Dekada Loewa w reprezentacji Niemiec. Czas na kolejną?


Ile wykrzesał z gwiazd światowego futbolu były szkoleniowiec Stuttgartu? I ile ma im jeszcze do zaoferowania?

8 lipca 2016 Dekada Loewa w reprezentacji Niemiec. Czas na kolejną?

Dziesięć lat – tyle czasu Joachim Loew jest już trenerem piłkarskiej reprezentacji Niemiec. Za nim pięć wielkich turniejów, piękne sukcesy i gorzkie klęski. A przed nim... kolejne wyzwania z tą samą ekipą piłkarzy. Czy Loew może pokusić się o jeszcze jeden triumf na stanowisku selekcjonera rodzimej kadry?


Udostępnij na Udostępnij na

Dekada Loewa w pigułce

fot. Abc.net.au

Na zdjęciu jej najpiękniejszy moment, lecz nim do niego czeka nas długa droga. Wszak mistrzostwo świata Joachim Loew zdobył dopiero po ośmiu latach pracy na ławce trenerskiej reprezentacji Niemiec.

Pamiętacie, kiedy to wszystko się zaczęło? Rok 2006, mistrzostwa świata w Niemczech i bijący się o tytuł gospodarze pod wodzą Juergena Klinsamanna. Wówczas Joachim Loew był tylko jego asystentem i podczas zmagań na mundialu zakończonych zdobyciem brązowego krążka pozostawał w cieniu bardziej cenionego kolegi po fachu. Jednak tuż po turnieju w Niemczech z wielkim przytupem z tego cienia wystąpił, zmieniając Klinsamanna na stanowisku pierwszego selekcjonera ich rodzimej reprezentacji.

Wraz z trenerskim stołkiem Loew dostał dwa lata, by przygotować zespół na zbliżające się Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii. Nowy selekcjoner nie dokonał wówczas rewolucji w składzie i na kolejny turniej zabrał 15 z 23 graczy, którzy byli obecni na mundialu w Niemczech. Efekt? Srebro w mistrzostwach Starego Kontynentu.

Nie był to co prawda sukces osiągnięty łatwo i przyjemnie, a nasi zachodni sąsiedzi przeplatali na turnieju w Austrii mecze zwyczajnie dobre z tymi sporo słabszymi. Jednak wciąż – jak na początek pracy niespełnionego klubowego trenera z narodową reprezentacją – to naprawdę było coś.

A potem? Brązowy medal na mundialu w RPA. Sukces czy jednak porażka? Trudno wyczuć, tym razem Loew bardzo odmłodził drużynę i do Afryki zabrał reprezentację składającą się w ponad połowie z graczy, którzy nigdy wcześniej nie mieli okazji wystąpić na wielkim turnieju. Podjął ryzyko i ostatecznie poległ.

Niemcy radzili sobie na mundialu wyśmienicie, aż w końcu przyszedł czas na półfinałową rywalizację z nieszczęsnymi Hiszpanami. Druga z rzędu porażka 0:1 z drużyną z Półwyspu Iberyjskiego i marzenia o złotym medalu legły w gruzach. Udało się natomiast zdobyć ten brązowy – po wygranej 3:2 w meczu o trzecie miejsce z reprezentacją Urugwaju.

Theaustralian.com.au

Już wówczas mówiło się o tym, że Loew może nie przedłużyć wygasającego po mistrzostwach kontraktu i spróbować szczęścia gdzie indziej. Niemiecki szkoleniowiec dostał jednak pełne poparcie od związku oraz piłkarzy i zadecydował się podjąć jeszcze jedną próbę.

Na Euro 2012 nasi zachodni sąsiedzi przyjechali do Polski i na Ukrainę jako główni faworyci turnieju. Przez dwa lata dzielące turniej w Afryce z mistrzostwami na wschodzie Europy Niemcom narodziło się bądź rozwinęło mnóstwo gwiazd światowego formatu. Ta drużyna miała wszystko, by wreszcie odgryźć się Hiszpanom i po 18 latach oczekiwania zwyciężyć na wielkim turnieju.

A jak było, wszyscy pamiętamy. Zachwycający w czterech pierwszych spotkaniach Euro Niemcy polegli w półfinałowej batalii z dużo słabszymi kadrowo Włochami. Wówczas popłynęła na Loewa fala krytyki – rodzime media obwiniały za klęskę właśnie szkoleniowca, nazywając ją wręcz półfinałową porażką z jego autografem. Suchej nitki na selekcjonerze nie zostawili także kibice, lecz ten – o dziwo – dostał kolejną, tym razem już na pewno ostatnią szansę od niemieckich działaczy.

Półfinałowa porażka z autografem Joachima Loewa komentarz niemieckich mediów po klęsce z Włochami na Euro 2012

A wykorzystał ją najlepiej, jak tylko mógł – wreszcie zwyciężył i to w wielkim stylu. Przed dwoma laty na mundialu w Brazylii po raz kolejny Niemcy uchodzili za największego faworyta, lecz wielu przebąkiwało, że koncepcja Loewa na tę drużynę po prostu uległa już wyczerpaniu. Cóż, nawet jeśli tak się stało, to w półfinale z Brazylią odżyła ona po wsze czasy.

Tak naprawdę trudno stwierdzić, czy Niemcy (poza pamiętnym półfinałem) grali na mundialu w Brazylii lepiej niż na poprzednich turniejach, w których ostatecznie ponosili klęskę. Tym razem również przytrafiły im się słabsze momenty w fazie pucharowej (chociażby koszmarny mecz 1/8 finału z Algierią), lecz – także dzięki słabości rywali – udało im się je przetrwać i sięgnąć po swój pierwszy triumf pod wodzą Joachima Loewa. Triumf, na który to zasłużyli sobie świetną postawą nie tylko na mundialu w Brazylii, ale i na wszystkich wielkich turniejach granych pod wodzą byłego szkoleniowca Stuttgartu.

Wydawało się więc, że być może teraz wszystko pójdzie już jakby łatwiej, jakby odrobinę z górki. Loew nie odszedł w glorii chwały, a pozostał na stanowisku selekcjonera, by osiągać kolejne sukcesy. Czy takim jest półfinał mistrzostw Europy? Dla Niemców z pewnością nie. Ale czy to koniec Loewa w reprezentacji? Z dużą dozą prawdopodobieństwa też nie…

Odejścia nic nie zwiastuje

Czy 31 sierpnia poprowadzę zespół w meczu z Finlandią? Chyba tak… – powiedział na konferencji prasowej po przegranym półfinale Euro z Francją szkoleniowiec reprezentacji Niemiec. Nic nie wskazuje więc na to, by za naszą zachodnią granicą miało dojść do piłkarskiej rewolucji.

Czy 31 sierpnia poprowadzę zespół w meczu z Finlandią? Chyba tak…Joachim Loew po półfinałowej porażce z Francuzami

Niemcy były chyba na Euro 2016 najmocniejszym zespołem. A wczorajsza porażka? To już dzieło przypadku, kontuzji, głupoty Bastiana Schweinsteigera i surowości arbitra Rizzoliego. Po turnieju we Francji z pewnością nikt nie będzie wieszał psów na Joachimie Loewie. Nie usłyszymy też raczej zbyt wielu głosów domagających się jego dymisji, a wszystko wskazuje na to, że niemiecki trener po raz kolejny dostanie pełne poparcie od związku i samych piłkarzy. Ale czy tak można bez końca?

Zdaje się, że tak, a Loew to w gruncie rzeczy naprawdę wyjątkowy przypadek. Ten facet pracuje z Niemcami już aż dekadę i do dziś nie ma za sobą ani jednego słabego czy nawet średniego turnieju. Nie jest on również Arsene’em Wengerem wśród selekcjonerów, gdyż przed dwoma laty dobitnie udowodnił, że wygrywanie do dziś nie jest mu obce.

Loew zdobył ze swoją kadrą złoty i brązowy medal na mundialu, srebro na Euro i dorzucił do tego dwa półfinały mistrzostw Starego Kontynentu. A czy będzie w stanie osiągnąć jeszcze więcej? Z pewnością, lecz pamiętajmy, że dla Niemców liczą się przede wszystkim zwycięstwa. Nie ma więc taryfy ulgowej, jeśli Loew ma zostać, to tylko w celu obrony tytułu mistrza świata…

Loew zdobył ze swoją kadrą złoty i brązowy medal na mundialu, srebro na Euro i dorzucił do tego dwa półfinały mistrzostw Starego Kontynentu. Problem w tym, że dla Niemców liczą się tylko zwycięstwa…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze