Każdy gospodarz klubowych mistrzostw świata otrzymuje przywilej w postaci możliwości wystawienia swojego zespołu. Tym razem Katar będzie reprezentowany przez Al-Duhail. To drużyna uznana w swoim własnym kraju, ale niemająca żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej.
Katar był również gospodarzem poprzedniej edycji KMŚ, która odbyła się w grudniu 2019 roku. Wówczas państwo ze wschodniej części Półwyspu Arabskiego reprezentowała drużyna Al-Sadd SC. Wzbudzała ona zresztą spore zainteresowanie. Wszystko za sprawą jej trenera, czyli Xaviego. Były piłkarz reprezentacji Hiszpanii od prawie dwóch lat przymierzany jest do objęcia posady szkoleniowca FC Barcelona, stąd nazwa katarskiego klubu często przewija się w światowych mediach.
Xavi wciąż jednak trenuje najbardziej utytułowany zespół występujący na boiskach Qatar Stars League. Ostatnio zresztą z dość mizernym skutkiem. Uczestnik poprzedniej rywalizacji o tytuł najlepszej drużyny na świecie w ubiegłym sezonie zajął dopiero trzecie miejsce w tabeli katarskiej ekstraklasy. Po mistrzostwo Kataru sięgnęła więc drużyna Al-Duhail, która już w czwartek zmierzy się z Al-Ahly Kair.
Three days to go until #AlDuhail❤️ begin their first-ever FIFA Club World Cup campaign, representing #Qatar as they come up against the best in world football..! pic.twitter.com/aYnfjdpQJc
— نادي الدحيل ALDUHAIL (@DuhailSC) February 1, 2021
Klub służb
To z pewnością największe wydarzenie w bardzo krótkiej historii „Czerwonych Rycerzy”. Oficjalnie klub powstał w 2009 roku na bazie istniejącej już wcześniej drużyny Al-Shorta Doha. Początkowo drużyna z katarskiej stolicy występowała pod nazwą Lekhwiya Club. Rok po zgłoszeniu do katarskiej drugiej ligi uzyskała ona awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Od 2010 roku nieprzerwanie występuje więc na boiskach Qatar Stars League.
Pod obecnym szyldem zespół z Dohy funkcjonuje od 2017 roku. Właśnie wtedy Lekhwiya połączyła się z El-Jaish SC, czyli innym zespołem występującym w katarskiej ekstraklasie. Fuzja została zaakceptowana przez tamtejszy resort kultury i sportu, choć oba zespoły były związane z nieco innymi ministerstwami. El-Jaish był częścią katarskich sił zbrojnych, natomiast Lekhwiya była związana z siłami bezpieczeństwa.
Podobne afiliacje nie powinny dziwić. Sport jest ważnym narzędziem propagandowym dla władz Kataru, o czym zapewne najlepiej wiedzą kibice Paris Saint-Germain. Prezesem Al-Duhail jest zresztą Chalifa bin Hamad bin Chalifa Al Thani, czyli członek katarskiej rodziny królewskiej. Od 2010 roku jest on także wzbudzającym spore kontrowersje właścicielem hiszpańskiej Malagi.
Jak na razie zespół pod szyldami Lekhwiya i Al-Duhail siedmiokrotnie sięgnął po tytuł mistrza Kataru. Po raz pierwszy uczynił to zresztą w 2011 roku, czyli w swoim premierowym sezonie w Qatar Stars League. Na razie „Czerwoni Rycerze” nie mogą jednak pochwalić się sukcesami na arenie międzynarodowej. W Azjatyckiej Lidze Mistrzów występują od dziewięciu sezonów, a ich najlepszy wynik to dotarcie do ćwierćfinału.
Al-Duhail ma szkolić
Praktycznie na każdym kroku prezes Al-Duhail mówi o dużych ambicjach swojego klubu. Nie ograniczają się one zresztą jedynie do piłki nożnej. Futbol jest co prawda oczkiem w głowie Chalifa Al Thaniego, ale stara się on również rozwijać inne sekcje sportów cieszących się największą popularnością w Katarze. Stołeczny klub posiada także sekcje futsalu, piłki ręcznej, koszykówki, siatkówki i lekkoatletyki.
„Czerwoni Rycerze” nawiązują chętnie do religii. Al-Duhail ma więc zachęcać do uprawiania sportu młodzież wyznającą sunnicką wersję islamu. To ważne dla klubowych władz rozróżnienie, bo Katar tak naprawdę od dawna jest państwem multikulturowym. Imigranci stanowią prawie 90 proc. całej jego populacji, a wśród nich znajdują się także wyznawcy chrześcijaństwa, hinduizmu czy buddyzmu.
Zachęcenie do siebie utalentowanej młodzieży nie jest jednak zadaniem łatwym. Al-Duhail ma sporą konkurencję w postaci osławionej Aspire Academy, czyli akademii sportowej również mającej swoją siedzibę w Dosze. Obecnie to właśnie jej wychowankowie stanowią o sile reprezentacji Kataru. Odnoszą zresztą już spore sukcesy. W 2019 roku katarska drużyna narodowa wygrała bowiem Puchar Azji.
Al-Duhail doczekało się również swoich wychowanków w kadrze katarskiej reprezentacji. W grudniu ubiegłego roku na jej zgrupowaniu pojawiło się łącznie sześciu zawodników, którzy na co dzień występują w barwach aktualnego mistrza Kataru. To jednak wciąż mało w stosunku do lokalnego rywala, a więc Al-Sadd SC, będącego największym beneficjentem wsparcia dla sportu ze strony państwa.
Duże pieniądze
Debiutant w KMŚ nie będzie z pewnością ubogim kopciuszkiem tego turnieju. Finanse katarskich klubów nie są jawne, ale „Czerwoni Rycerze” z pewnością należą do ścisłej czołówki najbogatszych zespołów. Świadczą o tym rekordowe transfery dokonywane przez władze Al-Duhail. Przed dokładnie dwoma laty do katarskiego zespołu za blisko 35 milionów euro przyszedł Shoya Nakajima z portugalskiego Portimonense.
Kupując japońskiego pomocnika, Al-Duhail pobiło nie tylko rekord Qatar Stars League. Nakajima w lutym 2019 roku stał się bowiem najdroższym japońskim piłkarzem w historii! Szybko pobił zresztą kolejny rekord. Po zaledwie pół roku gry w Katarze wrócił do Portugalii, a FC Porto zapłaciło za niego 12 milionów euro. Tym samym Nakajima stał się najdrożej sprzedanym zawodnikiem z ligi katarskiej.
Transfery dokonane dotychczas przez Al-Duhail znajdują się zresztą w ścisłej czołówce największych transakcji w historii katarskiej ligi. Marokański stoper Medhi Benatia w styczniu 2019 roku przeszedł z Juventusu Turyn za 8 milionów euro. Po 7 milionów euro kosztowało wypożyczenie Dudu z brazylijskiego Palmeirasu i sprowadzenie północnokoreańskiego reprezentanta Kwang-song Hana z Juventusu.
Tak naprawdę najgłośniejszym transferem w historii klubu z Dohy było pozyskanie Mario Mandżukicia. Chorwacki napastnik trafił do Al-Duhail za darmo, ale z pewnością wraz z menadżerem zainkasował spore pieniądze za samo podpisanie kontraktu. Przez półtora roku miał natomiast zarobić 10 milionów euro. Z powodu pandemii koronawirusa skończyło się na półrocznym pobycie i zaledwie siedmiu spotkaniach.
Siła rażenia
Z pewnością właściciel Al-Duhail nie należy do ludzi szczególnie cierpliwych. Świadczą o tym relatywnie częste zmiany szkoleniowców pierwszego zespołu. Poprzedni marokański trener Walid Regragui wytrzymał na stanowisku tylko osiem miesięcy. Co prawda zdobył w ubiegłym roku tytuł mistrzowski, ale władzom „Czerwonych Rycerzy” nie spodobało się odpadnięcie z Azjatyckiej Ligi Mistrzów już w fazie grupowej.
Od stycznia 2019 roku przez dokładnie dwanaście miesięcy zespół prowadził z kolei Rui Faria. Portugalczyk, pracujący wcześniej przez 17 lat jako asystent Jose Mourinho, został zwolniony „tylko” z powodu porażki 0:4 w meczu derbowym z Al-Sadd. Tak naprawdę jedynie pojedynczy szkoleniowcy pracowali z Al-Duhail dłużej niż przez jeden sezon. Obecny trener Sabri Lamouchi prowadzi więc zespół dopiero od połowy października ubiegłego roku.
Francuz przed meczem z Al-Ahly Kair nie ukrywa, że to nie dowodzony przez niego zespół jest faworytem. Egipcjanie mają dużo większe doświadczenie od Katarczyków, bo kilku ich piłkarzy stanowi o sile tamtejszej reprezentacji. Lamouchi wydaje się jednak nazbyt kurtuazyjny. W swoim zespole, jak już zresztą wspomniano, ma kilku zawodników występujących regularnie w coraz więcej znaczącej kadrze Kataru.
Al-Duhail ma kim postraszyć zwłaszcza w ataku. Dudu i Edmilson Junior mają na swoim koncie po dziesięć bramek w katarskiej lidze, stąd znajdują się w czołówce jej strzelców. Groźny jest też katarski reprezentant Almoez Ali. Katarczycy wiele spodziewają się po swoim nowym nabytku. Kenijczyk Michael Olunga w swoim drugim meczu w nowym klubie strzelił bowiem hattricka. „Czerwoni Rycerze” przed debiutem w KMŚ nie stoją więc na straconej pozycji.