9 największych wpadek polskich drużyn w pucharach europejskich!


17 lipca 2014 9 największych wpadek polskich drużyn w pucharach europejskich!

Media huczą, Twitter pełny szydery, kibice wściekli. Wczorajszy remis Legii z St. Patrick’s Athletic F.C. dla niektórych odebrany został jako wielka wpadka, dla innych była to naturalna kolej rzeczy. Ostatnie 20 lat to istny festiwal kompromitacji polskich drużyn w europejskich pucharach, który jak nic innego pokazywał spadek znaczenia Polski na arenie międzynarodowej. Oto pięć największych wpadek polskich zespołów w europejskich pucharach ostatniego 20-lecia...


Udostępnij na Udostępnij na

1. Wisła Kraków – Levadia Tallin, II runda eliminacji LM, lipiec 2009 (1:1 i 0:1). Wisła z 2009 roku, mimo że podejmowała Levadię na Stadionie Ludowym w Sosnowcu, uchodziła za zdecydowanego faworyta starcia z klubem ze stolicy Estonii. „Biała Gwiazda” dowodzona przez Macieja Skorżę naszpikowana była zawodnikami jak na polskie warunki wybitnymi: bohaterem ostatniego mundialu Juniorem Diazem, sprzedanym później do PSV Marcelo, jeszcze w miarę młodymi i będącymi w szczytowej formie Głowackim, Sobolewskim i Brożkiem, 21-letnim, przebojowym Małeckim. Pierwszy mecz na polskim terenie zakończył się szczęśliwym remisem 1:1 (gol Ćwielonga w 90. minucie), powinien zwiastować sporę problemy wiślaków w Tallinie, ale zarówno obóz Wisły, jak i polska prasa bagatelizowały ten wynik, usprawiedliwiając go burzą, która podczas meczu przetoczyła się przez Sosnowiec. Drugi mecz pokazał jednak, że wynik pierwszego starcia był nieprzypadkowy. Wisła miała przeważać, ale po 45 minutach to Levadia miała więcej szans. W drugiej połowie grającym bez większego pomysłu wiślakom nie udało się strzelić gola. W 90. minucie Levadia pewna awansu dokończyła dzieła zniszczenia, aplikując polskiej drużynie gola na 1:0. Tytuły polskich dzienników krzyczały z nagłówków: Wstyd! Hańba! Kompromitacja!, żądano głowy Skorży, kwestionowano zaangażowanie graczy. Mecz z Levadią jest uważany za symboliczny koniec „wielkiej Wisły”. Zdruzgotany tą klęską właściciel klubu Bogusław Cupiał przestał inwestować w zespół znaczne środki, zaczął się masowy exodus wyróżniających się zawodników.

2. Wisła Kraków – Qarabağ Ağdam, III runda eliminacji Pucharu UEFA, sierpień 2010 (0:1 i 2:3). Prawie równy rok po klęsce w Tallinie kolejny przedstawiciel byłej sowieckiej republiki skompromitował biedną Wisełkę. Zespół, wtedy już trenowany przez Henryka Kasperczaka, został wyraźnie zaskoczony przez walczących i ambitnych Azerów, a najlepszym podsumowaniem dwumeczu była przyśpiewka kibiców białej gwiazdy: „Wy jesteście gwiazdorami, przegrywacie z frajerami”. Porażka ta zakończyła działalność Henryka „muszę mieć w składzie Gorawskiego i Strąka” Kasperczaka w polskiej piłce.

3. Śląsk Wrocław – Helsingborgs IF, III runda eliminacji LM, sierpień 2012 (0:3 i 1:3). W okresie 2011/2012 coś dobrego zaczęło się budować we Wrocławiu: niezły skład z doświadczonymi Polakami (Kazimierczak, Mila), zdolnymi młodzianami (Sobota), klasowymi obcokrajowcami (Kelemen), utytułowany trener (Lenczyk), potężny sponsor (Solorz  – Żak), przenosiny na nowy Stadion Miejski – wydawało się do duopolu Legia – Lech dołączy trzeci, bardzo poważny gracz. 1:6 w dwumeczu ze Szwedami szybko zweryfikowało rozbudzone nadzieje. Mistrz Szwecji przyjechał co prawda w znacznie silniejszym składzie niż Karabach czy Levadia, między innymi z najnowszym, wartym 8 milionów euro nabytkiem Realu Sociedad Alfreðem Finnbogasonem, ale nie tłumaczyło to wyniku końcowego. Odwołajmy się do charakterystyki gry Śląska wygłoszonej przez jednego z kibiców świeżo po meczu we Wrocławiu: „0% umiejętności , 5% ambicji, 100% nieudolności”.

4. Lech Poznań – Žalgiris Wilno, III runda eliminacji Pucharu UEFA, sierpień 2013 (0:1 i 1:2). „Litewski chamie, klęknij przed polskim panem” – głosił niesławny transparent wywieszony przez Wiarę Lecha podczas meczu z Żalgirisem. Cham nie posłuchał – zlał poznaniaków, wyrzucił ich z pucharów, czym najlepiej odpowiedział „kibicom” z Poznania. Przegrana walka o mistrzostwo Polski, odpadnięcie z Litwinami – wydawało się, że dni Mariusza Rumaka po ostatnim gwizdku w tym dwumeczu są policzone. Ale sobie tylko wiadomym sposobem Rumak dalej jest w Poznaniu i ma się dobrze.

 5. Widzew Łódź – Czornomorec Odessa, 1/32 Pucharu UEFA, wrzesień 1995 (0:1 i 1:0 k. 5:6). Trochę starsza historia. Obecnie liga ukraińska jest niezwykle bogatą i szanowaną ligą. Zespoły z Charkowa czy Dniepropietrowska potrafią toczyć boje o transfery najlepszych młodych Brazylijczyków z europejskimi tuzami i je wygrywać. W europejskich pucharach też potrafią napędzić stracha każdemu… Ale w 1995 roku nie potrafiły… Klęska Widzewa z Koniarkiem, Czerwcem, Woźniakiem, Łapińskim, Siadaczką w dwumeczu z Ukraińcami z Odessy była porównywalną katastrofą co odpadnięcie Wisły z Karabachem. Tym bardziej że niemalże w tym samym składzie rok później Widzew zdobył mistrzostwo Polski, a w fazie pucharowej Ligi Mistrzów toczył równorzędne boje z Atletico Madryt i Borussią Dortmund.

6. FC Tiraspol – Lech Poznań 1:0, 3:1

Puchar Intertoto był niejako eliminacjami do pucharu pocieszenia (UEFA) i nie wszyscy traktowali go poważnie, ale bez przesady. Odprawienie mołdawskiej drużyny powinno wyglądać co najmniej jak sparing z juniorami, a przekształciło się w… no właśnie, w co? Wstyd, żenada, kompromitacja, hańba, frajerstwo, parafrazując klasyka. Nie ma co się dziwić, że na Youtube nie ma żadnego skrótu meczu czy poszczególnych bramek. Patrząc z drugiej strony, to nawet lepiej. Lepiej, żeby nikt tego więcej nie widział. Obejrzeć można natomiast migrację kibiców „Kolejorza” na stadionie i na tym poprzestańmy.

7. Legia Warszawa – Vetra Wilno 0:3(walkower)

Ku przestrodze, aby nie lekceważyć dużo gorszych, mniej znanych i zamożnych zespołów. Legia w tym meczu grała tragicznie do tego stopnia, że zagotowani kibice przy stanie 0:2 postanowili pomóc swoim piłkarzom zaoszczędzić wstydu i zrobili mały kocioł na murawie. Tylko Bóg wie, czy nie uchronili Legii przed większą porażką i gorszym blamażem. A tak wystarczyło 45 minut, pyk-pyk, walkower i wracamy do domu. Trener Urban prowadził drużynę wtedy po raz pierwszy w oficjalnym meczu stołecznej drużyny. Pamiętny debiut, nie ma co.

8. Jagiellonia Białystok – Irtysz Pawłodar 1:0, 0:2

Świeża sprawa, można powiedzieć. Wszystko szło dobrze, aż do rewanżu. Tomasz Frankowski – nauczony doświadczeniem – jakby przeczuwał, że 1:0 może nie wystarczyć, dlatego w 80. minucie po strzelonej bramce szybko ustawił piłkę na środku boiska, aby rywale mogli jak najszybciej wznowić grę. Na nieszczęście Jagiellonii, nie pomylił się ani trochę. W rewanżu już po pierwszej połowie było pozamiatane, a Michał Probierz chyba jeszcze wtedy nie zdawał sobie sprawy, jakim będzie „rozchwytywanym” trenerem.

9. Wisła Kraków – Valerenga Oslo 0:0 k.3:4

W 2003 roku przebiliśmy wszystko, jeśli chodzi o europejskie puchary. GKS Katowice odpadł z Cementarnicą Skopje, a Polonia Warszawa z Tobołem Kostanaj. Ostatni dwumecz to jednak prawdziwa perełka, która dopełniła hattricka. Wisła w tamtych czasach miała naprawdę mocną ekipę, która rywali pokroju Valerengi powinna okradać ze złudzeń już w pierwszym meczu. Po dwóch kiepskich meczach, dogrywce, przyszedł czas na rzuty karne, w których najlepsze strzały (oprócz Norwegów oczywiście) oddali… Głowacki i Paszulewicz. Co najbardziej rzuca się w oczy, gdy oglądamy skrót „jedenastek”? Niebieska banda z reklamą ówczesnej Ery… możesz więcej.

Komentarze
Robo (gość) - 10 lat temu

"W okresie 2011/2012 coś dobrego zaczęło się budować we Wrocławiu:.......[...]zdolnymi młodzianami (Sobota) " haha Sobota rocznik 87 miał już wtedy 25 lat sympatyczny redaktorze.Chyba ,że wy też kierujecie się "polskimi widełkami" określejącymi wiek tzw.młodego,utalentowanego polskiego piłkarza od I9 - 29 lat na karku.

Odpowiedz
LuCaS (gość) - 10 lat temu

Sympatyczny redaktor odpowiada - zastosowałem faktycznie polskie widełki, w pomocy obok Kaźmierczaka i Milli, Sobota jawił się jako młody motor napędowy...przytoczone przez Ciebie zdanie z tekstu jest o tyle uzasadnione, że w pierwszej 11, która wybiegła na mecz z Helsingborgsem Sobota był najmłodszym zawodnikiem....

Odpowiedz
Krzysiek (gość) - 10 lat temu

A gdzie rok 1992 i 0-9 oraz 2-2 Widzewa z Eintrachtem Frankfurt? To było coś!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze