Skarb kibica ekstraklasy: W Płocku zmiana planów. Na co stać Wisłę z nowym trenerem?


Sprawdzamy, co słychać w Płocku na chwilę przed startem nowego sezonu

Już za chwilę, już za moment startuje kolejny sezon naszej ukochanej ekstraklasy. Kluby rozgrywają ostatnie sparingi, gorączkowo starają się o kolejne wzmocnienia, a co w tym czasie robi Wisła Płock? Otóż płocczanie, to trzeba im przyznać, podeszli do sprawy dość nietypowo. Na tydzień przed rozpoczęciem nowego sezonu z pracą pożegnał się Marcin Kaczmarek.


Udostępnij na Udostępnij na

O patologii całej tej sytuacji można by napisać elaborat, ale na potrzeby tekstu, który traktować ma stricte o Wiśle, ograniczymy się do jednego akapitu (no i kilku uszczypliwych wzmianek).

Od kilku lat jak mantrę powtarza się, że polscy trenerzy nie mogą spokojnie pracować, bo perspektywa rychłego zwolnienia skutecznie powstrzymuje ich od podejmowania odważniejszych decyzji. Nie ma komfortu pracy, możliwości budowy czegoś trwalszego niż sezonowa rewelacja. Pośród tego chaosu odnalazł się nam Marcin Kaczmarek, trener który wyprowadził „Nafciarzy” z odmętów drugiej ligi, przebrnął przez ligę pierwszą i awansował do ekstraklasy. W niej nie tylko udało się skutecznie utrzymać. Beniaminek zakończył sezon na 12. miejscu, a awans do grupy mistrzowskiej był o krok. No i kiedy wydawało się, że wśród ciągłego chaosu i zawirowań na ławkach trenerskich, w końcu mamy coś stałego – Kaczmarek żegna się z klubem w najgorszych możliwych okolicznościach i w najgorszy możliwy sposób.

Do niedawna określanie Wisły Płock zaszczytnym mianem projektu nie było nadużyciem. W Płocku tworzył się powoli kolektyw, który zdawał się mieć ręce i nogi. Niestety 5 lipca wszystko wzięło w łeb. W klubie zaczyna się coś, co z krajowego podwórka znamy aż za dobrze – prowizorka. I nikt tutaj nie skazuje płocczan na pewny spadek, być może od jakiegoś czasu w tej drużynie nie wszystko grało i z biegiem czasu byłoby tylko gorzej. Bolesne są tu same okoliczności pożegnania trenera, którego posada wydawała się – nawet jak na polskie warunki – niezagrożona.

Przygotowania do sezonu

22 czerwca Wisła Płock wyruszyła na 10-dniowe zgrupowanie do Siedlec, gdzie rozegrane miały zostać trzy sparingi. Zaczęło się z wysokiego „C”, bo pierwszym przeciwnikiem „Nafciarzy” miał być świeżo koronowany mistrz Polski – Legia. O ile w pierwszej połowie spotkania nie było widać znacznej różnicy pomiędzy drużynami, o tyle kiedy w drugiej części na boisku pojawili się piłkarze pierwszego zespołu Legii, to krótko mówiąc, pokazali, kto jest obecnie mistrzem kraju. Spotkanie zakończyło się porażką 0:3. Cztery dni później płocczanie po zwycięskim golu Merebashvilego ograli trapionego problemami Górnika Łęczna, by na koniec zgrupowania raz jeszcze dać się ograć 0:3, tym razem miejscowej Pogoni Siedlce. Okres przygotowawczy zakończyło towarzyskie spotkanie ze Śląskiem Wrocław zakończone remisem 2:2.

Okno transferowe

Transfery dokonane przez drużynę z Płocka wyglądają naprawdę sensownie. Udało się wzmocnić większość pozycji, ale z ocenami, na ile były to rzeczywiste wzmocnienia, trzeba się wstrzymać przynajmniej do zakończenia rundy jesiennej. Na pewno duże wrażenie mogła zrobić informacja o wypożyczeniu Igora Łasickiego. W końcu niecodziennie piłkarz wicemistrza Włoch trafia do ekstraklasy. Entuzjazm odrobinę stygnie, jeśli spojrzymy na fakt, że zawodnik przez większość czasu przebywał na wypożyczeniach do niższych włoskich lig, w których także nie grał dużo. Niewątpliwie dla samego piłkarza będzie to jedna z ostatnich szans na przypomnienie o sobie nie tylko Napoli, lecz także polskim kibicom i trenerom.

Spójrzmy na środek pola, który zasilili pozyskany z Miedzi Legnica Damian Rasak oraz Adam Dźwigała, który ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Górniku Łęczna. Dla 21-latka będzie to już piąty klub w karierze. Mamy jeszcze dwóch obcokrajowców i zarazem dwie wielkie niewiadome. Paul Parvulescu, który ogromną większość swojej kariery spędził w rodzimej lidze rumuńskiej, grając w kilku klubach (od Gazu Metan po Steauę Bukareszt). No i drugi, jeszcze bardziej egzotyczny transfer, czyli Urugwajczyk Nico Varela. Gracz ostatnio występujący w greckiej AE Larisie, gdzie wystąpił w 19 spotkaniach, zaliczając przy tym po jednym golu i asyście.

Jedną z pewniejszych opcji wydaje się za to pozyskany ze Śląska Wrocław Kamil Biliński. Poprzedni sezon zakończył z dorobkiem 11 bramek i 6 asyst, co dało mu 9. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców. Wiemy już, że kluczowym ruchem transferowym okazało się pozyskanie na zasadzie transferu definitywnego Dominika Furmana. Piłkarz w poprzednim sezonie zyskał sporą pewność siebie i jak się wydaje, jego rola zarówno na boisku, jak i w klubie będzie decydująca.

Największy atut

Ofensywa. Niewątpliwie płocczanie mają z przodu duży potencjał. Są Kante, Biliński, Piątkowski, a z wypożyczenia wraca Mikołaj Lebedyński. Jeśli dołożymy do tego Merebaszwilego, to robi się naprawdę ciekawie. W poprzedniej kampanii Wisła zdobyła 49 bramek (z czego 42 w rundzie zasadniczej). W tym sezonie pojawia się dobra okazja, by ten wynik przebić.

 Największa niewiadoma

Jerzy Brzęczek. O Marcinie Kaczmarku zostało już powiedziane dość na wstępie. Teraz skupmy się na tym, który ma go zastąpić. Nie powiodła się misja awansu do ekstraklasy z GKS-em Katowice, ale dla Brzęczka nie okazało się to przeszkodą do znalezienia się w wyższej klasie rozgrywkowej. Po nieudanej przygodzie w Lechii i ostatniej dymisji złożonej na ręce zarządu klubu z Katowic Brzęczka czeka trudne zadanie. Musi zapanować nad kryzysem w szatni i co najważniejsze, dotrzeć do Dominika Furmana. Nie wiemy też, jaki cel został w obecnej sytuacji postawiony przed drużyną. Biorąc pod uwagę wzmocnienia, można ze sporą dozą pewności podejrzewać, że będzie to awans do grupy mistrzowskiej. Swoją dotychczasową pracą Jerzy Brzęczek zasłużył tylko na niewielki kredyt zaufania i kibice na pewno będą bacznie obserwować rozwój wypadków.

Co na pewno wydarzy się w przyszłym sezonie?

Żarty z Dominika Furmana.

Jedno jest pewne. Ani Furman, ani Brzęczek łatwego życia mieć nie będą. Rzekomy przywódca buntu w szatni Wisły mocno sobie na to zapracował. Kibice zamiast niezłego zeszłego sezonu będą wypominać mu sprawy pozaboiskowe. Trochę rykoszetem oberwie się też nowemu trenerowi „Nafciarzy”, który z jednej strony musi rozwiązać powstały w szatni problem, a z drugiej nie dać sobie wejść na głowę.

Merebashvili zaliczy kolejne spektakularne pudło. Dla Gruzina dysponującego całkiem dobrą – jak na ekstraklasowe warunki – techniką strzelanie na pustą bramkę jest zbyt oklepane. Po części można to zrozumieć, w końcu co to za satysfakcja? Na razie wydaje się, jakby w okolicach 11. metra od bramki rywala działało jakieś pole siłowe pozbawiające umiejętności gry w piłkę wszystkich Gruzinów. Drybling, asysta, gol z większej odległości – to elementy, które świetnie opanował. Problem pojawia się, gdy trzeba się zmierzyć sam na sam z bramkarzem lub co gorsza pustą bramką.

Ciekawostki

Najmniejsza liczba obcokrajowców w lidze. Tylko czterech piłkarzy niepochodzących z Polski posiada w swojej kadrze Wisła Płock, z czego dwóch to nowe nabytki klubu z Mazowsza. A użyteczność samych obcokrajowców jest niepodważalna, mówimy tu bowiem o Jose Kantem i Giorgim Merebashvilim.

Wisła zainauguruje sezon ekstraklasy 14 lipca o 18:00 meczem z Lechią Gdańsk. Co ciekawe, Lechia była pierwszym przeciwnikiem klubu z Płocka również w poprzednim sezonie.

Na kogo postawimy w Fantasy Ekstraklasie?

Kamil Biliński. I nie tylko dlatego, że ze wszystkich piłkarzy Wisły Płock zgromadził w poprzednim sezonie najwięcej punktów. Intuicja podpowiada, że piłkarz, który zeszły sezon zakończył z dorobkiem 11 bramek, może być ważnym punktem drużyny. A jeśli obok będzie bądź co bądź nieobliczalny Merebashvili, to jest spora szansa, że Biliński swój wynik przynajmniej wyrówna.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze