Miał budować swoją markę na Zachodzie, a już latem może wrócić do polskiej ekstraklasy. Z pewnością inaczej Maciej Makuszewski wyobrażał sobie swoją karierę po wyjeździe do Portugalii. W Vitorii Setubal miał walczyć o najwyższe cele, a wychodzi na to, że będzie musiał bronić się przed spadkiem.
Ile znamy takich historii – piłkarz wybija się na tle ekstraklasowej gromady, dostaje propozycję przejścia do lepszego klubu, prestiżowej ligi. Zalicza debiut, radzi sobie całkiem nieźle, a potem słuch po nim zanika. Po jakimś czasie wraca do Polski, aby na nowo udowodnić, że jednak wyjazd na Zachód/Wschód to tylko wypadek przy pracy, a on nadal potrafi grać w piłkę.
Być może Maciej Makuszewski nie zalicza się do grona piłkarzy, którzy nie poradziliby sobie gdzieś indziej niż nad Wisłą. Jednak gdybyśmy mieli obok Podbeskidzia Bielsko-Biała typować kolejnego pechowca, byłby nim właśnie on. Trudno sobie wyobrazić gorszy scenariusz niż ten z Portugalii. Skrzydłowy Lechii Gdańsk przenosił się do Vitorii Setubal w momencie, kiedy ta była na ósmym miejscu w ligowej tabeli. Nie jechał w ciemno – ze szkoleniowcem Quimem Machado poznał się już w Gdańsku, kiedy ten trenował drużynę „Biało-zielonych”. Wszystko układało się obiecująco. Nowe miejsce, silna liga. Kolejna przygoda, po Tereku Groznym, za granicą.
Maciej Makuszewski przychodził do Setubal awansować do pucharów. Od lutego nie wygrał meczu i jest blisko spadku. Transfer roku.
— Tomasz Zieliński (@TomekZiel) May 7, 2016
Zapowiadało się dobrze. Debiut w meczu z CS Martimo na początku lutego (kilka dni po transferze) i od razu asysta przy bramce. Mecz co prawda zremisowany, ale w małym Setubal o Makuszewskim z pewnością zrobiło się głośno. Potem kolejne dwa remisy, nie wyglądało to źle, skrzydłowy nie błyszczał, ale w końcu potrzeba czasu na aklimatyzację w nowym miejscu. Kto by pomyślał, że kilka dni później ziści się najbardziej czarny scenariusz, a Vitoria nie wygra spotkania do dzisiaj? Tak, ostatni raz drużyna Quima Machado zwyciężyła pod koniec stycznia. Daje nam to ponad 106 dni bez zwycięstwa. Wychodzi na to, że od przeprowadzki do Portugalii pomocnik nie wygrał żadnego spotkania…
Jak na tle drużyny wypada Maciej Makuszewski? Nie wybił się niczym więcej niż asysta. Statystyki średnie, ale też cała drużyna gra poniżej jakichkolwiek oczekiwań. Lechista nawet z formą życia nie zrobiłby nic, kiedy cały zespół po prostu nie gra.
Trudne decyzje czekają Makuszewskiego. Zawodnik został wypożyczony do końca sezonu 2016/2017. Lechia jednak zastrzegła sobie prawo do skrócenia wypożyczenia przed każdą rundą i być może właśnie taki scenariusz byłby najlepszy. Drużyna Piotra Nowaka nadal liczy się w grze o Ligę Europy – nie jest powiedziane, że taki argument przekona Macieja Makuszewskiego do powrotu, chociaż w obecnie poukładanym zespole Lechii trudno znaleźć miejsce dla kolejnego skrzydłowego. Podobno zawodnikiem interesuje się Lech Poznań, jak na razie to tylko plotki. Jedno jest pewne – do końca sezonu pozostał jeden mecz. Zwycięstwo nad szóstym w tabeli FC Pacos de Ferreira da utrzymanie Vitorii Setubal, inny wynik może pogrążyć Quima Machado, a wtedy pomocnik Lechii Gdańsk raczej nie będzie miał oporów, aby wrócić do Polski.