Amkar poległ w Sankt Petersburgu, remis w derbach


W sobotę w Premier Lidze rozegrano 4 spotkania. Tylko połowa z nich zakończyła się rezultatem rozstrzygniętym. Kibice mogą czuć się usatysfakcjonowani. Dwa z dzisiejszych spotkań stały na naprawdę wysokim poziomie. Rosjanie mogą też czuć się usatysfakcjonowani, jeśli chodzi o gole. W czterech starciach padło ich dwanaście.


Udostępnij na Udostępnij na

Fani piłki nożnej w Rosji z napięciem oczekiwali, co zdarzy się w Sankt Petersburgu. W byłej stolicy największego kraju świata doszło do konfrontacji aktualnego lidera ligi z wciąż panującym mistrzem największego kraju świata. W poprzednim sezonie zdecydowanym faworytem byliby gospodarze. W obecnych rozgrywkach wskazanie do łatwych się nie należało. Z jednej strony stanęli zwycięzcy tegorocznej edycji Pucharu UEFA, a z drugiej złożony z przeciętnej klasy zawodników znakomicie rozumiejący się zespół spisujący się w lidze nadspodziewanie dobrze. Trener Dick Advocaat wystawił na stadionie Pietrowskim najsilniejszy skład, na jaki mógł sobie pozwolić. Z początku Makat stawiał czempionom duży opór. Defensorzy z Permu nie dopuszczali atakujących gości w pobliże pola karnego Siergieja Narubina. Sami groźnie kontratakowali, od czasu do czasu zmuszając obrońcom Zenitu oraz Wiaczesławowi Małafiejewowi dużo problemów. Z czasem akcje gości stawały się coraz groźniejsze, a inteligentnie grający gospodarze szybko je rozbijali. Jednak w 30 minucie nawet dobrze prezentujący się Narubin nie był w stanie zapobiec utracie bramki, a na listę strzelców wpisał się piłkarz roku 2007. w Rosji, Konstantin Zyrjanow. Petersburczycy chcieli pójść za ciosem, ale na przeszkodzie stawał im blok obronny permian.Pierwsze 45 minut zakończyło się jednobramkowym prowadzeniem mistrzów Rosji.

Druga połowa rozpoczęła się dla gości wprost wymarzenie. Zaledwie 6 minut po wznowieniu gry doszło do przewinienia w „szesnastce” Amkara. Sędzie odgwizdał jedenastkę. Do piłki podszedł Anatolij Tymoszczuk i nie zmarnował okazji na podwyższenie rezultatu. W tym momencie Zenit przejął kontrolę nad meczem. Ilekroć goście próbowali przedrzeć się pod pole karne Małafiejewa, tylekroć niepotrafili go pokonać. Dwudziestoośmiolatek spisywał się dobrze, a ponadto permianie pudłowali. Próbował Sikimić, próbował Wołkow, lecz w ostatecznym rozrachunku nic to nie dało Zenit wygrał 2-0 i po raz kolejny przesunął się w górę tabeli. Droga do obrony mistrzostwa jest jednak jeszcze bardzo daleka.

W pierwszych z dwóch zaplanowanych na ten weekend derbów Moskwy spotkały się Spartak i Lokmotiw. Również w tym spotkaniu ciężko było wskazać faworyta. Oba zespoły przed tygodniem, krótko mówiąc, się nie popisały. „Parowoz” uległ 2-4 Dynamu, a „Miaso” aż 1-5 CSKA. Raszid Nachimow mógł się cieszyć z ważnego powrotu do swojej drużyny. Po przerwie spowodowanej kontuzją w pierwszej jedenastce Ivana Pellizzollego zastąpił jego imiennik, Iwan Liewieniec. Jego obecność i umiejętność dyrygowania obrońcami wiele wniosła do gry „Loko”. To oni narzucili od samego początku swój styl gry. Widać było, że to właśnie im bardziej zależy na zwycięstwie. Jednak, gdyby nie Liewieniec, mogliby przegrywać. „Czerwono-biali” bez skrupułów wykorzystywali błędy rywali, ale ich akcjom brakowało wykończenia. Zemściło się to na nich w 23. minucie, kiedy to kapitan Lokomotiwu, Dinijar Bilialietdinow, strzelając siódmego gola w sezonie, otworzył wynik spotkania. Spartanowi wyraźnie podcięło to skrzydła. Sprawiali wrażenie, jakoby nie mieli żadnego pomysłu na sforsowanie dyrygowanej przez Emira Spahicia obrony gospodarzy. Gdy do końca pierwszej połowy brakowało 180 sekund, po raz drugi skapitulował Stipe Pletikosa, a jego katem okazał się Dmitrij Syczew.

Na początku drugiej połowy obraz gry nie ulegał zmianie. Goście atakowali szybko, ale chaotycznie. W końcowej fazie nie mieli żadnego pomysłu na kontynuację akcji. Z czasem jednak Lokomotiw zaczął słabnąć. Im dłużej trwał mecz, tym coraz mniej sił i idei na rozwiązanie akcji miał „Parowoz”. Sygnał do ataku dał Roman Pawljuczenki, który w 72. minucie zdobył bramkę kontaktową. Piłkarze Raszida Rachimowa zaczęli bardziej uważać, grali dokładniej w obronie. Jednak za bardzo rozluźnili się w doliczonym czasie gry, za co pokarał ich Nikita Bażenow, wyrównując stan meczu. Lokomotyw zremisował ze Spartakiem, co w rzeczywistości nie daje nic obu teamom. Ruch teraz należy do Rubinu Kazań, który jutro zmierzy się na wyjeździe z Terekiem.

W pozostałych dzisiejszych meczach Spartak Nalczik zremisował z Krylją, a Tom wygrał z Chimkami 3-1.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze