecbaja, który jest aktualnie selekcjonerem. Z pewnością zespół Gruzji na przełomie XX i XXI wieku był zdecydowanie mocniejszy niż teraz, lecz lekceważyć nie wolno nikogo, bo w końcu nasz najbliższy przeciwnik to nie San Marino lub Gibraltar.
Zmienna taktyka
Trudno przewidzieć, w jakim ustawieniu wyjdzie gruzińska jedenastka na mecz z „Biało-czerwonymi”. Do tej pory Gruzja zagrała trzy mecze i w każdym z nich sposób ustawienia zawodników na poszczególnych pozycjach był inny. W pierwszym nieszczęśliwie przegranym 1:2 meczu na własnym boisku z Irlandią gospodarze zagrali w ustawieniu 1–4–1–4–1. W również przegranym 0:1 pojedynku w Szkocji podopieczni Temura Kecbaji zagrali bardzo zachowawczo, często przechodząc z czwórki do piątki w linii obronnej, a na boisku pojawiło się aż pięciu nominalnych obrońców i trzech defensywnych pomocników. Z kolei w wygranym 3:0 październikowym spotkaniu z Gibraltarem selekcjoner Gruzji po raz kolejny zmienił ustawienie i tym razem postawił na 1–4–2–3–1.
–
Możemy wywnioskować z tego, że trener gruzińskiej kadry narodowej dobiera taktykę i system swojego zespołu pod drużynę przeciwnika. Zatem czego możemy się spodziewać w meczu przeciwko naszej reprezentacji? Podejrzewam, że zobaczymy na boisku dużą liczbę defensywnych pomocników po stronie naszego rywala. Będzie to miało na celu uprzykrzanie życia Arkadiuszowi Milikowi i Robertowi Lewandowskiemu, którzy lubią często wychodzić po piłkę właśnie w okolice środkowej strefy boiska. Zdobycie przewagi w tym sektorze może mieć kluczową rolę w osiągnięciu sukcesu i właśnie tu selekcjoner Kecbaja może upatrywać swojej szansy.
Zespół bez gwiazd bazujący na rzetelności
Jeśli chodzi o indywidualności, to w drużynie Gruzji niełatwo je znaleźć. To już nie te czasy, kiedy Kaladze z AC Milan czy Szota Arweladze z Ajaksu Amsterdam stanowili o sile gruzińskiej reprezentacji. W dzisiejszych czasach możemy zatrzymać się chwilę przy Jano Ananidze ze Spartaka Moskwa. 22-latek o filigranowej posturze jest chyba najbardziej znanym na świecie gruzińskim piłkarzem. Już jako nastolatek zaliczył swój debiut w seniorskiej reprezentacji i do tej pory zanotował 27 występów, strzelając trzy gole. Nawet władze rosyjskiego związku piłki nożnej zabiegały o tego ofensywnego pomocnika, lecz piłkarz porównywany swego czasu do Xaviego z Barcelony wybrał grę dla Gruzji. Ananidze ma na swoim koncie dużą ilość rozegranych spotkań w Champions League i lidze rosyjskiej, lecz obecny sezon nie jest dla młodego zawodnika zbyt udany. Przesiadywanie na ławce i sporadyczne występy w średnich jak na europejskie realia rozgrywkach ligowych nie mogą wpływać pozytywnie na jego formę. Polacy powinni zachować jednak czujność i być blisko tego zawodnika, gdyż jedno podanie, do którego Ananidze jest na pewno zdolny, może pokrzyżować znacząco polskie plany.
Ogólnie rzecz biorąc, muszę stwierdzić, że siła rażenia Gruzinów nie jest zbyt duża. Wystarczy powiedzieć, że podstawowy napastnik, Nika Gelaszwili, występuje w lidze albańskiej w zespole Flamurtari Vlore i ma na swoim koncie w reprezentacji aż… jednego gola strzelonego Gibraltarowi. Już więcej zagrożenia możemy spodziewać się po ofensywnym pomocniku KRC Genk, Tornike Okriaszwilim, który jest, jak do tej pory, najwartościowszym zawodnikiem reprezentacji Kecbaji. 22-letni piłkarz ma przeszłość związaną z Szachtarem Donieck, gdzie jednak trudno mu było się zadomowić na stałe i postanowił od tego sezonu spróbować swoich sił w Belgii. Początek miał naprawdę udany, ale ostatnie tygodnie są sporo słabsze w jego wykonaniu. Polskich obrońców trzeba ostrzec przed szybkością tego zawodnika, która umożliwia skuteczne dryblingi.
Człowiekiem od czarnej roboty, ale również liderem zespołu, jest Jaba Kankava, piłkarz ukraińskiego Dnipro Dniepropietrowsk. Kapitan reprezentacji ma za zadania utrudniać grę pomocnikom rywali i asekurować całą linię ataku. Jednak od czasu do czasu potrafi podłączyć się do akcji ofensywnej i strzelić gola, co jest zdecydowanie wartością dodaną tego defensywnego pomocnika. Za obronę odpowiada przede wszystkim Giorgi Loria, bramkarz greckiego OFI Kreta. Doświadczony bramkarz przez wiele wcześniejszych lat był podporą Dinama Tbilisi, a jego atutem jest regularna gra, która pozwala utrzymać mu wysoką dyspozycję. Loria największą pomoc dostaje od Solomona Kwirkweli, który na co dzień reprezentuje barwy Rubina Kazań. Rosły środkowy obrońca jest ważnym dla Gruzji zawodnikiem, mimo iż ma tylko 22 lata. W kadrze zadebiutował w marcu tego roku i z miejsca stał się jej podstawowym zawodnikiem. Trzeba uważać na tego piłkarza zwłaszcza przy stałych fragmentach gry.
Przypuszczalny skład Gruzji na spotkanie z Polską:
Kibice dwunastym zawodnikiem
Spotkania z krajami kaukaskim mają to do siebie, że atmosfera na trybunach jest często gorąca. W Tbilisi będzie podobnie i nawet ściany będą pomagały piłkarzom gospodarzy. Możemy być pewni, że na stadionie zasiądzie około 40 000 fanów, którzy będą mocno wspierać swoich i bardzo uprzykrzać życie naszym. Lewandowski i spółka muszą być cierpliwi, przygotowani na najgorsze obelgi, i wytrzymać ciśnienie trybun, a swoją postawą na boisku udowodnić, że trzy punkty to im się należą. Nikt z nas nie będzie chyba miał z tym problemu, jeśli zepsujemy Gruzinom święto, jakim jest mecz kadry narodowej.
Pamiętacie mnie? Kiedyś wchodziłem na Wasz serwis często, a teraz jak widzę te teksty to płacze i kwicze. Straciliście w moich oczach...