Wszyscy znają przypadki Dawida Janczyka, Andrzeja Iwana, Allena Iversona, Paula Gascoigne'a czy George'a Besta. Wszystkie mają wspólny mianownik: alkohol. Wymienieni wyżej to sportowcy albo wybitni, albo przynajmniej bardzo dobrzy, których łączy to, że popadli w problemy związane z używkami. Jedni bardziej, inni potrafili się pozbierać, ale zawsze dotykała ich choroba. Choroba przebiegła i niszcząca nie tylko profesjonalne kariery, ale i życie. Postanowiliśmy poruszyć dzisiaj ten temat i przedstawić, jak na przykład pomagać uzależnionym jednostkom.
Poruszamy dziś ważny temat. Mianowicie temat alkoholizmu wśród sportowców (choć nie tylko). Co nas do tego skłoniło? To temat ważny, jednak czasem marginalizowany. Wstydliwy, poruszany niechętnie. To źle, bo alkoholizm to poważna choroba, destrukcyjna, prowadząca do wielu poważnych i nieprzyjemnych konsekwencji. Chcemy zatem, by świadomość – także ludzi związanych ze światem piłki – była jeszcze większa, a co za tym idzie, aby ewentualnie udzielana pomoc stawała się lepsza.
Stare porzekadło głosiło, że „nie ma futbolu bez alkoholu”. To prawda, jeszcze kilka lat wstecz problem picia wśród sportowców był wszechobecny. Z biegiem czasu, z nadejściem profesjonalizacji nie jest już tak duży, ale jednak istnieje, a często stanowi też temat tabu. Piłkarscy fani wiedzą, czego doświadczyli Andrzej Iwan, Igor Sypniewski czy ostatnio doświadcza Dawid Janczyk. Stres, emocje, presja, olbrzymie pieniądze i nieumiejętne obchodzenie się z nimi potrafią wprowadzić człowieka w zaułek, z którego wyjść jest bardzo trudno. Te przypadki są głośne, lecz niejedyne. Depresja i używki to cichy zabójca, problem ten pojawia się wszędzie i nie zawsze różne przypadki są nagłaśniane do tego stopnia jak te wcześniejsze.
Często zdarza się, że do ludzi popadających w takie problemy środowisko stara się wyciągnąć pomocną dłoń. Nierzadko kilkukrotnie, a jak się okazuje później, wszystkie podjęte próby i działania spełzają na niczym. Tak było właśnie w przypadku wspomnianego Janczyka. Kilka klubów piłkarskich dawało szansę, ale zawodnik jej nie wykorzystywał. Nie ma tu nic dziwnego, bo alkoholizm to bardzo poważna i podstępna choroba. Nie ma się czego wstydzić, ale warto znać też mechanizmy jej działania – tak łatwiej będzie pomagać.
… jeśli alkohol (nawet w stosunkowo niewielkich ilościach) służy im do regulowania emocji, to jest to wyraźny sygnał ostrzegawczy.Jolanta Górak-Bożęcka, psycholog współpracująca z Ośrodkiem Psychoterapii Uzależnień „Dezyderata” w Rabce-Zdroju
– Na ile udało mi się przez internet zapoznać z sytuacją Dawida Janczyka, to wszystko wskazuje na to, że jego uzależnienie alkoholowe zaszło tak daleko, że żadne formy motywacji zewnętrznej czy działania doraźne nie są w stanie pomóc mu na tym etapie choroby alkoholowej. Kluby mają zapewne prawo nie wiedzieć, na ile poważne jest jego uzależnienie i mogły mieć nadzieję, że danie mu szansy gry powinno wystarczyć, aby dawał sobie radę z czynnym uzależnieniem alkoholowym.
Czasem wystarczało to na jakiś czas, ale potem ewidentnie przychodził nawrót choroby, głód alkoholowy, z którym Dawid nie mógł już sobie sam poradzić. Powtarzająca się kilkukrotnie sytuacja nawrotu choroby wskazuje właśnie na jej zaawansowanie. Prawidłową formą pomocy powinna być kilkutygodniowa terapia w dobrym ośrodku terapii uzależnień, a następnie realizacja planu dalszej terapii po wyjściu z ośrodka, wsparta udziałem Dawida w grupach samopomocowych AA. Więcej informacji na temat Wspólnoty znajduje się na stronie www.aa.org.pl.
Choroba alkoholowa charakteryzuje się m.in. utratą kontaktu z rzeczywistością i utratą kierowania własnym życiem. Decyzje podejmowane w jej trakcie najczęściej nie mają nic wspólnego ani z dobrym rozpoznaniem rzeczywistości przez chorego, ani ze zdrowym rozsądkiem. Proces terapii to m.in. rozpoznanie mechanizmów uzależnionego myślenia i powrót do rzeczywistości pozwalający choremu ponownie zacząć w swoich decyzjach kierować się zdrowym rozsądkiem. To jest proces, który czasami trwa kilka lat – mówi nam Michał, redaktor naczelny dwumiesięcznika wspólnoty AA „Zdrój”.
– To, co mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, to to, że nie znam żadnego przypadku, w którym osoba w aktywnym uzależnieniu od alkoholu poradziłaby sobie sama, tj. powiedziała „od dziś nie piję” i to by zadziałało. Uzależnienie porównuję często do głębokiej studni – bez pomocy z zewnątrz nie da się z niej wyjść – dodaje psycholog Jolanta Górak-Bożęcka.
Sport = używki?
Profesjonalny sport to ciągła presja, wymagania i ciężka praca. Ogromny wysiłek i poświecenie wkładane przez sportowców to nie tylko zbieranie późniejszych profitów, w tym finansowych, ale też spore brzemię, choćby psychiczne. Presja wyniku i stawania się coraz lepszym potrafi odcisnąć spore psychiczne piętno. Dwa: olbrzymia gotówka także potrafi zawrócić w głowie do tego stopnia, że można przestać racjonalnie myśleć, a jeśli do tego ktoś jest młody albo nie potrafi sobie radzić z otaczającą go rzeczywistością, to może popłynąć w różnych kierunkach. Nie zawsze tych dobrych. Historia sportu, w tym piłki nożnej zna takie przypadki.
Jednym z przykładów sportowca i to bardzo utalentowanego, któremu alkohol i inne używki zniszczyły pięknie zapowiadającą się karierę, jest Adriano, reprezentant „Canarinhos”. Wszysycy pamiętają jego popisy w barwach Interu Mediolan i to, jak cała ta historia się skończyła. Sam zawodnik mówił o swojej sytuacji tak: – Śmierć ojca mnie zniszczyła i pozostawiła ogromną pustkę. We Włoszech byłem samotny i przygnębiony. Szczęście znajdowałem w alkoholu. Piłem co noc. Piłem wszystko, co dostałem w sklepie, piwo, whisky, wódkę. Brzmi znajomo, prawda? Podobnie o swoim uzależnieniu i o tym, jak się zaczęło, mówił Dawid Janczyk.
Mówiąc o profesjonalnych sportowcach, wyczynowcach, większość ludzi widzi tylko pieniądze i splendor. Zapominają o wyrzeczeniach, jakie dotyczą osób uprawiających różne dyscypliny, zapominają o problemach czy co najbardziej smutne, zapominają, że sportowcy to także i przede wszystkim również normalni ludzie, dokładnie tacy sami jak inni. Też miewają gorsze dni, też dotykają ich różnego rodzaju bolączki, a co więcej, towarzyszy im ciągle, czasem ogromne, napięcie. Niekiedy wystarczy impuls, by zaczął się koszmar.
W obecnym świecie postępuje profesjonalizacja różnych dziedzin, świadomość staje się większa i to prowadzi do choć częściowej eliminacji różnego rodzaju patologii. Niestety nie da się wyeliminować ich całkowicie, bo ludzkiej psychiki (a tego najmocniej dotyka poruszany temat) nie da się zaprogramować, dlatego trzeba wiedzieć, jak pomagać innym, gdy zdarzy się kryzys. Chodzi o to, by nie działać pochopnie – tutaj trzeba przypomnieć casus Janczyka, bo wiele klubów pod płaszczykiem chęci niesienia „pomocy” nie poprawiało sytuacji zawodnika, czerpiąc jedynie korzyści dla siebie.
Alkoholizm to choroba, która bardzo często spotyka ludzi, którzy nie potrafią poradzić sobie ze swoją obecną sytuacją życiową. Nie inaczej jest ze sportowcami – choć fanom wydaje się, że dla profesjonalistów to przecież spełnienie marzeń.Antoni Majewski, iGol.pl
– Alkoholizm to choroba, która bardzo często spotyka ludzi, którzy nie potrafią poradzić sobie ze swoją obecną sytuacją życiową. Nie inaczej jest ze sportowcami – choć fanom wydaje się, że dla profesjonalistów to przecież spełnienie marzeń. O jakich problemach może więc być mowa, skoro nierzadko zarabiają oni ogromne pieniądze?
Niestety rozpoznawalność, jaką ciągnie za sobą sława zdobyta dzięki piłce, nieumiejętność radzenia sobie z często niezwykle szybkim przypływem pieniędzy, który potrafi namieszać w głowie… Profesjonalni piłkarze potrafią pogubić się w krętych korytarzach swojej kariery, wpadając w dziurę o nazwie „choroba alkoholowa”. Dla niektórych będzie to dół płytki, z którego szybko się wydostaną, ale niektórzy nigdy nie znajdą dna, od którego można by się odbić. Najprostszy i najgłośniejszy przykład z ostatnich lat? Dawid Janczyk, którego historii nie trzeba przypominać.
Oczywiście nie tylko sukcesy potrafią wpędzić zawodnika w chorobę. Każdy z nas miewa chwile słabości, jedni radzą sobie z presją lepiej, inni gorzej. W profesjonalnym sporcie presja jest czymś, co zawodnikom w mniejszym lub większym stopniu towarzyszy każdego dnia. Kiedy jednak grunt wali się pod nogami, klub wpada w kłopoty finansowe i nie wypłaca pieniędzy, pojawiają się poważne kontuzje, spada forma, wszyscy wokół oczekują czegoś więcej – wówczas nie każdy potrafi zachować zimną głowę.
Na szczęście dzisiaj zawodnicy mają do dyspozycji psychologów sportu, którzy potrafią dobrze poprowadzić. Wydaje się, że historie wielkich mistrzów jak chociażby – i tutaj przykład pozapiłkarski – Mattiego Nykaenena, niegdyś najlepszego fińskiego skoczka, któremu alkohol zniszczył życie, to już przeżytek. Nie tylko zwiększyła się świadomość piłkarzy, także kluby starają się utrzymać dobry wizerunek – co oczywiście nie zawsze się udaje na przykładzie Bartosza Kapustki z Legii i jego niedawnych zdjęć z imprezy – mówi nasz redakcyjny kolega, Antoni Majewski.
***
Uzależnienie okiem psychologa
Co to jest uzależnienie? Jak funkcjonuje osoba uzależniona i jak takiej osobie pomagać, pytamy fachowca: psycholog Jolantę Górak-Bożęcką współpracującą z Ośrodkiem Psychoterapii Uzależnień „Dezyderata” w Rabce-Zdroju.
Co dzieje się z człowiekiem uzależnionym od alkoholu?
Zgodnie z obowiązującymi w Polsce kryteriami ICD-10 uzależnienie rozpoznaje się wtedy, gdy spełnione są co najmniej trzy spośród następujących kryteriów:
- silne pragnienie lub poczucie przymusu zażywania substancji, w tym przypadku alkoholu,
- trudności w kontrolowaniu zachowania związanego z jej przyjmowaniem,
- fizjologiczne objawy stanu odstawienia charakterystyczne dla danej substancji i/lub przyjmowanie tej samej lub podobnej substancji w celu złagodzenia lub uniknięcia objawów abstynencyjnych,
- stwierdzenie objawów tolerancji (aby osiągnąć efekt upojenia, osoba uzależniona potrzebuje coraz większej ilości alkoholu, a ilość alkoholu niebezpieczna dla zdrowia osób bez problemu alkoholowego może być stosunkowo dobrze tolerowana),
- zaniedbywanie innych źródeł przyjemności lub zainteresowań, zwiększenie ilości czasu koniecznego do zdobycia substancji, jej przyjmowania lub do usuwania skutków jej działania,
- spożywanie alkoholu mimo wyraźnych dowodów szkodliwych następstw.
Im bardziej człowiek „zapada się w uzależnieniu”, tym bardziej zaniedbuje swoje role społeczne (pracę, rodzinę, znajomych, przyjaciół), rezygnuje z innych przyjemności, zainteresowań czy sposobów radzenia sobie ze stresem – wszystko sprowadza się do alkoholu. Pije, gdy jest smutno, gdy wesoło, gdy jest samotny, gdy jest w towarzystwie. Pije, żeby lepiej spać, pije, żeby rozładować stres dnia codziennego. Każdy powód jest wystarczający, żeby sięgnąć po alkohol. Niezauważalnie traci się kontrolę nad częstością i ilością wypijanych trunków.
Czasami słyszę od moich pacjentów, że 2-3 piwa w weekend to jeszcze nie uzależnienie, ale jeśli alkohol (nawet w stosunkowo niewielkich ilościach) służy im do regulowania emocji, to jest to wyraźny sygnał ostrzegawczy. Pojawia się przy tym cały system mechanizmów obronnych, takich jak zaprzeczanie („ja nie mam problemu, mogę przestać pić, kiedy chcę”), racjonalizowanie („przecież wszyscy piją i jest dobrze”), przeniesienie odpowiedzialności na innych („to wina mojej żony, że piję”) czy wyparcie („co z tego, że wypiję, jak nikomu krzywdy nie robię?” – podczas gdy stosuje przemoc domową).
Z czasem chęć napicia się jest tak silna, że uzależniony kłamie, manipuluje, wchodzi w konflikty z prawem – byleby zdobyć alkohol. Gdy zaczyna trzeźwieć, pojawiają się objawy odstawienne, a także poczucie winy, więc uzależniony wypija znowu, aby te nieprzyjemne objawy odciągnąć w czasie – stąd biorą się „ciągi alkoholowe” trwające od kilku dni do nawet miesięcy. Znam przypadki, w których człowiek zaczynał trzeźwieć dopiero wtedy, gdy karetka zabrała go do szpitala z powodu skrajnego wycieńczenia i zagrożenia życia. Mimo tego po odpowiednim nawodnieniu i nabraniu sił wracał do picia.
Jak uzależniony przeżywa poszczególne bodźce?
Ogólnie rzecz ujmując, przeżywa ze zwiększoną siłą i dość egocentrycznie. Jeśli pojawiają się problemy, stres, to osoba uzależniona, by utrzymać własną samoocenę na akceptowalnym poziomie, może zrzucać odpowiedzialność za nie na inne osoby, najczęściej partnerów, dzieci, rodziców. Tym „dobrym chwilom” także towarzyszy alkohol, bo mamy przecież społeczne przyzwolenie na to, by jak się świętuje, to się pije.
Czy taka osoba myśli racjonalnie i może podejmować decyzje?
Wszystko zależy, w jakim stadium uzależnienia się znajduje, jak bardzo zaawansowane są mechanizmy obronne. Z całą pewnością podejmowanie poważnych decyzji jest utrudnione, bo myśli takiej osoby są skupione przede wszystkim na dostarczeniu do organizmu używki. W swojej pracy zaobserwowałam, że po dłuższym ciągu, kiedy osoba zaczyna trzeźwieć, wówczas jest bardzo podatna na wpływ, co można wykorzystać przy motywowaniu do leczenia, jednak gdy stan fizyczny ulega poprawie, osoba ta zwykle zaprzecza problemowi i życzeniowo planuje, że od jutra już nie pije.
Kiedy uzależniony jest pod wpływem alkoholu, może podejmować wiele ryzykownych zachowań, takich jak gra w kasynie, przygodny seks czy rozdawanie pieniędzy np. stawiając wszystkim w barze. W takim ujęciu jest to dalekie od racjonalnego myślenia. Poza tym osoba uzależniona pije dalej, mimo że wie, jak negatywne skutki zdrowotne może jej to przynieść. Tu przykład pacjenta z zaawansowaną cukrzycą i chorobami kardiologicznymi, któremu lekarz powiedział jasno – jeśli będzie pił, to nie dożyje 50. W jednym z ciągów alkoholowych dostał zawału i nikt go nie ratował, bo myśleli, że śpi pijany, tak zmarł w wieku 45 lat.
Jak pomóc takiej osobie?
Dobre słowo nie wystarczy – trzeba tu pomocy specjalisty. I znowu wszystko zależy od stopnia zaawansowania choroby, jednak ogólnie rzecz ujmując, potrzeba zespołowego działania lekarza psychiatry, psychologa, terapeuty uzależnień, kuratora, policji i wielu innych służb, które mogą takiemu człowiekowi uratować życie, wysyłając go na leczenie. Są oddziały szpitalne, prywatne kliniki, poradnie ambulatoryjne – moim zdaniem najlepiej zacząć od oddziału detoksu, potem leczenia zamkniętego odwykowego, a następnie stałej i systematycznej pracy terapeutycznej.
Czy z choroby alkoholowej można się wyleczyć? Moim zdaniem nie. Tak długo, jak ktoś będzie uważał, że już jest „zdrowy”, nie potrzebuje spotkań AA, terapeutów itp., tak długo będą mu się przydarzały zapicia. A życie z takim człowiekiem to jak życie na bombie – nie wiadomo kiedy wybuchnie. Tak przewlekłe poczucie niepewności i lęk przed zapiciem powoduje poważne i często nieodwracalne zaburzenia u osób najbliższych, z depresją, zaburzeniami lękowymi czy adaptacyjnymi na czele.
Wiele dorosłych dzieci alkoholików zmaga się z własnym uzależnieniem bądź syndromem DDA, który silnie wpływa na ich życie nawet po tym, gdy nie żyją z uzależnionym rodzicem. Pierwszą pomocą w sytuacji, gdy podejrzewamy u kogoś problem alkoholowy, jest skierowanie do lekarza POZ, psychologa, psychiatry – oni mogą pokierować dalej. Bez podjęcia leczenia i to leczenia długoletniego uzależnienie od alkoholu jest chorobą prowadzącą nieuchronnie do śmierci.
***
Teraz co nieco wiecie, możecie zrozumieć, jak funkcjonuje ta choroba i ludzie, których dotyka. Może to spotkać każdego. Zawodowego sportowca, ale i kolegę czy koleżankę, z którą na co dzień występujecie w amatorskiej drużynie piłkarskiej. Odpowiednia pomoc jest ważna, bo dzięki niej ludzkich dramatów może być mniej.