11. ŁKS Łódź: Rycerze wiosny


Najpierw były modły o udany finisz rozgrywek Orange Ekstraklasy, później o przyznanie licencji. Obie zostały wysłuchane i ŁKS Łódź pozostał w gronie pierwszoligowców.


Udostępnij na Udostępnij na

Po rundzie jesiennej (i dwóch kolejkach rundy wiosennej rozegranych awansem) ŁKS był na 15. miejscu w tabeli OE i nic nie wskazywało na to, że przy Al. Unii Lubelskiej może być lepiej. Wspaniały finisz rundy wiosennej sprawił jednak, że 2- krotni mistrzowie Polski nie tylko uciekli spod gilotyny, ale też awansowali aż na 11. miejsce! Krótko mówiąc sukces, którego nikt się nie spodziewał.

Najlepszy mecz: Lech Poznań- ŁKS Łódź 1:2

Wygrać z Lechem to wielka rzecz, ale zwyciężyć przy Bułgarskiej, w obecności 14 tys. widzów liczących na wygraną gospoadrzy wciąż walczących o udział w Pucharze UEFA to ogromne osiągnięcie. I chociaż nawet gdyby ŁKS przegrał to spotkanie i tak utrzymałby się w OE (Jagiellonia bowiem w tym samym czasie przegrała 0:4 z Ruchem Chorzów), to jednak ambicja i wola walki zaprezentowana w tej potyczce budzi podziw i karze cieszyć się z faktu, że ŁKS pozostał w I lidze.

Najgorszy mecz: Górnik Zabrze- ŁKS Łódź 1:1

Paradoksalnie trudno było wybrać jakiś szczególnie nieudany mecz ŁKS-u. W okresie gdy zespół przejął ponownie Marek Chojnacki i piłkarze z Łodzi zaczęli uciekać ze strefy spadkowej, niezbyt wyszło im spotkanie z Górnikiem Zabrze który wiosną grał o niebo gorzej niż jesienią, a jednak ŁKS będący w końcówce sezonu na fali, nie potrafił wygrać z drużyną Ryszarda Wieczorka.

Najlepszy piłkarz: Marek Chojnacki

Wiem, wiem, że już od dobrych paru lat piłki nie kopie, ale nie sposób odnieść wrażenia, że gdyby nie Chojnacki, ŁKS nie utrzymałby się w OE i nie pomogłaby nawet obecność Cristiano Ronaldo w składzie łodzian. Od momentu ponownego objęcia sterów w tej dziurawej i szarganej konfliktami majtków łajbie przez Chojnackiego, ŁKS wygrał 5 meczów, 2 zremisował i tylko 2 przegrał w dodatku z rywalami (Korona Kielce, Wisła Kraków) z którymi przegrać to żadna ujma. Sukces ŁKS-u to w dużej mierze zasługa Chojnackiego, ale nie tylko… Wielki „comeback” do ligi polskiej zanotowali Sebastian Mila (chyba najlepszy wiosną gracz ŁKS-u) i Marcin Adamski, jak przystało na profesora, obroną kierował Tomasz Kłos, po wpadce w potyczce z Legią (głupio zarobione w stosunkowo krotkim czasie dwie żółte kartki), w kolejnych meczach w pomocy rządził i dzielił Robert Szczot.

Największe rozczarowanie: Algimantas Breikstas i jego pupile

Litwin zimą został nowym właścicielem ŁKS-u, ale…bieda jak przy Al. Unii Lubelskiej jak piszczała tak piszczy dalej, a Brazylijczykom których tak licznie sprowadził do Łodzi, bliżej do „kolegów po fachu”, którzy w zeszłym sezonie grali w Pogoni Szczecin niż do podopiecznych Dungi. Zresztą o ich klasie świadczy fakt, że Marek Chojnacki zaraz po tym jak został szkoleniowcem ŁKS-u, większości z tych graczy zaśpiewał utwór Andrei Bocelliego i Sarah Brightman „It`s time to say goodbye„.

Perspektywy na przyszłość:

Problemy z otrzymaniem licencji to oznaka tego, że mimo utrzymania w I lidze, lepszy czasy póki co w Łodzi nie nastały. W czasie przerwy letniej wyzwaniem dla działaczy będzie zatrzymanie najlepszych graczy i próba sprowadzenia choć kilku przyzwoitych zawodników. Od tego będzie zależeć to czy przyszły sezon będzie jak poprzedni czy też 2006/2007 kiedy ŁKS po rundzie jesiennej był w czołówce tabeli, a wiosną, choć już nie błyszczał, nie musiał drżeć o ligowy byt.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze