To były naprawdę zaskakujące dni w europejskich rozrywkach. Owszem, już wcześniej byliśmy świadkami wielu goli samobójczych, ale w ten weekend padło ich wyjątkowo wiele. A trzeba przyznać, że większość z nich była naprawdę efektowna.
Rywalizację o najpiękniejszego swojaka rozpoczął Argentyńczyk Vergini. Niedawny kadrowicz trenera Martino nie dość, że razem z kolegami przyczynił się do tego, że bramkarz Sunderlandu aż osiem razy musiał wyciągać piłkę z siatki, to sam postarał się o to, aby jeszcze bardziej utrudnić mu życie.
https://www.youtube.com/watch?v=DXzndd7qXaI
Prawdziwy wysyp trafień samobójczych był jednak w niedzielę. Aż dwa takie gole oglądali kibice, którzy wybrali mecz QPR z Liverpoolem. Jako pierwszy swojego bramkarza pokonał Dunne, wyprowadzając „The Reds” na prowadzenie.
https://www.youtube.com/watch?v=8f8ttYkFef4
O jeszcze większym pechu może zaś mówić Steven Caulker . Anglik nie dość, że zmusił do kapitulacji swojego kolegę, to uczynił to w doliczonym czasie gry. A wtedy na tablicy widniał remis 2:2, co oznacza, że jego trafienie dało rywalom komplet punktów.
Najładniejszym samobójczym trafieniem było to uzyskane przez Rafaela Marquesa, który pokonał swojego bramkarza w meczu Hellas Verona – AC Milan. Trzeba przyznać, że Brazylijczyk uczynił to w naprawdę efektownym stylu.
https://www.youtube.com/watch?v=TrGfRgwE-lo