Inauguracja rundy wiosennej nie rozpoczęła się po myśli piłkarzy Sandecji Nowy Sącz. Co prawda, Arkadiusz Aleksander zdobył w meczu przeciwko Polonii Bytom swoją jedenastą bramkę w rozgrywkach. Jednak nie dała ona nawet punktu zespołowi z małopolski.
Chyba spore rozczarowanie, bo ten mecz tak się układał w końcówce, że wcale nie musieliście go przegrać.
Dokładnie. Bramki, jakie straciliśmy, było widać. Druga bramka, którą straciliśmy w drugiej połowie, powiem szczerze to było kuriozum, jak na poziom pierwszej ligi. Szkoda tych punktów, bo nastawialiśmy się na zwycięstwo. Druga połowa pokazała, że potrafimy grać w piłkę. Mieliśmy dużą przewagę. Piłkarze Polonii Bytom kilka razy wybijali piłkę praktycznie z linii bramkowej. Szkoda, bo zaczęliśmy fatalnie tę wiosnę.
Przy rzucie karnym o co mieli pretensje bytomianie?
Nie wiem.
A zadrżało serce, kiedy piłka po Twoim uderzeniu z „jedenastki” nie wleciała od razu do bramki?
Powiem tak. Trener na odprawie przedmeczowej mówił, że Marcin Cabaj nie broni karnych w lewy róg. Strzeliłem w lewy róg. Niestety, tak to już jest, że jeśli się na coś nastawi, to nie wychodzi. Chciałem strzelić w prawy róg bramkarza, jednak trener zasugerował lewy. Cieszę się jednak, że tę piłkę udało się dobić, bo nie strzelić karnego, to na pewno plama na honorze.
Czyli nie zawsze warto słuchać trenera…
No właśnie. Tak bywa.
Notował Łukasz Pawlik