5 powodów, dla których Lech pokona Pogoń


Już dzisiaj hit ekstraklasy. Dlaczego to właśnie Lech w nim zwycięży?

26 lutego 2022 5 powodów, dla których Lech pokona Pogoń
Paweł Jaskółka / PressFocus

Lech Poznań dość niespodziewanie już po trzech kolejkach rundy wiosennej stracił prowadzenie w tabeli ekstraklasy. Teraz przed nim starcie z nowym liderem Pogonią Szczecin. Z "Portowcami" łatwo nie będzie, ale drużyna Macieja Skorży ma jeden cel – wrócić na fotel lidera.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeśli spojrzymy na kursy u bukmacherów, to mimo gry na wyjeździe Lech według nich ma delikatnie większe szanse na zwycięstwo. Z czego to wynika? Postanowiliśmy przedstawić Wam pięć powodów, dla których „Kolejorz” powinien zwyciężyć w hicie kolejki. Dlaczego tak się stanie?

Po pierwsze – do gry mogą wrócić Ishak i Amaral

Joao Amaral? 10 goli i sześć asyst. Mikhael Ishak? 11 bramek i cztery ostatnie podania. Niedziwne, że „Kolejorz” miał problemy ze zdobyciem bramki w ostatnim starciu z Lechią, jeśli nie grało dwóch najskuteczniejszych zawodników w klasyfikacji kanadyjskiej. Choć Lech Poznań po 20 minutach ostatniego meczu mógł wyjść na prowadzenie, to zabrakło zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Przez to zespół dał Lechii wiarę, że może coś ugrać w meczu i ostatecznie tak się stało. Bramki Mikhaela Ishaka oraz Joao Amarala niejednokrotnie zabijały mecz. W starciu z liderem będzie to potrzebne, ponieważ Pogoń nie dopuści do tak wielu sytuacji i Lech Poznań będzie musiał wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do zdobycia gola.

Łukasz Sobala / PressFocus

Jeśli chodzi o Szweda, to nie jest pewne, czy wróci na mecz z Lechem, ale wszyscy w Poznaniu mają nadzieję, że tak się stanie. Kapitan drużyny, choć miewał słabsze mecze, jeśli chodzi o aspekt ofensywny, to zawsze był liderem mentalnym. Gdy piłkę miał przeciwnik, to Ishak był pierwszym obrońcą „Kolejorza”. To, że zagra Joao Amaral, jest jeszcze bardziej prawdopodobne. Portugalczyk nie był w osiemnastce meczowej w spotkaniu z Termalicą. Tydzień później wszedł na boisko w drugiej połowie. Dodatkowo Dani Ramirez zagrał przeciętnie w starciu z Lechią, więc Portugalczyk powinien wrócić do pierwszej jedenastki.

Po drugie – Lech ma bardzo szczelną defensywę

W tym sezonie Maciej Skorża zrobił coś niesamowitego z grą obronną Lecha Poznań. Do tej pory zespół w 22 meczach stracił zaledwie 17 bramek, choć w pierwszych sześciu meczach w lidze za kadencji nowego trenera w sezonie 2020/2021 stracił ich aż dziewięć. Początek nie zapowiadał więc, że „Kolejorz” stanie się tak dobrze zorganizowaną w defensywie drużyną. Jednak po letnim okresie przygotowawczym nastąpiło jakby nowe otwarcie. Trener Skorża oparł defensywę na dwóch stoperach – Bartoszu Salamonie i Antonio Miliciu. Polak po średnim początku po powrocie do kraju stał się jednym z najlepszych środkowych obrońców. Jest nie tylko świetny w destrukcji, lecz także potrafi być pierwszym rozgrywającym i stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry.

Jeśli chodzi o Antonio Milicia, to podobnie jak Salamon nie dość, że świetnie pracuje w defensywie, to też potrafił zapewniać zespołowi punkty. W jesiennym meczu z Górnikiem Zabrze zdobył bramkę na wagę zwycięstwa w 99. minucie. Na bokach obrony świetnie radzą sobie Pedro Rebocho i Lubomir Satka, którzy potrafią budować akcje ofensywne. Szczególnie ten pierwszy ma duży ciąg na bramkę rywala, co udokumentował w tym sezonie golem i dwoma asystami.

Defensywa będzie kluczem do dobrego wyniku z „Portowcami”, bo przeciwnik ma kim postraszyć w ofensywie. Lubomir Satka będzie musiał powstrzymać Kamila Grosickiego, a Salamon i Milić Lukę Zahovicia. Najtrudniej może być jednak z Vahanem Bichakhchyanem, który jak dotąd strzelał gola w każdym meczu ekstraklasy. Lech Poznań zamierza przerwać tę serię. Więcej o defensywie „Kolejorza” można przeczytać tutaj.

Po trzecie – Lech ma lepszą sytuację z młodzieżowcem

Jeśli chodzi o obowiązkowego młodzieżowca, to „Kolejorz” nie ma żadnego problemu. Jakub Kamiński grałby w pierwszej jedenastce, nawet gdyby nie istniał ten przepis. Jakub Kamiński daje drużynie coś ekstra. W tym momencie sezonu ma już osiem goli i sześć asyst w lidze, co czyni go trzecim najlepszym graczem zespołu w klasyfikacji kanadyjskiej. Skrzydłowy długo już nie pogra w Lechu, ale do końca sezonu na pewno trener Maciej Skorża nie będzie miał problemu z wypełnianiem przepisu o obowiązkowym młodzieżowcu.

Jeśli chodzi o „Portowców”, to trener Kosta Runjaić takiego komfortu już nie ma. Jesienią tę rolę odgrywał Kacper Kozłowski i był spokój, bo Polak podobnie jak Jakub Kamiński nie zaniżał poziomu, a wręcz był wartością dodaną. W rundzie wiosennej w pierwszych dwóch meczach trener dał szansę Maciejowi Żurawskiemu. Ten jednak nie wykorzystał jej tak, jak mógł, więc w starciu ze Stalą Mielec Kosta Runjaić postawił na Mateusza Łęgowskiego. Ten zaprezentował się solidnie, ale pytanie, czy gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to czy zamiast młodzieżowca w środku pola nie grałby Vahan Bichakhchyan bądź Rafał Kurzawa. Zapewne by tak było. Lech ma większy komfort w tej kwestii i to ostatecznie może zadecydować o wyniku meczu.

Mateusz Ludwiczak / Wisła Płock SA

Po czwarte – Lech potrafi niszczyć swoich rywali

„Kolejorz” w tym sezonie miał kilka takich meczów, że przeciwnik mógł czuć się po nich jak bokser po ciężkim nokaucie. Co ważne, nie dzieje się to tylko z drużynami z dołu tabeli. Lech jesienią ograł Wisłę Kraków 5:0 i Śląsk Wrocław 4:0, kiedy te zespoły były jeszcze w czołówce tabeli. Pierwsza połowa meczu z drużyną Jacka Magiery to był wręcz huraganowy atak zespołu Macieja Skorży, który prawie w ogóle nie pozwalał wyjść przeciwnikowi z własnej połowy. „Kolejorz” pokonał też Wisłę Płock 4:1 czy Termalicę 5:0 przed dwoma tygodniami.

Takie zwycięstwa są ważne, bo pokazują, że drużyna jest czasami po prostu poza zasięgiem innych rywali. Dają też zawodnikom pewność siebie, dzięki której mają przewagę mentalną nad rywalem. Jeśli Lech rozegra taki mecz jak chociażby wspomniana pierwsza połowa ze Śląskiem, to do spotkania z liderem może podejść z dużą pewnością siebie.

Po piąte – Pogoń nie przekonała w ostatnich meczach

Ostatnie dwa mecze Pogoni Szczecin? 6 punktów. Niby wszystko wygląda dobrze, ale było blisko, aby „Portowcy” z tych pojedynków zgarnęli tylko dwa punkty. Jeśli chodzi o grę, to wszystko wyglądało dość dobrze. Pogoń kontrolowała mecz i tworzyła sytuacje, jednak nie potrafiła ich udokumentować. W meczu z Zagłębiem Lubin nie zdołała podwyższyć prowadzenia i pozwoliła przeciwnikowi zdobyć wyrównującego gola. W spotkaniu ze Stalą Mielec dopiero w doliczonym czasie gry zwycięstwo zapewnił Vahan Bichakhchyan. Nieskuteczność w meczu z Lechem odbiera szansę na sukces – trener Maciej Skorża na pewno przeanalizuje mecze z Zagłębiem i Stalą i wyciągnie odpowiednie wnioski.

Jak widać, jest wiele powodów, dla których Lech mógłby pokonać Pogoń. „Kolejorz” zagra dzisiaj o powrót na fotel lidera. Ten mecz może też być decydujący w kontekście walki o mistrzostwo. Lech musi udowodnić swoją wartość. Żadne powody nie wystarczą, jeśli Lech nie zaprezentuje klasy na boisku. Ale zespół Macieja Skorży jest w stanie to zrobić.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze