Granada nie podzieli losu Espanyolu. „El Grana” imponuje formą w Europie


Andaluzyjczycy po dobrym początku sezonu utrzymują wysoką formę na wiosnę. Granada C.F. zagra w 1/8 finału Ligi Europy

26 lutego 2021 Granada nie podzieli losu Espanyolu. „El Grana” imponuje formą w Europie
Foto: Pablo Moreno / Marca / SIPA / Pressfocus

„Europejskie puchary to dla polskiego trenera pocałunek śmierci”. W poprzednim sezonie pod tymi słowami Michała Probierza podpisał się Pablo Machin. Szkoleniowiec Espanyolu doprowadził Katalończyków do fazy pucharowej Ligi Europy, ale także z wielkim hukiem spadł do Segunda Division. W tym roku obawiano się, że ten niechlubny wyczyn powtórzyć może Granada C.F. Beniaminek La Liga z przytupem wszedł do ligi, zajmując 7. miejsce pozwalające na grę w eliminacjach europejskich pucharów.


Udostępnij na Udostępnij na

Zawodnicy z Andaluzji są dziś już pewni gry w następnej rundzie Ligi Europy, a w Primera znów są blisko miejsca gwarantującego udział w pierwszej edycji UEFA Conference League. Dysponując budżetem kilkukrotnie mniejszym niż Sevilla, Villarreal czy kluby z Kraju Basków, Granada nie ustępuje im kroku. Duża zasługa w tym trenera Diego Martineza. Wypatrzony przez Monchiego trener szkolił się pod okiem Unaia Emery’ego. Teraz, pracując na własny rachunek, osiąga wyniki ponad stan.

Miłe złego początki

Problemy „Papużek” zaczęły się jeszcze przed startem kampanii 2019/2020. Z klubu odeszli zawodnicy tworzący kręgosłup drużyny walczącej z najlepszymi na Półwyspie Iberyjskim. Na nowych pracodawców zdecydowali się m.in. Borja Iglesias, Mario Hermoso, Aaron Martin, Pablo Piatti czy Oscar Duarte. Sprowadzeni dla nich zastępcy nie prezentowali poziomu chociażby przeciętnego w La Liga. Rekordowy transfer do klubu, Raul de Tomas, sprowadzony z Benfiki za 22,5 mln euro, dopiero w Segunda przypomniał sobie, jak strzela się bramki.

Mający tak wąską kadrę Espanyol nie wytrzymał gry na trzech frontach. W biurach Estadi Cornella-El Prat podjęto najprostszą z punktu widzenia zarządzających klubem decyzję. W końcówce grudnia 2019 roku Pablo Machina zastąpił Abelardo. Pod jego wodzą Espanyol w 17 meczach zanotował pięć zwycięstw, tyle samo remisów i siedem porażek. Dało to średnią 1,18 punktu na mecz, co tylko przyspieszyło spadek do niższej klasy rozgrywkowej.

W kompromitujący sposób „Papużki” pożegnały się z Ligą Europy. Porażka 0:4 już w pierwszym meczu 1/16 finału przeciwko Wolverhampton przesądziła losy tej rywalizacji. Czy zmiana na stanowisku trenera była dobrym posunięciem? Z perspektywy czasu można stwierdzić, że na pewno nie. Abelardo dotrwał na stanowisku jedynie do końca sezonu 2019/2020. Misję powrotu do Primera Division powierzono Vincente Moreno.

Zwolniony w grudniu Pablo Machin rozpoczął sezon w Deportivo Alaves, z którym na początku sezonu osiągał wyniki na miarę możliwości tego zespołu. Na uznanie zasługuje fakt, że drużyna z Vitorii w meczach z Realem Madryt i FC Barcelona zdobyła cztery punkty na sześć możliwych. Po dobrym starcie fortuna opuściła Vitorię. Machin na stanowisku przetrwał jedynie do połowy stycznia. Jego następcą został, o ironio, Abelardo.

Nie powtórzyć tych samych błędów

Przed startem sezonu Granada nie dokonała wyprzedaży, tak jak to miało miejsce w Barcelonie. Na Estadio Nuevo Los Carmenes ściągnięto Maxieme’a Gonalons z Romy, Luisa Suareza z Watfordu czy Luisa Milla z CD Tenerife. Przedłużono także wypożyczenie z Realu Madryt podstawowego obrońcy Jesusa Vallejo. Wszystkie te ruchy były dokładnie przemyślane i zaplanowane. Nie szukano uzupełnień składu, ale jego wzmocnień.

Konieczność gry już od II rundy eliminacyjnej znacznie skróciła i tak już najkrótszy w historii okres przygotowawczy. W Andaluzji zamiast na rewolucje zdecydowano się na ewolucje. Sukces, jakim była pierwsza w historii klubu gra w europejskich pucharach, nie uderzył włodarzom do głowy. Klub budują na skromności, pokorze i pracowitości. Są to cechy charakterystyczne dla mieszkańców tego nomen omen najbiedniejszego regionu w całej Hiszpanii.

Ciężka praca przyniosła efekty. Wyeliminowanie w pierwszej wiosennej rundzie SSC Napoli to jedna z największych niespodzianek tej edycji Ligi Europy. Pierwszy mecz to całkowita dominacja Granady i tylko dzięki jej nieskuteczności drużyna Piotra Zielińskiego mogła szukać swoich szans w rewanżu. Mecz na stadionie im. Diego Maradony to pokaz geniuszu taktycznego Diego Martineza. Zagęszczony środek pola i płynne kontrataki pozwoliły przypieczętować awans do następnej rundy.

Wybraniec Monchiego w Granada

Mówi się, że sukces ma wielu ojców. W przypadku Granady jeden z nich wyrasta ponad resztę. Mowa o Diego Martinezie. Jego kadencja to pasmo nieustannych sukcesów. W pierwszym sezonie pod jego wodzą zespół wywalczył awans do Primera Division, w tabeli ustępując miejsca jedynie Osasunie. Jako beniaminek La Liga zakładał spokojne utrzymanie w elicie. Tymczasem Andaluzyjczycy pierwszy raz od 1969 dotarli do półfinału Copa del Rey, zajęli 7. miejsce w lidze i po raz pierwszy w historii klubu grają w europejskich pucharach.

Obecny sezon pucharowy to awans do 1/8  finału Ligi Europy, ćwierćfinałowa porażka w Pucharze Króla z Barceloną. Granie na trzech frontach nie przeszkadzało, aby Granada ponownie walczyła o pierwszą siódemkę miejsc, która da szansę powtórzenia tych wyników w przyszłym sezonie. Diego Martinez stał się jednym z najbardziej rozchwytywanych trenerów w Hiszpanii. Duża zasługa w tym człowieka, który go wypatrzył i dołączył do sztabu wielkiego zespołu – Monchiego.

To właśnie legendarny dyrektor Sevilli wypatrzył Martineza i zatrudnił go na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Martinez pracował jako asystent Unaia Emery’ego w czasie, gdy Sevilla dwukrotnie sięgała po wygraną w Lidze Europy. Po odejściu pierwszego szkoleniowca do PSG Diego Martinez objął rezerwy Sevilli. Urodzony w Vigo trener po raz pierwszy wyruszył na nieznane wody, gdy objął Osasunę. Popracował tam jedynie przez rok. Jego talent trenerski odkryła Granada, wykupując go z Pampeluny. Jak ta historia potoczyła się dalej, dobrze wiemy.

Monchi, czego nie dotknie, zamienia w złoto. Wybrany przez niego Julen Lopetegui powrócił na trenerskie szczyty. Sevilla pod jego wodzą gra jedną z najatrakcyjniejszych piłek do oglądania. W futbolu jednak nic nie trwa wiecznie. Kiedyś era Lopeteguiego na Ramon Sanchez Pizjuan się zakończy. Jego następca jest już znany i dobrze przez odpowiednią osobę przygotowany.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze